|

Prezydenta Dudy i ministra Czarnka gra o rodziców. O ich prawa i głosy

To Andrzej Duda pierwszy chciał "bronić praw rodziców", ale jego projekt leży nieruszony w Sejmie od lipca 2020 roku. Czy to oraz spotkanie posłanek opozycji z Agatą Kornhauser-Dudą wpłynie na dalszy los lex Czarnek? Czy minister edukacji i nauki może spać spokojnie? Sprawdzamy, czym różnią się obietnice obu polityków i jak się mają do obowiązującego prawa.

Artykuł dostępny w subskrypcji

W poniedziałek, 24 stycznia w samo południe Agata Kornhauser-Duda spotka się z posłankami Koalicji Obywatelskiej, by porozmawiać o zmianach oświatowych nazywanych lex Czarnek. To ustawa, która poszerza uprawnienia kuratorów oświaty i od wielu miesięcy wywołuje krytykę ze strony organizacji pozarządowych, korporacji samorządowych i oświatowych związków zawodowych. Przeszła już przez Sejm i mimo krytyki w Senacie z dużym prawdopodobieństwem - nawet jeśli wróci do Sejmu - w końcu trafi na biurko prezydenta.

Co zrobi Andrzej Duda? Podpisze? Nie podpisze? W przypadku lex Czarnek pytania te są zasadne, ponieważ prezydent miał inny niż minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek pomysł, jak zjednać sobie rodziców. 

Do tego fakt, że do dyskusji włącza się właśnie Agata Kornhauser-Duda, która przez lata unikała zabierania głosu w sprawach publicznych, w tym dotyczących edukacji, jak likwidacja gimnazjów czy strajk nauczycieli, jest dość znamienny.

Apelując do pierwszej damy o spotkanie, posłanki KO pisały w oficjalnym liście: "Mamy nadzieję, że w związku z Pani wieloletnim doświadczeniem pracy w szkole również ma Pani wątpliwości, co do przyjętej nowelizacji, a Pani głos zostanie wzięty pod uwagę podczas podejmowania decyzji przez Pana prezydenta Andrzeja Dudę".

Czy to się może udać? Przyjrzyjmy się, czym różnią się pomysły prezydenta i ministra na edukację.

Rodzic też wyborca

Jest lipiec 2020 roku. Polacy kilka tygodni wcześniej usłyszeli od premiera Mateusza Morawieckiego, że pandemia jest w odwrocie. W wakacyjnych miejscowościach trudno o zachowanie dystansu społecznego, coraz więcej osób "zapomina" o maseczkach. 

W najlepsze trwa za to kampania wyborcza i podobne pandemiczne rozluźnienie widać na wiecach wyborczych. Tam atmosfera jest naprawdę gorąca - w końcu trwa walka o fotel prezydencki. A sondaże pokazują, że Rafał Trzaskowski i Andrzej Duda idą w łeb w łeb.

Urzędujący prezydent postanawia do głosowania zmobilizować rodziców. 

Duda zapowiedział zmiany w Prawie oświatowym
Źródło: TVN24

- Czas najwyższy, by w naszym systemie prawnym wreszcie to prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, a tym samym prawo rodziców do decydowania, jakie treści będą dzieciom przekazywane na przykład w szkole, było realizowane i zagwarantowane ustawowo - zwracał się do nich na jednym z wieców.

Prezydent zaproponował nowe brzmienie przepisów oświatowych. Co dokładnie? Chciał, by organizacja, która wejdzie ze swoim programem zajęć do szkoły, najpierw przygotowała szereg dokumentów nazywanych "prospektem informacji wychowawczej". Rodzice mają te dokumenty akceptować w czymś na kształt szkolnego referendum. Bo o ile do tej pory organizacja rozpoczynająca działalność w szkole potrzebowała na to zgody dyrektora i pozytywnej opinii rady szkoły, to według pomysłu prezydenta Dudy musiałaby uzyskać dodatkowo zgodę rodziców (nie tylko rady), czyli wymagałoby to właśnie rozpisania ogólnoszkolnego głosowania.

Prospekt miałby zawierać między innymi prezentację idei wychowawczych stowarzyszenia lub organizacji, a także prezentację programu działalności wychowawczej lub programu rozszerzającego i wzbogacającego formy działalności dydaktycznej, wychowawczej, opiekuńczej i innowacyjnej szkoły lub placówki. Prezydent chciał, aby organizacja dokładnie wskazywała osoby, które będą realizowały ten program w szkole lub placówce i składała je wraz z informacją o posiadanym przez te osoby doświadczeniu zawodowym.

Branżowy "Głos Nauczycielski" skrytykował te rozwiązania i opisywał, jak propozycja prezydenta mogłaby zadziałać w praktyce. "Jeśli w szkole uczy się 500 dzieci, posiadających oboje rodziców, to dyrektor powinien rozesłać prospekt stowarzyszenia lub organizacji do 1000 osób. Tyle będzie uprawnionych do wzięcia udziału w swoistym 'referendum'. Jeżeli zgodę na działalność wyrazi np. tylko 20 rodziców, a brak zgody - aż 470, to… stowarzyszenie i tak będzie mogło w szkole działać! Czemu? Ponieważ milczenie 510 rodziców zostanie - zgodnie z projektem ustawy - zinterpretowane jako zgoda. Dyrektor będzie musiał stwierdzić, że działalność stowarzyszenia poparło 530 osób, a przeciw niemu było - 470". Bo w takim kształcie, jak proponuje Duda, milczenie oznaczało zgodę.

O inicjatywie, którą Andrzej Duda nazwał "Rodzice decydują", wciąż można przeczytać na prezydenckiej stronie. W połowie lipca 2020 roku Andrzej Duda wygrał wybory i na tym zakończyła się jej droga. Projekt od 3 lipca leży w sejmowej zamrażarce.

Ale mimo tego, że projekt umarł, warto zwrócić uwagę na coś jeszcze. W żadnej z propozycji prezydenta Andrzej Dudy nie pojawiała się postać kuratora oświaty. To rodzice mieli mieć pełnię władzy.

Prawa rodzica czy prawa kuratora?

Rodzice i ich rola w szkole wrócili do gry wiosną 2021 roku już nie dzięki prezydentowi a ministrowi edukacji i nauki Przemysławowi Czarnkowi.

A choć ten często powtarza, że "broni praw rodziców", to jednak proponowane przez niego w lex Czarnek zapisy mogą świadczyć o czymś innym. - Broni swojej władzy - twierdzi Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.

W czerwcu 2021 roku (niemal rok po zapowiedziach prezydenta Dudy) Czarnek przekonywał w Sejmie: - Chodzi jedynie o to, żeby kurator oświaty był wyposażony w takie narzędzia, dzięki którym będzie mógł bronić prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z ich światopoglądem.

sejm 4
Rusecka: minister Czarnek postawił na konserwatywne wartości i tym się naraził
Źródło: TVN24

I bezpośrednio do byłej minister edukacji, a dziś posłanki Koalicji Obywatelskiej Krystyny Szumilas zwracał się: - Są proszę pani również w Polsce rodzice, dzieci i nauczyciele, dyrektorzy, którzy nie zgadzają się z waszym sposobem patrzenia na oświatę i waszą próbą takiej totalitarnej indoktrynacji, ideologizacji dzieci.

I choć przez kolejne pół roku Czarnek odmieniał zwrot "prawa rodziców" przez wszystkie przypadki, to w praktyce proponowane przez niego przepisy dotyczą głównie "prawa kuratorów".

Dlaczego? Zgodnie z proponowaną nowelizacją dyrektor szkoły lub placówki będzie miał obowiązek - nie później niż na dwa miesiące przed rozpoczęciem zajęć prowadzonych przez stowarzyszenia lub organizacje - uzyskać szczegółową informację o planie działania na terenie szkoły, konspekt zajęć i materiały wykorzystywane na oferowanych zajęciach. Kluczowe jest jednak to, że będzie musiał uzyskać także pozytywną opinię kuratora oświaty dla działań takiej organizacji. A kurator będzie miał 30 dni na wydanie opinii w tej sprawie. Do tego udział ucznia w zajęciach prowadzonych przez stowarzyszenia lub organizacje będzie wymagał pisemnej zgody rodziców niepełnoletniego ucznia lub samego ucznia, jeśli jest pełnoletni. Z procedury tej wyłączono organizacje harcerskie.

I choć Czarnek i jego zastępcy to też nazywają "prawami rodziców", to fakty są takie, że nawet jeśli wszyscy rodzice wyrażą zainteresowanie jakimiś zajęciami (a pamiętajmy, iż mowa o zajęciach dodatkowych, dla chętnych), kurator i tak będzie mógł im odmówić.

Kurator Nowak daje przykład

15 stycznia wiceminister Tomasz Rzymkowski w swoim niepodrabialnym stylu przekonywał w Polskim Radiu, że jego szef Przemysław Czarnek nie będzie decydował o treści zajęć pozalekcyjnych. I zapewniał, że liczyć się będzie podmiotowość rodziców. - Gwarantuję i proszę mnie trzymać za słowo, że nie będzie ani jednej sytuacji w Polsce, gdzie 100 procent rodziców danej klasy czy danej grupy wyrazi zgodę na udział w zajęciach pozalekcyjnych w szkole czy w innej placówce opiekuńczo-wychowawczej, edukacyjnej, żeby kurator nie wyraził zgody. Takiej możliwości po prostu nie ma - podkreślał.

- Jeśli będą chcieli, żeby ich dzieci uczestniczyły (...) w zajęciach absolutnie demoralizujących te dzieci, to kurator nie będzie robił problemu - zaznaczył Rzymkowski. - Jeśli ktoś chce wychować bandytę i przestępcę, to proszę bardzo - dodał.

Jednak złudzeń co do tego, co ministerstwo i podlegli mu kuratorzy mogą rozumieć przez "demoralizację" i jak będą w tej sprawie postępować, już tydzień wcześniej nie pozostawiła małopolska kurator oświaty Barbara Nowak. 7 stycznia w Radiu Zet nie tylko nazwała szczepionki na COVID-19 "eksperymentem", ale zapowiadała również: - Nie wpuszczę do szkół żadnej Grupy Ponton, żadnej organizacji Lambda. One już pokazały cele: niszczyć i demoralizować dzieci.

I mówiła tak, choć nie widziała żadnego planu zajęć tej organizacji. A edukatorki z Pontonu jeszcze tego samego dnia powiedziały tvn24.pl, że ich organizacja nawet nie podejmuje działań na terenie Małopolski, która podlega Nowak.

nowak
Barbara Nowak o zmianach wynikających z tzw. lex Czarnek

Jeśli lex Czarnek wejdzie w życie, Nowak i pozostali kuratorzy będą mogli odmówić rodzicom zajęć, które ich zdaniem są niezgodne z podstawą programową lub są niedopasowane do wieku i możliwości rozwojowych dzieci. To pojęcia dość względne, a od decyzji kuratorium nie będzie odwołania.

I teraz wszyscy chcą się spotykać

Czy tak daleko idące rozwiązania, które - jak podkreślają krytycy zmian - czynią z kuratora "rodzica wszystkich dzieci", spodobają się prezydentowi Dudzie? Jemu kurator, który podlega ministrowi edukacji, nie był do niczego potrzebny. Prezydent planował "bronić praw rodziców" bez kuratorskiego udziału.

Tuż po przyjęciu przepisów przez Sejm RMF FM informowało, że Kancelaria Prezydenta nie jest do końca zadowolona z obecnego kształtu zmian w Prawie oświatowym. Andrzej Duda miał według tych doniesień podzielać opinię, że uprawnienia kuratorów będą zbyt szerokie. - Chcemy, żeby minister wyjaśnił te rozwiązania, ale wielkiego antagonizmu nie ma - zapewniał jednak anonimowo jeden ze współpracowników prezydenta.

19 stycznia o spotkanie z prezydentem zaapelował Związek Nauczycielstwa Polskiego. W liście do Andrzeja Dudy Sławomir Broniarz przekonuje: "Niektóre z proponowanych rozwiązań burzą fundamenty polskiej edukacji. Stanowią próbę scentralizowania zarządzania oświatą i powrót do rozwiązań, którym obca była idea samorządności i demokratyzacji życia szkoły. Przesuwają edukację w stronę wzmożonej kontroli, pozbawiając rodziców prawa do decydowania o wychowaniu ich dzieci i ograniczając wspieranie systemu oświaty przez stowarzyszenia i inne organizacje".

Prośba związkowców pozostaje na razie bez oficjalnej odpowiedzi. - Czekamy na reakcję - mówi Broniarz.

TVN24 Clean_20220120113641(1576)_aac
Wiceprzewodniczący ZNP o konsultacjach opozycji z pierwszą damą w sprawie lex Czarnek: jest iskierka nadziei
Źródło: TVN24

Tego samego dnia minister Czarnek brał udział w dyskusji z internautami na Twitterze w ramach tzw. pokoju. - Nie mam żadnych informacji, żeby prezydent sceptycznie podchodził do nowelizacji oświatowej - przekonywał. Dodał: - O spotkanie zabiegałem jeszcze przed świętami. Spotykam się z prezydentem regularnie, rozmawiamy na różne tematy. Jeśli pan prezydent będzie miał pytania dotyczące ustawy oświatowej, oczywiście na nie odpowiem.

Dzień później, w czasie spotkania z mediami w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych, poinformował: - W przyszłym tygodniu będę rozmawiał z prezydentem Andrzejem Dudą o zmianach w ustawie Prawo oświatowe.

A pytany o spotkanie posłanek z Agatą Kornhauser-Dudą dodał: - Pan prezydent jest prezydentem wszystkich Polaków, pierwsza dama jest nauczycielką, to pani profesor z liceum w Krakowie, nauczycielka języka niemieckiego, doskonale zna realia szkoły, cieszę się bardzo, że konsultuje to ze wszystkimi stronami, to jest demokratyczne państwo.

"Fakty" TVN informują, że Agata Kornhauser-Duda krytycznie ocenia lex Czarnek i może mieć w tej sprawie realny wpływ na prezydenta.

"Fakty TVN" o spotkaniu posłanek opozycji z Agatą Kornhauser-Dudą
Źródło: "Fakty" TVN

Jak jest teraz?

Zgodnie z ustawą Prawo oświatowe rodzice już dziś decydują o tym, kto wejdzie do szkoły z dodatkowymi zajęciami.

Podjęcie działalności w szkole lub placówce edukacyjnej (np. przedszkolu, internacie - przyp. red.) przez stowarzyszenie lub inną organizację, o których mowa w ust. 1 (artykułu 86 ustawy Prawo oświatowe - przyp. red.), wymaga uzyskania zgody dyrektora szkoły lub placówki, wyrażonej po uprzednim uzgodnieniu warunków tej działalności oraz po uzyskaniu pozytywnej opinii rady szkoły lub placówki i rady rodziców.
Prawo oświatowe, art. 86, ust. 2

To daleko idący zapis, o którym od 2016 roku nieustannie przypominała minister Anna Zalewska. Próbowano nim straszyć na przykład młodzież, która chciała, aby w ich szkołach odbywał się promujący tolerancję Tęczowy Piątek.

- Ktoś, kto wmawia rodzicom, że dopiero teraz będą mieli wpływ na edukację swoich dzieci, albo cynicznie gra na ich emocjach, albo wykazuje się totalnym brakiem wiedzy - mówił nam o tych przepisach Sławomir Broniarz. Inną sprawą jest, czy rodzice aktywnie korzystają z tego prawa.

#bezprzerwy

W tvn24.pl przyglądamy się pomysłom ministra Przemysława Czarnka i jego doradców. Urzędniczy język ustaw i rozporządzeń przekładamy dla Was na język szkolnej praktyki. Z ekspertami oceniamy, czy to, co się za tymi pomysłami i postulowanymi rozwiązaniami kryje, będzie korzystne dla uczniów i nauczycieli. Sprawdzamy, czy autonomia szkół jest zagrożona i czy rodzice rzeczywiście będą mieli wpływ na edukację i wychowanie swoich dzieci. Wszystko to - artykuły, wywiady, materiały wideo, interaktywne infografiki, omówienia badań - możecie znaleźć w naszym serwisie pod hasłem #bezprzerwy.

Czytaj także: