Dorota Brejza, adwokatka, która zeznawała w czwartek przed sejmową komisją śledczą do spraw Pegasusa, mówiła w "Faktach po Faktach" w TVN24, że "nigdy nie pogodziła się i nie pogodzi się" z tym, że jej rodzina padła ofiarą "masywnej inwigilacji". - Dzisiaj jak powietrza potrzebujemy prawdy o Pegasusie - dodała.
Sejmowa komisja śledcza do spraw Pegasusa przesłuchała w czwartek Dorotę Brejzę, adwokatkę, żonę europosła Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy. - Sierpień 2019 roku to był początek medialnego linczu, z którym musiał zmierzyć się później przez kolejne tygodnie mój mąż i cała nasza rodzina - opowiadała. Wskazała, że z telefonu jej małżonka od kwietnia do października 2019 roku pozyskano 85 tysięcy wiadomości tekstowych. Powiedziała też, że byli agenci CBA, którzy nie zgadzali się z takim tokiem postępowania.
Dorota Brejza: moja rodzina padła ofiarą masywnej inwigilacji
Więcej o tej sprawie Dorota Brejza mówiła wieczorem w "Faktach po Faktach" w TVN24.
Stwierdziła, że działania podjęte wobec jej rodziny to była "bardzo masywna inwigilacja". - 85 tysięcy wiadomości, ale także historia lokalizacji na przestrzeni wielu lat, te wiadomości były zaciągane wiele, wiele lat wstecz, aż do 2010 roku - mówiła. Wskazywała, że ingerowano w historię wyszukiwań internetowych, hasła do bankowości elektronicznej i "całą możliwą do wyobrażenia prywatność i intymność" jej rodziny.
- Dzisiaj z perspektywy czasu, kiedy myślę o tej inwigilacji Pegasusem, to uważam, że jej skala, jej masowość, to było absolutnie niedorzeczne. Nigdy nie było żadnych podstaw ku temu - komentowała.
Dopytywana, czy pogodziła się już z tym, że ktoś ingerował w prywatność jej rodziny, odparła: - Nigdy się z tym nie pogodziłam i nigdy się z tym nie pogodzę. Stąd też moja aktywność przez ostatnie lata. Po to, żeby o tej historii nie tylko mówić, ale też, żeby dochodzić do sprawiedliwości w sądzie.
CZYTAJ TEŻ: Wymowna broszka Doroty Brejzy. Co oznacza
Dorota Brejza: potrzebujemy prawdy o Pegasusie jak powietrza
- Przecież to ja zawiadomiłam prokuraturę o tym, że Pegasus został użyty. We wrześniu 2021 roku zostało wszczęte śledztwo, które dzisiaj finalnie toczy się w Prokuraturze Krajowej. Wytoczyłam bardzo wiele spraw sądowych, z których już dzisiaj wiele wygrałam prawomocnie, także te z ówczesną telewizją rządową - przypominała Dorota Brejza.
Przyznała, że nie ma wiedzy, co stało się z danymi na temat jej rodziny, które zostały pozyskane za pomocą Pegasusa. Dodała, że można domniemywać, iż znajdują się na serwerach służb obcych państw. - Dlatego działa komisja do spraw Pegasusa, dlatego działają organa państwa, bo dzisiaj jak powietrza potrzebujemy prawdy o Pegasusie - podkreśliła.
- Po to, żeby dowiedzieć się, jaka była kondycja państwa, w jakiej kondycji PiS pozostawił nam państwo, ponieważ historia użycia Pegasusa to jest przecież historia o degeneracji instytucji publicznych, o upolitycznionych służbach specjalnych, o słabych sądach, o urządowionej telewizji publicznej, upolitycznionej prokuraturze, które razem, w takim przestępczym zespoleniu, funkcjonowały przeciwko swoim obywatelom - podsumowała rozmówczyni "Faktów po Faktach".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24