W momencie, kiedy ten kryzys związany ze stanowiskiem pana prezydenta Dudy, który broni panów (Macieja) Wąsika i (Mariusza) Kamińskiego, nabrał takiej temperatury już bardzo wysokiej, zwróciłem się do pana prezydenta z propozycją spotkania jak najszybszego - powiedział premier Donald Tusk w wywiadzie. - Ono się odbędzie w poniedziałek o godzinie 11 - przekazał.
Donald Tusk udzielił w piątek pierwszego wywiadu od objęcia funkcji premiera. Był pytany między innymi, czy wyobraża sobie taką sytuację, że siada do symbolicznego okrągłego stołu z prezydentem Andrzejem Dudą.
- Ja sobie tego nie muszę wyobrażać. W momencie, kiedy ten kryzys związany ze stanowiskiem pana prezydenta Dudy, który broni panów (Macieja) Wąsika i (Mariusza) Kamińskiego, kiedy nabrał takiej temperatury już bardzo wysokiej, zwróciłem się do pana prezydenta z propozycją spotkania jak najszybszego, w cztery oczy, żeby ustalić taką przestrzeń konieczną absolutnie, bezwzględnie konieczną, do współpracy między prezydentem i premierem - powiedział Donald Tusk.
- Ono się odbędzie w poniedziałek o godzinie 11. Udam się do pana prezydenta, żeby rozmawiać o szczegółach i o charakterze mojej misji - przekazał premier. Jak podkreślił przy tym szef rządu, w najbliższych dniach będzie w Kijowie.
- Dla nas obu - pan prezydent był w to też bardzo zaangażowany - sytuacja w Ukrainie i na froncie to jest kwestia absolutnie numer jeden ze względu na polskie bezpieczeństwo. Są tam także do załatwienia inne sprawy, związane choćby z interesami polskich przewoźników. Więc mamy o czym rozmawiać w Kijowie. I bardzo chcę, żeby kwestie ukraińskie, wojny i szerzej bezpieczeństwa, a także polityki wobec Rosji, żeby to było wspólne. Żeby nie tylko prezydent i premier, ale żeby państwo polskie jako całość działało w tych kwestiach solidarnie - zaznaczył.
- Niedługo będę gościł tutaj szefa Rady Europejskiej. Kończą się władze szefowej Komisji (Europejskiej - przyp. red.), szefa Rady Europejskiej, najwyższych władz Unii Europejskiej. I też chciałbym o tym porozmawiać z panem prezydentem. O tym, jak najlepiej wspólnie zaprezentować tutaj polskie interesy - dodał.
Tusk o rakiecie. "Obawiam się, że nie było w tym ani grama przypadku"
Tusk mówił również, że jest "w stałym kontakcie z naszymi amerykańskimi przyjaciółmi". - Analizujemy cały czas to, co się zdarzyło z rosyjską rakietą. Nie możemy tego zdarzenia lekceważyć. To nie jest tak, że można machnąć ręką i powiedzieć "a przypadkowo się zaplątała". Obawiam się, że nie było w tym ani grama przypadku - powiedział.
- Mamy działania Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego związane z aktywnością prorosyjskich grup radykalnej prawicy, jeśli można użyć tego słowa, tutaj w Polsce. Rozpoczęły się działania przeciwko zorganizowanym grupom, które usiłowały infiltrować także policję i wojsko w Polsce. A ich taki prorosyjski polityczny charakter nie ulega wątpliwości. Więc nie tylko, że jest o czym rozmawiać. Naszym wspólnym obowiązkiem jest to pole zbudować - podkreślał.
- Ale to nie może być kosztem prawa. Musimy razem wreszcie bronić państwa prawa, państwa polskiego, jego instytucji - podkreślał.
Pytany, czy jest w stanie zagwarantować, że w pewnych sprawach Polska będzie mówić jednym głosem, uznał, że to "nie ulega wątpliwości". - Zresztą zauważyliście państwo, pierwszym moim rozmówcą w momencie, kiedy otrzymałem informację od ministra obrony narodowej i od ministra spraw wewnętrznych i administracji o tym groźnym incydencie z rakietą, był oczywiście pan prezydent, do którego natychmiast zadzwoniłem - wskazywał.
- Ja nie mam z tym żadnego problemu, wręcz przeciwnie. W interesie Polski - ale też w interesie mojego rządu - jest, żeby ludzie na szczytach władzy w Polsce chcieli ze sobą współpracować - zaznaczył.
Relacje z Ukrainą. "Będę bardziej asertywny"
W wywiadzie z Tuskiem, w związku z zapowiedzią jego wizyty w Kijowie i konsultacji w tej sprawie z prezydentem, pojawił się również temat relacji z Ukrainą i pytania, czy wyobraża sobie kontynuację tego, co robiło PiS, czy też potrzebny jest nowy początek w tych relacjach i udzielaniu pomocy Ukrainie.
Premier ocenił, że "są dwa wymiary naszej relacji z Ukrainą". Zauważył przy tym, że PiS "w ostatnich miesiącach kampanii próbował zagrać antyukraińską nutą".
- W życiu nie pozwolę, żeby ktokolwiek w moim rządzie chciał budować swoją pozycję na jakimś takim antyukraińskim sentymencie. Bo w kwestii wojny i naszego zaangażowania, i całego świata Zachodu, na rzecz Ukrainy w konfrontacji z Rosją, tu nie może być żadnych wątpliwości. Każdy polski patriota musi bezwzględnie uznawać te racje. Ukraina w wojnie z Rosją potrzebuje naszej i całego świata, wolnego świata, pomocy. To nie jest slogan. Bo tak naprawdę, póki Ukraina walczy z Rosją, my jesteśmy względnie bezpieczni - stwierdził.
Podkreślał, że "w każdej sytuacji polskim zadaniem będzie przeciwstawiać się temu zniechęceniu, jeśli chodzi o pomoc Ukrainie". - Na szczęście ja w tej chwili intensywnie pracuję z partnerami w Europie, którzy to dobrze rozumieją - mówił dalej.
W opinii Tuska "Europa musi tutaj stanąć na wysokości zadania i zainwestować, bez porównania, więcej pieniędzy - Europa jako całość, bo my sami finansowo nie podołamy - na zakupy broni, na zwiększenie możliwości obronnych Europy". - Bo ta wojna może trwać długo. Rosja przestawiła swoją gospodarkę na gospodarkę wojenną. My nie możemy udawać, że tutaj nic się nie dzieje -argumentował. - W tym wymiarze zbrojeń i wsparcia dla Ukrainy w wojnie nie może być żadnego wahania. To jest dla mnie bezdyskusyjne - dodał.
Zaznaczył, że "istnieje drugi wymiar" tych relacji. Wyjaśniał, że zawiera się w nim "interes Polski", w tym także polskich przewoźników czy rolników.
- Ja będę bardziej asertywny na pewno. Będę oczekiwał - i też będę o tym w Kijowie rozmawiał - od strony ukraińskiej, żeby pomogła nam wszystkie te patologiczne sytuacje na granicy wyleczyć. Żeby nasi nie musieli blokować, żeby nasi nie musieli strajkować. Po prostu Polacy chcą pomagać Ukrainie, ale nie mogą być z tego tytułu poszkodowani i to w dodatku przez Ukraińców - oświadczył.
"Politycy muszą ze sobą współpracować dla dobra państwa"
Pytany o relacje z politykami PiS, których obecne działania zmierzają do polaryzacji społeczeństwa stwierdził, że "politycy nie muszą się jednać, politycy muszą ze sobą współpracować dla dobra państwa. Jeśli są w parlamencie - mogą się spierać, konkurować, nie muszą się kochać. Najważniejsze jest, żeby polityka nie rujnowała relacji między zwykłymi ludźmi - powiedział premier, odnosząc się przy tym do wczorajszego protestu organizowanego przez polityków PiS na ulicach Warszawy.
- Wiele osób dzisiaj, patrzących z wściekłością czy z goryczą na mnie, może zrozumieć, że lepiej się żyje w państwie, każdemu bez wyjątku, które jest neutralne i neutralne wobec obywateli, gdzie można oczekiwać sprawiedliwych wyroków i sprawiedliwych działań urzędników, którzy będą się kierowali prawem, zasadami, a nie kaprysem partyjnym. To jest droga, która potrwa lata, ale ja będę w tym bardzo konsekwentny, żeby ludzie zobaczyli, że nie poszedłem (do wyborów - red.) po pieniądze czy po władzę - dodał.
Tusk o ewentualnych wcześniejszych wyborach: nie mam wątpliwości, że my byśmy wygrali
Donald Tusk został też zapytany, czy "nie kuszą" go wcześniejsze wybory. - My i tak będziemy mieli wybory: samorządowe, europejskie, prezydenckie. Raptem w 15-16 miesięcy będziemy mieli trzy kolejne wybory w Polsce - odpowiedział.
- Gdyby wpadło do głowy prezydentowi Dudzie, czy PiS-owi, użyć jakichś metod takich nie do końca legalnych, których konsekwencją byłoby rozwiązanie parlamentu i rozpisanie wcześniejszych wyborów, to ja nie mam wątpliwości, że my byśmy te wybory wygrali. I to czytelniej niż 15 października - powiedział Tusk. - Tylko ja nie chciałbym się zgodzić na coś, co uważam, że jest nielegalne - zastrzegł. Stwierdził też, że "PiS bez spółek Skarbu Państwa i bez pełnej kontroli nad mediami, nad służbami specjalnymi, miałby 20 procent, a nie 33 procent (poparcia - red.)".
Z premierem rozmawiali: Anita Werner, prowadząca "Fakty" TVN, Marek Czyż z TVP i Piotr Witwicki z Polsat News.
Źródło: TVN24