Sejmowa komisja śledcza do spraw Pegasusa przesłuchała w czwartek Dorotę Brejzę, adwokatkę, żonę europosła Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy. - Sierpień 2019 roku to był początek medialnego linczu, z którym musiał zmierzyć się później przez kolejne tygodnie mój mąż i cała nasza rodzina - opowiadała. Wskazała, że z telefonu jej małżonka od kwietnia do października 2019 roku pozyskano 85 tysięcy wiadomości tekstowych. Powiedziała też, że byli agenci CBA, którzy nie zgadzali się z tokiem postępowania.
Szefowa komisji Magdalena Sroka (PSL-TD) podkreśliła, że "Dorota Brejza jest osobą, która przekonała się na własnej skórze, czym jest Pegasus i jak został politycznie wykorzystany do walki z opozycją".
Przesłuchanie rozpoczęło się o godzinie 10. Podczas swobodnej wypowiedzi Dorota Brejza mówiła, że "w sierpniu 2019 roku, w samym szczycie kampanii wyborczej do polskiego parlamentu, na antenie rządowej telewizji zaczęły pojawiać się komunikaty pochodzące z telefonu mojego męża". - Były to treści zaprezentowane w sposób zmanipulowany. Pozamieniany był nadawca z odbiorcą, różne treści wysyłane w różnym czasie do różnych osób były kompilowane w jedną treść, rzekomo wysłaną do kogoś innego, dodany był oczywiście obszerny przestępczy kontekst, bardzo sensacyjny, bardzo aferalny - relacjonowała.
- Sierpień 2019 roku to był początek medialnego linczu, z którym musiał zmierzyć się później przez kolejne tygodnie mój mąż i cała nasza rodzina. Tych materiałów, wówczas prezentowanych na antenie rządowej, było kilkaset. Te materiały były emitowane przez kilka tygodni aż do wyborów parlamentarnych w październiku, codziennie od rana do wieczora, bardzo często w okresie największej oglądalności - zaznaczyła Brejza.
Jak mówiła, "atakowany był mój mąż, który wówczas był szefem sztabu największego opozycyjnego ugrupowania". - I oczywiście atakowana była cała polityczna formacja opozycyjna. W grudniu 2021 roku amerykańska agencja Associated Press ujawniła, że telefon Krzysztofa Brejzy był wielokrotnie atakowany szpiegowskim narzędziem Pegasus, co potwierdziły badania Citizen Lab oraz Amnesty Tech - podkreśliła.
"Nie możemy zapominać o istotnym kontekście tej historii"
Jak mówiła, "w tamtym czasie stało się dla nas jasne, że tamta kampania nienawiści z 2019 roku, emitowana na antenie wówczas rządowej telewizji, była oparta o materiały operacyjne pozyskane w sposób nielegalny Pegasusem". Podkreślała, że użycie systemu przeciwko jej mężowi to "klarowny przypadek, w jaki sposób funkcjonowały wówczas instytucje państwa i do jakiej degeneracji je doprowadzono".
- Nie możemy zapominać o jeszcze jednym istotnym kontekście tej historii. Komisja PEGA Parlamentu Europejskiego, która zajmowała się sprawą Pegasusa, kiedy w 2023 roku prezentowała swój raport, wskazała na bardzo istotny kontekst wyborczy. Komisja PEGA nazwała użycie Pegasusa przeciwko szefowi sztabu Koalicji Obywatelskiej w okresie wyborów parlamentarnych "europejską Watergate". A zatem możemy dzisiaj mówić, myśleć, rozumieć historię Pegasusa także w ten sposób, że oto upolitycznione służby specjalne próbowały w Polsce wpłynąć na wynik wyborów parlamentarnych - oceniła Brejza.
Adwokatka powiedziała, że "doszło do masywnej inwigilacji" i od kwietnia do października 2019 roku pozyskano z telefonu jej męża 85 tysięcy wiadomości tekstowych, które zawierały również dane lokalizacyjne. Zwróciła uwagę na to, że żadna z tych operacji nie doprowadziła do potwierdzenia zarzutów wobec jej męża. - Służby użyły Pegasusa i zostały kompletnie z niczym - podkreśliła.
Na koniec swobodnej wypowiedzi Dorota Brejza zaapelowała o pełne wyjaśnienie afery Pegasusa, wskazując na konieczność rozliczenia osób odpowiedzialnych za to naruszenie prawa. Jej zdaniem, historia Pegasusa "jest dowodem na degenerację instytucji państwa" oraz na "niemoralność i niegodziwość działań upolitycznionych służb specjalnych, prokuratury i mediów". Wskazała również na potrzebę reformy systemu kontroli operacyjnej, aby uniknąć podobnych nadużyć w przyszłości.
Brejza o "notatce agenta operacyjnego"
Podczas przesłuchania Dorota Brejza mówiła między innymi o operacji wymierzonej w jej męża oraz rodzinę, której agenci nadali kryptonim "Jaszczurka".
- Mogę powiedzieć coś o czynnościach operacyjnych "Jaszczurka", co zostało już ujawnione przez media, że byli agenci operacyjni, którzy nie zgadzali się z tokiem tego postępowania i oni wiedzieli, że ta sprawa operacyjnego rozpoznania prowadzi donikąd. Krótko mówiąc, że słucha się z powodów zupełnie pozaprawnych osoby niewinne - mówiła Brejza.
- Wiadomo mi o tym, że istnieją dokumenty, notatka jednego z agentów operacyjnych, który sygnalizuje, że w tej sprawie nie ma podstaw do dalszego kontynuowania tej operacji. Jest to czas początku tej operacji. Wiadomo mi, że ten agent został po prostu odsunięty od prowadzenia sprawy operacyjnej, zastąpiony innym agentem, który to agent przygotował protokół kontroli operacyjnej, który został następnie przekazany do prokuratury - dodała.
Komisja śledcza do spraw Pegasusa
Komisja śledcza ds. Pegasusa bada legalność, prawidłowość i celowość czynności podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję od listopada 2015 r. do listopada 2023 r. Komisja ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz.
Dotychczas komisja przesłuchała byłego wicepremiera, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, byłego wiceszefa MS, polityka Suwerennej Polski Michała Wosia, byłego dyrektora Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich w Ministerstwie Sprawiedliwości Mikołaja Pawlaka oraz innych pracowników resortu sprawiedliwości.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Piotr Nowak