Odwołanie Jacka Kurskiego to nie był warunek związany z podpisaniem przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy abonamentowej - mówił w "Kawie na ławę" w TVN24 prezydencki minister Andrzej Dera. Jednocześnie przyznał, że nie ma żadnej ustawy, na podstawie której prezes telewizji mógłby oddać się do dyspozycji głowy państwa. - Prezes telewizji oddaje się do dyspozycji prezydenta, prezydent oddaje się do dyspozycji prezesa największej partii - skomentowała tę sytuację Izabela Leszczyna z Koalicji Obywatelskiej.
Na tej samej konferencji prezes Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański ogłosił, żre trwa korespondencyjne głosowanie nad uchwałą w sprawie odwołania Jacka Kurskiego z funkcji prezesa TVP. Na wieczornej konferencji poinformował, że "z pięcioosobowej Rady wpłynęły cztery głosy za podjęciem tej uchwały".
Dera: odwołanie Jacka Kurskiego nie było warunkiem podpisania ustawy
Decyzję prezydenta i zapowiedź odwołania Jacka Kurskiego komentowali w "Kawie na ławę" w TVN24. Prezydencki minister Andrzej Dera przekonywał, że odwołanie Jacka Kurskiego to "nie był warunek" związany z podpisaniem tej ustawy. - Warunkiem pana prezydenta było utworzenie funduszu medycznego - dodał.
Jednocześnie zapewniał, że "media publiczne potrzebują tej rekompensaty i stąd jest ta ustawa". Ocenił, że pomysł opozycji, aby te pieniądze przeznaczyć na onkologię, to "rzecz haniebna". - To nie jest tylko telewizja, to nie są pieniądze Jacka Kurskiego, to jest funkcjonowanie ośrodków zamiejscowych telewizji, to jest funkcjonowanie radia z ośrodkami zamiejscowymi - wyliczał.
Zapewniał przy tym, że zapowiedź odwołania Jacka Kurskiego "nie miała znaczenia" przy decyzji prezydenta.
"Na mocy jakiej ustawy prezes telewizji oddaje się do dyspozycji prezydenta?"
Andrzej Dera odniósł się także do faktu, że jeszcze zanim Andrzej Duda ogłosił swoją decyzję, Kurski opublikował na Twitterze list, w którym oddał się do dyspozycji prezydenta. Zapytany, na podstawie jakiej ustawy lub reguły prezes telewizji publicznej oddał się do dyspozycji głowy państwa, odparł: - na podstawie żadnej. - Do prezydenta ludzie piszą w różnych sprawach i w różny sposób przedstawiają swoje sprawy, ale to nie znaczy, że prezydent ma kompetencje w stosunku do prezesa telewizji czy innych osób - wskazywał.
- Proszę się pytać Jacka Kurskiego, dlaczego ten list napisał w taki sposób - dodał prezydencki minister.
Jaki: w naszym obozie były różnice zdań, czy Jacek Kurski dobrze wypełnia swoją funkcję, czy nie
Europoseł Zjednoczonej Prawicy Patryk Jaki (Solidarna Polska), pytany, czy rozumie powody powiązania podpisu prezydenta z dymisją Jacka Kurskiego, odpowiedział, że "próbuje to zrozumieć".
- W tej chwili w państwach demokratycznych są dwa profile mediów: jeden profil jest liberalno-lewicowo-różowy, a drugi to jest profil konserwatywny, który odwołuje się do chrześcijaństwa, do rodziny. Telewizja Jacka Kurskiego, cokolwiek by o niej nie mówić, odwoływała się do tych wartości jako jedyna z dużych stacji - stwierdził. Mówił także, że "w Polsce odbywa się realna walka dotycząca kształtowania umysłów Polaków".
Odniósł się też do sprawy odwołania Jacka Kurskiego. - W naszym obozie były różnice zdań, czy Jacek Kurski dobrze wypełnia swoją funkcję, czy nie. Gdyby to zależało ode mnie, Jacek Kurski zostałby na swoim stanowisku (...) ale były też osoby w naszym gronie, które twierdziły, że trzeba go odwołać - mówił.
Leszczyna: prezydent pozwolił się zupełnie ograć, bo nie uzyskał niczego
Izabela Leszczyna z Koalicji Obywatelskiej mówiła, że sytuację związaną z odwołaniem Jacka Kurskiego nazwałaby jako "wymuszenia i haracze". Oceniła, że jest to "działanie, które bardziej pasuje do zorganizowanych grup przestępczych niż do współpracy rządu i prezydenta".
Następnie odniosła się do słów Andrzeja Dery, który przekonywał, że odwołanie Jacka Kurskiego nie miało wpływu na decyzję prezydenta. - (Skoro - red.) mówi pan, że głowa Jacka Kurskiego nie była w ogóle elementem tego przetargu, to tak naprawdę prezydent pozwolił się ograć zupełnie, bo nie uzyskał niczego - zwróciła się do prezydenckiego ministra.
- Prezydent przez niemal miesiąc zastanawiał się - podpisać, czy nie podpisać. Jeśli ważne są dla niego chore na raka osoby, to dlaczego ( w piątek - red.) wieczorem nie położył na stole ustawy, która pokazuje źródła finansowania, która pokazuje, na co te środki będą przeznaczane? - dopytywała się posłanka.
Odnosząc się z kolei do listu Jacka Kurskiego i jego oddania się do dyspozycji prezydenta, mówiła, że "prezes telewizji oddaje się do dyspozycji prezydenta, prezydent oddaje się do dyspozycji prezesa największej partii".
Scheuring-Wielgus: prezydent tego dnia po zmroku zdradził Polki i Polaków
Podpis prezydenta pod ustawą przyznającą mediom państwowym prawie dwa miliardy złotych komentowała także posłanka klubu Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus. - Prezydent tego dnia tak naprawdę zdradził po zmroku Polki i Polaków. Gdyby był prezydentem samodzielnym, gdyby nie był prezydentem partyjnym, decyzję o tym, czy podpisać tę ustawę czy nie, podjąłby o wiele wcześniej - mówiła.
- Nie mamy aktualnie mediów publicznych, bo media publiczne nie szczują na rezydentów, nie szczują na lekarzy, nie szczują na prezydenta Adamowicza, który został zamordowany właśnie przez taką szczujnię, która była w telewizji, zapraszają do swoich mediów po równo polityków opozycji i polityków rządowych - przekonywała.
Kukiz: cała ta sytuacja pokazuje, że jesteśmy państwem z dykty
- Cała ta sytuacja - niezrozumiała dla nikogo - pokazuje, że jesteśmy państwem z dykty - komentował sytuację wokół podpisu prezydenta Paweł Kukiz z klubu Koalicja Polska-PSL-Kukiz'15. - Na jakiej podstawie prezes TVP oddaje się do dyspozycji prezydenta? Gdzie tu jest prawo? O co tu chodzi? - dopytywał się.
Mówił także, że nazwa media publiczne jest "nadużyciem". - To są media - i zawsze były, w mniejszym lub większym stopniu - partyjne. Z tym należy zrobić w pierwszej kolejności porządek - dodał.
Dziambor: nie powinno być tak, że polityk zostaje prezesem telewizji
Artu Dziambor z Konfederacji ocenił, że telewizja publiczna ma problem z wypełnianiem przez nią misji.
Przekonywał, że "telewizja publiczna nie powinna istnieć, powinna być prywatna". - Powinno się to sprywatyzować jak najszybciej, odebrać politykom zabawki (...) Nigdy w życiu nie powinno być tak, że polityk zostaje prezesem telewizji i robi wszytko tak, jak partia kazała - dodał.
Autorka/Autor: mjz
Źródło: TVN24