- Kontrole i zatrzymania są na bardzo dużą skalę - powiedział premier Donald Tusk w "Faktach po Faktach" w TVN24, odnosząc się do działań służb wobec przestępców, którzy są cudzoziemcami i ich deportacji z Polski. Zapewnił, że "te pierwsze deportacje (...) staną się faktem w pierwszym tygodniu marca".
Donald Tusk był pytany w "Faktach po Faktach" w TVN24 o procedurę deportacji przestępców z Polski, która - jak zapowiadał już wcześniej szef rządu - ma dotyczyć obcokrajowców, którzy rażąco naruszyli prawo.
- Kontrole i zatrzymania są na bardzo dużą skalę. O tym informowaliśmy. Deportacje wymagają oczywiście też porozumienia z krajami, do których będziemy deportowali kryminalistów, którzy w Polsce znaleźli sposób na życie poprzez łamanie prawa - zastrzegł premier.
- Te pierwsze deportacje - między innymi do Gruzji, bo mówiliśmy o tych gruzińskich gangach, bo one są bardzo aktywne - staną się faktem w pierwszym tygodniu marca - zapowiedział Tusk.
Tusk: Morawiecki chyba nie ma wyjścia
Odniósł się też do tego, że były premier Mateusz Morawiecki został w czwartek przesłuchany w prokuraturze i usłyszał zarzuty w sprawie organizacji wyborów korespondencyjnych w 2020 roku. Przed wejściem do prokuratury Morawiecki oświadczył, że podjąłby decyzję o przygotowaniu wyborów kopertowych jeszcze raz. Następnie poinformował, że odmówił składania zeznań i chce się zapoznać z aktami sprawy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Morawiecki usłyszał zarzuty. "Odmówiłem składania zeznań"
Gość TVN24 przyznał, że to "poważna sprawa". - To było nasze zobowiązanie, że będziemy rozliczać. Ale równocześnie mówiłem, że w żadnym wypadku nie będzie to próba odwetu czy zemsty - powiedział. - Nie po to szliśmy do wyborów, żeby polityki i władzy używać przeciwko naszym poprzednikom. Od tego jest prokuratura i sąd, (...). Ale dla mnie najważniejsze jest, że przywróciliśmy te właściwe proporcje. Od rozliczania polityków jest wymiar sprawiedliwości, a nie konkurencja polityczna - mówił dalej szef rządu.
Tusk ocenił, że Morawiecki "chyba nie ma wyjścia" i będzie musiał współpracować z prokuraturą. - Nie chciałbym, żebyśmy się w Polsce przyzwyczajali do tego, że politycy, którzy byli kiedyś u władzy, czy dzisiaj są u władzy, lekceważą wymiar sprawiedliwości - dodał.
- Jak byłem szefem Rady Europejskiej, (to - red.) kiedy dostawałem wezwania do prokuratury, przed komisję śledczą, nie było żadnych sztuczek. Przyjeżdżałem, zeznawałem, mogłem się też ukrywać za immunitetem. Na tym polega też godność polskiego państwa - jest sprawa, trzeba ją wyjaśnić - mówił dalej premier.
Na uwagę prowadzącego, iż postawa polityków PiS-u wobec działań prokuratury wobec Morawieckiego sugeruje, że "został wystawiony" przez swoje środowisko polityczne, Tusk odparł, iż "tak bywa w tego typu zorganizowanych grupach".
Tusk: ważne, żeby sprawiedliwość zatriumfowała
Donald Tusk mówił także szerzej o rozliczeniach poprzedników.
- Od momentu kiedy jestem znowu premierem polskiego rządu, chcę przede wszystkim też pilnować siebie przed jakimkolwiek wpływaniem na tempo, sposób działania prokuratury. Pan minister (sprawiedliwości - red.) Adam Bodnar dostaje po głowie, także od wielu naszych sympatyków, za to, że trzyma się tej zasady. Ale obaj jesteśmy przekonani, że prokuratura musi być niezależna. I to na dwa sposoby: nie może się bać tych, których sprawdza i nie może też wykonywać usług tych, którzy aktualnie rządzą - zaznaczył.
- A co do sądów, to już w ogóle nie ma wątpliwości, że ich autonomia powinna być pełna. Chodzi o to, żeby politycy wiedzieli, że są rozliczalni. I są rozliczalni nie dlatego, że był taki, a nie inny wynik wyborów, tylko że działa wymiar sprawiedliwości. Czy jestem zadowolony (z tempa rozliczeń - red.)? Jakie to ma znaczenie? Ważne, żeby sprawiedliwość zatriumfowała - podkreślił szef rządu.
Tusk: Rafał Trzaskowski ma być dużo lepszy ode mnie
Szef rządu odniósł się też do zbliżających się wyborów prezydenckich. Był pytany, czy bardziej zaangażuje się w kampanię Rafała Trzaskowskiego. Powiedział, że zrobi w tej sprawie wszystko, ale to sam kandydat będzie decydował o tym, czego i jakiego typu zaangażowania od niego by chciał. - Jestem absolutnie do dyspozycji, ale ja wiem, że Rafał Trzaskowski ma być lepszy ode mnie, dużo lepszy, dużo bardziej przekonujący - podkreślił. Jak mówił dalej, Koalicja Obywatelska pod jego przywództwem uzyskała w wyborach parlamentarnych ponad 30 procent głosów, "ale to jest za mało, żeby wygrać wybory prezydenckie". - Rafał Trzaskowski jest, bo musi być, liderem szerszego obozu, musi przekonać do siebie tych, którzy Tuska nie lubią - zwracał uwagę.
Premier mówił, że zarówno on, jak i Trzaskowski "nie muszą między sobą udowadniać swojej niezależności (względem) siebie". Dodał, że Trzaskowski jest osobą niezależną i wie to "każdy, kto zna ich historię, że tu nie ma mowy o żadnej wzajemnej podległości".
Szef rządu mówił, że po wygranych przez Trzaskowskiego prawyborach w Koalicji Obywatelskiej odbyli "bardzo poważną rozmowę". - Powiedzieliśmy sobie: prezydent to jest co innego niż rząd - dodał. - Rafał Trzaskowski prowadzi kampanię człowieka, który chce być prezydentem wszystkich Polaków, to nie jest slogan. To nie będzie prezydent Platformy czy Tuska - przekonywał gość TVN24.
Tusk mówił także, że "niepokoi" go wzrost notowań kandydata Konfederacji Sławomira Mentzena, bo - jak stwierdził - wpisuje się to w pewien "wrażliwy trend polityczny", który rozwija się zarówno w Europie, jak i USA. Zdaniem premiera objawia się on ksenofobią, autorytaryzmem, niechęcią do innych i wzrostem agresji politycznej. - Jesteśmy zanurzeni w tej nowej rzeczywistości i czasami z niepokojem patrzymy na jej przejawy. I Konfederacja, i Mentzen są tego ilustracją - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24