- Wszystkie branże podjęły jednomyślną decyzję o ogłoszeniu pogotowia strajkowego w całym kraju - powiedział w piątek po posiedzeniu Sztabu Protestacyjnego NSZZ "Solidarność" Piotr Duda. - Oznacza to oflagowanie wszystkich organizacji związkowych i przygotowanie do akcji protestacyjnych - wyjaśnił. Stronie rządowej zarzucił nieumiejętność prowadzenia dialogu. - To już jest dyktatura, a nie demokracja - ocenił.
- To, co się będzie działo w kraju i to, co się stanie negatywnego - za to bierze odpowiedzialność pani premier, rząd pani premier i koalicja PO-PSL - powiedział w piątek w Katowicach Duda. - Sztab protestacyjny komisji krajowej, czyli osoby, które są zrzeszone w poszczególnych regionach, a także wszystkie branże Solidarności w całym kraju podjęły jednomyślną decyzję, że w tym momencie ogłosiliśmy pogotowie strajkowe w całym kraju - poinformował.
Duda zapowiedział, że "jeśli sytuacja się nie zmieni", we wtorek w Katowicach spotka się międzyzwiązkowy krajowy sztab protestacyjny "Solidarności", OPZZ i Forum Związków Zawodowych.
- Jestem przekonany, że te pozostałe centrale też ogłoszą pogotowie strajkowe w całym kraju - stwierdził.
- To, co będzie się działo w najbliższych dniach na Śląsku, jest dla nas bardzo ważne - podkreślił. Jak dodał, nie zdradzi szczegółów dotyczących ewentualnych strajków, bo scenariusz ten ma być zaskoczeniem. - Nie da społeczeństwa, ale dla rządzących, bo to oni ponoszą winę - zaznaczył.
Duda zapowiedział, że akcje protestacyjne nie będą ograniczone do woj. śląskiego. - W całym kraju, wszystkie branże: energetyka, służba zdrowia, cała polska "Solidarność" - wymieniał.
O posłach ze Śląska i Małopolski powiedział, że "powinni się wstydzić”, bo "głosowali za odebraniem ludziom miejsc pracy". "Jeżeli pan marszałek Sikorski powołuje się na postulaty sierpniowe, to wstydziłby się, bo my właśnie realizujemy postulaty sierpniowe, walczymy o ludzi i bronimy miejsc pracy" - mówił dziennikarzom szef "S".
"To już jest dyktatura, a nie demokracja"
Przewodniczący "S" podkreślił, że protesty są w dużej mierze spontaniczne, a ludzie organizują się sami, np. za pośrednictwem mediów społecznych. - Ludzie są wkurzeni i zdeterminowani - zaznaczył. - Jak widzę tych polityków PO i PSL kompletnie oderwanych od rzeczywistości, to nic dziwnego, że ludzie się sami organizują - zauważył.
Duda zarzucił stronie rządowej brak dialogu. - To już jest dyktatura, a nie demokracja - ocenił. - Strona rządowa pokazała jedno: idą ku konfrontacji, ta kula śniegowa już ruszyła - podkreślił.
Następnie Duda udał się do Gliwic na manifestację-przemarsz w obronie kopalni, która ma zostać zlikwidowana. Odnosząc się do społecznych pikiet i manifestacji w miastach, w których mają zostać zlikwidowane kopalnie, powiedział, że "to jest po prostu piękne".
Protesty na Śląsku
Falę protestów wywołał na Śląsku rządowy plan naprawczy dla KW. Według związkowców oznacza on likwidację kopalń Bobrek-Centrum, Sośnica-Makoszowy, Pokój i Brzeszcze. Innego zdania jest premier Ewa Kopacz, która po ostatnich rozmowach zapewniła, że rząd nie chce likwidować kopalń, lecz je restrukturyzować. W nocy z czwartku na piątek zakończyły się 10-godzinne rozmowy pomiędzy liderami związków zawodowych z delegacją rządową w sprawie planu naprawczego KW. Obie strony oceniły dyskusję jako "bardzo merytoryczną". Ostatniej nocy Sejm uchwalił zmiany, które pozwalają na realizację rządowego programu naprawy KW. Nowelizacja ustawy o funkcjonowaniu górnictwa pozwala przede wszystkim na wydzielenie z KW zakładów i objęcie ich załóg osłonami. Zgodnie z rządowym planem 4 z 14 kopalń KW, które - według rządu - generują 80 proc. strat spółki, ostatnio ocenianych na 200 mln zł miesięcznie - trafi do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Nowością w przyjętej nowelizacji jest natomiast zapis zezwalający SRK na zbycie przejętej kopalni lub jej części, zamiast obowiązkowej likwidacji. Rządowy pełnomocnik ds. restrukturyzacji górnictwa Wojciech Kowalczyk już wcześniej wskazywał, że może to otworzyć drogę do podziału niektórych likwidowanych kopalń i np. sprzedania rokujących nadzieje części potencjalnym inwestorom. Posłowie przyjęli też poprawki, które umożliwiają przejęcie przez SRK nie tylko kopalni, ale też zakładu górniczego lub jego części.
Plan naprawy
Zgodnie z rządowym planem naprawy KW, do SRK trafią 4 z 14 kopalni spółki, które generują 80 proc. strat całej Kompanii. Pozostałe 9 - z których tylko trzy były ostatnio rentowne - zostaną sprzedane nowej, zawiązanej przez Węglokoks spółce specjalnego przeznaczenia.
Ostatnią kopalnię Węglokoks ma kupić od KW bezpośrednio. Plan przewiduje pakiet osłonowy dla pracowników likwidowanych kopalń. 2100 osób, którym do emerytury górniczej brakuje mniej niż cztery lata, ma zostać objętych urlopami górniczymi - do nabycia uprawnień emerytalnych będą dostawać 75 proc. wynagrodzenia z możliwością dodatkowego samozatrudnienia albo pracy poza górnictwem. 3100 osób ma zostać objętych dobrowolnymi jednorazowymi odprawami. Odejść ma ok. 400 pracowników dołowych, którym przysługiwać będzie 24-krotne wynagrodzenie, oraz ok. 1100 pracowników przeróbki z prawem do 10-krotności wynagrodzenia. Dla 1600 innych pracowników na powierzchni odprawy mają wynieść 3,6-krotność wynagrodzenia. Do innych kopalń "nowej" KW przeniesionych ma zostać do końca 2016 r. 6 tys. pracowników likwidowanych zakładów, jednak pod warunkiem, że w spółce uda się wprowadzić 6-dniowy tydzień pracy.
Autor: kg/ja / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24