W piątek Sejm nie przyjął wniosku o odrzucenie w pierwszym czytaniu prezydenckiego projektu ustawy o zapewnieniu budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. O wyniku zadecydowały m.in. głosy posłów Polski 2050 Szymona Hołowni.
Do decyzji Sejmu odniósł się premier Donald Tusk, który stwierdził, że "nie akceptuje głosowania posłów w tej sprawie" oraz traktuje tę sytuację jako "zły znak".
Po długiej konferencji prasowej w hallu sejmowym szef rządu nie opuścił budynku znajdującymi się obok drzwiami. Zamiast tego skierował się do gabinetu marszałka Szymona Hołowni.
Po rozmowie trwającej około 20 minut premier opuścił gabinet w milczeniu, nie rozmawiając z dziennikarzami - relacjonowała reporterka TVN24 Katarzyna Gozdawa-Litwińska.
W gabinecie, oprócz Donalda Tuska i Szymona Hołowni, był też przewodniczący klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej Zbigniew Konwiński, a także przewodniczący klubu Polski 2050 Paweł Śliz.
Gozdawa-Litwińska oceniła: "powiedzieć, że wychodzący z gabinetu Zbigniew Konwiński miał nietęgą minę, to nic nie powiedzieć". Stwierdziła, że sytuacja w środku musiała być napięta.
Spotkanie skomentował Paweł Śliz, który zapewniał, że premier wyszedł ze spotkania "uspokojony".
Hołownia: to nie było uchwalenie ustawy
Głos zabrał także sam Szymon Hołownia, który wyjaśnił, że tłumaczył premierowi intencje związane z prezydenckim projektem dotyczącym CPK. Podkreślił, że chodziło przede wszystkim o to, aby podczas obrad komisji infrastruktury "pokazać absurdalność niektórych zapisów" i wykazać, "że projekt nie jest tak dobry, jak przedstawia go prezydent".
Zaznaczył, że głosowanie dotyczyło jedynie skierowania ustawy do dalszych prac w komisji, a nie jej uchwalenia.
- Ponieważ to nie jest uchwalenie ustawy, a my nie uchwalamy ustaw z opozycją, tylko z koalicją rządową, to nasi posłowie zdecydowali, jak zdecydowali. Nie było dyscypliny. Komisja infrastruktury naprawdę chce pracować nad tą ustawą - podkreślił Hołownia.
Autorka/Autor: ms/lulu
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Nowak/PAP