Tak naprawdę nasz szpital funkcjonuje tylko dlatego, że ma wspaniały personel, który jest w stanie funkcjonować w takim reżimie – mówił dyrektor szpitala w Kędzierzynie- Koźlu Jarosław Kończyło, który przybliżył kulisy przekształcania go w szpital dla zakażonych koronawirusem. Zmagania personelu kędzierzyńskiej placówki pokazali w reportażu dziennikarz Dariusz Kubik oraz operator Huber Mastalerz z "Czarno na białym".
- Nie byliśmy szpitalem zakaźnym. Co więcej, nie posiadaliśmy w swoich strukturach oddziału zakaźnego. Dlatego kiedy usłyszałem 12 marca o tym, że mamy być szpitalem zakaźnym, było to dla mnie olbrzymim zaskoczeniem - przyznał dyrektor Jarosław Kończyło.
Jak wspominał, placówka dostała nakaz od wojewody i od poniedziałku 16 marca miała się stać szpitalem zakaźnym. - Była to kosmiczna praca. Ten rozkaz dostaliśmy w czwartek, od piątku praktycznie zabraliśmy się intensywnie za temat - wskazywał.
Dyrektor zaznaczył, że "przekształcenie byłoby niemożliwe, gdybyśmy nie posiadali wspaniałego personelu". - Tak naprawdę nasz szpital funkcjonuje tylko dlatego, że ma wspaniały personel, który jest w stanie funkcjonować w takim reżimie, jest w stanie tworzyć dla siebie nowe procedury, nowe koncepcje, nowe rozwiązania - mówił.
Opowiadał także, że w trakcie przekształcania prowadził wiele rozmów ze swoimi współpracownikami. - Ja w ich oczach widziałem powątpiewanie, widziałem strach, lęk (…). Fundamentem było to, że mamy wspaniałych pracowników i oni podjęli się tego rozkazu - przekonywał Kończyło.
- Moi współpracownicy uczyli się tego, co przynosili nam konsultanci wojewódzcy, krajowi, ale też uczyli się rozmawiając z kolegami z zagranicy, czy ze Stanów Zjednoczonych, czy z Niemiec, czy z Italii - mówił.
Trzy najważniejsze potrzeby szpitala
Zapytany o to, czy otrzymał odpowiednie wsparcie od władz, dyrektor Kończyło powiedział, że "tego samego dnia, którego otrzymałem ten rozkaz, na piśmie prosiłem pana wojewodę, by na drugi dzień do godziny 12 przekazać nam środki ochrony osobistej". - Rzeczywiście w kolejnym dniu my te środki otrzymaliśmy - powiedział.
- W kolejnym dniu przygotowaliśmy listę "top 10" najważniejszych dla nas elementów – wyjaśnił, wymieniając trzy z nich.
Jak mówił, po pierwsze oczekiwał "nielimitowanych środków ochrony osobistej" dla personelu. - My te środki reglamentujemy na poszczególne oddziały, bo nie mamy ich w znaczącej ilości, ale mamy świadomość, że ich na świecie też nie ma w znaczącej ilości. Mamy zapasy na dwa, trzy dni – tłumaczył.
- Drugi element niezwykle istotny to było adekwatne ubezpieczenie dla pracowników, którzy byli wcześniej pracownikami oddziału neurologii, urologii, ginekologii i tak dalej, a dzisiaj mieli się stać zakaźnikami – powiedział. Jak dodał, szpital otrzymał ubezpieczenia, jednak "cały czas prowadzimy rozmowy z ministerstwem, żeby zwiększyć te sumy ubezpieczenia". - Mamy niewielki krok, ale oczekuję dalszych kroków, wierzę że zostaną zrealizowane.
- Trzeci element, który został przez wojewodę zrealizowany, to obecność koordynatora zakaźnika, który ma być u nas w szpitalu – powiedział.
"Trzymamy kciuki, bo bardzo byśmy chcieli wrócić do naszej normalnej rzeczywistości"
Jarosław Kończyło zwrócił uwagę, że w jego placówce "praktycznie wszystkie oddziały budynku zostały zaangażowane" w walkę z koronawirusem. - Niemniej jednak wkrada się zmęczenie personelu. My próbujemy rotować, próbujemy dawać czas na odpoczynek, niemniej widzę, że mój personel odczuwa to zmęczenie - tłumaczył.
- Praktycznie każdy dzień przynosi nam nowe wyzwania, w każdym dniu spotykam się z moimi współpracownikami (…). Dzisiaj po dłuższym okresie oni (personel- red.) zaczynają mieć pewne wątpliwości. Absolutnie ich rozumiem, dlatego cały czas rozmawiamy, szukamy rozwiązań, jak dalej możemy funkcjonować w takiej sytuacji – powiedział.
Jak mówił Kończyło, "ulgą dla nas, dla moich pracowników, których bezpieczeństwo jest najważniejsze, ale i dla całego społeczeństwa byłoby to, żeby już było widać koniec epidemii". - Trzymamy kciuki, bo bardzo byśmy chcieli wrócić do naszej normalnej rzeczywistości – dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24