- Chyba powinniście zrobić mapkę - piszą internauci na stronie Fundacji Replika, na której pojawiają się zdjęcia kolejnych kandydatów na radnych miast i miasteczek. Janusz z Warszawy, Piotr z Poznania, Eryk z Kielc, Marta z Kożuchowa. - Ale mamy też pierwszego kandydata ze ściany wschodniej - pokazują Sławka z gminy Siedliszcze działacze Repliki. Jak mówią, są zasypywani zgłoszeniami ludzi, którzy, poza tym, że mają program, mają też odwagę, żeby głośno mówić o własnej orientacji.
- To już fala - Mariusz Kurc, redaktor naczelny społeczno-kulturalnego dwumiesięcznika LGBT, pokazuje mi liczbę wiadomości, które od wtorkowego wieczoru wpadły do skrzynki mailowej Fundacji Replika.
Autorem jednej z nich jest Maciej Mazurkiewicz. - Jak byście mogli wspomnieć, to priorytetem dla mnie jest zieleń miejska, usprawnienie komunikacji i zapobieganie agresji na tle rasowym i orientacji seksualnej - napisał w mailu i poprosił, żeby jego zdjęcie znalazło się wśród innych fotografii homoseksualnych kandydatów w wyborach samorządowych.
Startuje z listy SLD. Stara się o fotel radnego we Wrocławiu. Jak przyznaje, jest "wyoutowanym" gejem. "Wyoutowanym", czyli takim, który o swojej orientacji seksualnej mówi otwarcie.
- Sam nie wiem, co się stało. Co wybory pokazujemy na naszych stronach znanych jawnych gejów i lesbijki, którzy swoich sił próbują w polityce. Co roku zachęcamy też innych do dołączenia do tej listy i obok, na przykład Roberta Biedronia wyoutowania się u nas. Ale nigdy nie było odzewu. A tu nagle tyle maili, postów, komentarzy - mówi Mariusz Kurc.
Efekt Biedronia?
Kilka dni temu zastanawialiśmy się czy Słupsk jest gotowy na prezydenta geja. Tam na urząd kandyduje właśnie Robert Biedroń. I może właśnie zdecydowane hasło, że coming out jest szansą na sukces wyborczy, zachęciło kandydatów na radnych, prezydentów, sołtysów, czy burmistrzów do przysłowiowego "wyjścia z szafy".
- Teraz piszą do nas: halo, my też tu jesteśmy - śmieje się Kurc.
A "z szafy" wychodzą kandydaci w całej Polsce.
W Warszawie: - Chciałbym dołączyć do zaszczytnego grona wyoutowanych kandydatów - napisał Kamil Ciszek-Skwierczyński, kandydat z list Komitetu Wyborczego Wyborców Andrzeja Rozenka do rady dzielnicy Ursynów. Postawiona grzywka, dobrze skrojona marynarka, ładny uśmiech.
W Zielonej Górze: - Też dzielnie walczymy! - napisała Marta Bartosiak, stara się o fotel radnej sejmiku województwa lubuskiego. Na zdjęciu założone ręce, wyeksponowany czarny krawat pod szyją, logo Komitetu Wyborczego Wyborców Nowy Ład.
W Czerwionce-Leszczynach: - Chcę działać na rzecz osób niepełnosprawnych i wykluczonych - zaznaczył Piotr Rychły, który chce zostać radnym z ramienia SLD. Na zdjęciu pozuje mocząc stopy w morzu.
W Kielcach: - Jestem wyoutowanym gejem i startuję w wyborach samorządowych na radnego. Lista Nowoczesnej Lewicy Nowoczesnego Samorządu - napisał pozujący na tle powiewającej tęczowej flagi Eryk Reczyński.
- Postanowiłem jawnie powiedzieć o swojej orientacji w Replice, ponieważ sądzę, iż takich kandydatów jest niewielu. Od zawsze także wspieram ruch LGBT, chcąc między innymi walczyć o swoje prawa - tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl. - Mówi jednak wprost: boję się tego co po coming oucie się stanie. - Boję się, to rzecz oczywista, lecz do odważnych świat należy, nieprawdaż? - mówi Reczyński.
Ale to nie wszyscy kandydaci, którzy chcieli publicznie opowiedzieć o swojej orientacji seksualnej. Maili do redakcji fundacji w ciągu doby przyszło kilkanaście. - To oznacza kilkunastu kolejnych jawnych gejów i lesbijek w polityce. Ale wiadomości na pewno nie wysłali nam jeszcze wszyscy polscy homoseksualni samorządowcy, działacze, politycy - mówi Robert Biedroń, który zasiada też w radzie Fundacji Replika. - Jeżeli mamy kilkadziesiąt tysięcy kandydatów w wyborach, to w tym gronie musi być jeszcze sporo takich osób - zaznacza.
Sam przyznał, że jest gejem, gdy walczył o fotel w warszawskiej Radzie Miasta. - Ewa Kopacz powiedziała mi wówczas, że sobie zaszkodziłem tymi słowami. A dziś? Dziś by pewnie powiedziała, że orientacja nie ma żadnego znaczenia. Świat nam się zmienił, ludzie nie wstydzą się tego kim są i ja jestem z tego bardzo dumny - mówi Biedroń.
Zadowolony z kolejnych coming outów jest Biedroń, sami kandydaci, którzy publicznie mówią o własnej orientacji, ale i internauci. - Ludzie, rety, wszędzie geje? A z łódzkiego kogoś mamy? - dopytuje się Marcin, Tomasz stawia wykrzykniki: - Trzymam kciuki!!!
Inny zawiedziony zauważa brak kandydatów na jego listach: - Już myślałem, że znajdę kogoś z Białegostoku lub okolic, a tu lipa. - Ciacho, co prawda zajęte, ale głosować warto - komentuje za to pod zdjęciami Łukasz Sankowskiego z Warszawy, Ernest.
Podbijanie słupków?
Zdaniem Roberta Biedronia polityczny coming out to ani przepis na sukces, ani skazanie się na porażkę w wyborach. - Oni oczywiście chcą, żeby ich dostrzeżono. Ale nie chodzi tu o kampanię, bo ludzi zamiast orientacji seksualnej danej osoby interesują bardziej sprawy lokalne. Polska się zmienia - twierdzi poseł. - A kandydaci, po co to robią? Piszą o sobie dla siebie. I po to, żeby być fair w stosunku do społeczeństwa. Są kandydaci, którzy mają żony, mężów, dzieci, a my mamy swoich partnerów. Wyborcy mają prawo to wiedzieć - mówi.
Dyskusja trwa też pod zdjęciami kandydatów. - Powiedzcie, bo jestem ciekawy. Robi wam jakąkolwiek różnicę, czy kandydat jest gejem, czy nie? To rzeczywiście może wpłynąć na wasz wybór? - zastanawia się Eduardo. A internauci mu odpowiadają: Nie, chociaż "z gejem byłoby estetyczniej".
Wśród wyoutowanych na stronie Fundacji Replika są działacze niezależni, ci startujący z list miejskich koalicji, SLD Lewica Razem, Partii Zieloni, Ruchu Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza.
- Zdajemy sobie sprawę, że wciąż pewnie większość kandydatów, czy kandydatek LGBT nie mówi o sobie otwarcie, ale i tak ta spontaniczna akcja przerasta nasze oczekiwania. Bariery pękają - mówią przedstawiciele fundacji.
Autor: Olga Bierut (o.bierut@tvn.pl)/iga / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Facebook / Fundacja Replika