Morawiecki usłyszał zarzuty. "Odmówiłem składania zeznań"

Mateusz Morawiecki
Morawiecki: odmówiłem złożenia zeznań
Źródło: TVN24

Były premier Mateusz Morawiecki usłyszał zarzuty w sprawie organizacji wyborów korespondencyjnych w 2020 roku. Przekazał, że odmówił składania zeznań. Przed wejściem do prokuratury wygłosił oświadczenie, w którym stwierdził, że podjąłby decyzję o przygotowaniu wyborów kopertowych jeszcze raz.

Śledczy zarzucają Morawieckiemu, że jako premier przekroczył swoje uprawnienia i podjął działania bez podstawy prawnej w celu przygotowania i przeprowadzenia wyborów prezydenckich 10 maja 2020 roku w trybie wyłącznie korespondencyjnym.

Poinformował, że odmówił składania zeznań. - Jak dostanę akta i będę mógł się z nimi zapoznać, to przystąpię do następnych czynności związanych z postępowaniem. (...) Jak się zapoznam z aktami, to będę składał zeznania - zapowiedział były premier. Dodał, że nie wie, kiedy zapozna się z aktami. - Nie wiem tego, ale myślę, że w najbliższych paru miesiącach. Nie potrafię tego dokładnie określić - powiedział.

Prokuratura: podejrzany nie przyznał się do winy

Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Piotr Skiba przekazał, że Morawiecki usłyszał zarzuty "przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków urzędniczych". Najwyższą karą dla byłego premiera mogą być trzy lata pozbawienia wolności.

Jak powiedział Skiba, przez decyzje podjęte przez ówczesnego premiera, Poczta Polska poniosła szkody w kwocie około 53 mln złotych, a Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych około 3,5 mln złotych. 

- Jeśli chodzi o sam przebieg czynności, mogę potwierdzić, że przesłuchanie przebiegało w atmosferze bardzo kulturalnej, w atmosferze wzajemnego zrozumienia swoich ról procesowych. Pan podejrzany był w obecności dwóch obrońców, skorzystał ze swoich uprawnień i odmówił składania wyjaśnień, nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu - mówił prokurator Skiba.

Prokurator Skiba: Morawiecki był w obecności dwóch obrońców, nie przyznał się do winy, odmówił składania zeznań
Źródło: TVN24

Bodnar: każdy ma prawo do obrony

Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar w rozmowie z reporterem TVN24 Radomirem Witem powiedział, że "każdy ma prawo do obrony i pan premier przyjął taką, a nie inną linię". Ocenił też, że czynności w prokuraturze to sygnał, że "państwo działa i państwo jest konsekwentne".

- Najpierw w tej sprawie orzekał Sąd Administracyjny, zarówno szczebla wojewódzkiego, jak i naczelnego. Sąd Administracyjny stwierdził rażące naruszenie prawa. Następnie powstała komisja śledcza. Zakończyła pracę, sformułowała wnioski w odniesieniu do zawiadomienia dotyczące pana premiera i wielu innych osób. Teraz prokuratura konsekwentnie doprowadziła do skutecznego uchylenia immunitetu ze względu na to, że pan premier się tego immunitetu zrzekł. Teraz prokuratura przechodzi do kolejnych czynności w sprawie - dodał Bodnar.

Bodnar o zarzutach dla Morawieckiego: to sygnał, że państwo działa
Źródło: TVN24

Przed zarzutami oświadczenie

Przed budynkiem prokuratury zebrała się grupka polityków PiS i zwolenników byłego premiera. Zanim usłyszał zarzuty, Morawiecki postanowił wygłosić oświadczenie. - Jestem ścigany za wolę organizacji wyborów prezydenckich. Artykuł 128 konstytucji nakłada na Radę Ministrów obowiązek realizacji wyborów prezydenckich w terminie nie wcześniejszym niż 100 dni przed zakończeniem kadencji prezydenta i nie późniejszym niż 75 dni przed zakończeniem kadencji prezydenta - stwierdził.

Morawiecki przekonywał, że "realizacja wyborów prezydenckich była obowiązkiem". - Gdybym miał jeszcze raz podejmować decyzję, czy zlecać prace przygotowawcze do przeprowadzenia wyborów, umożliwiające przeprowadzenie wyborów, tobym jeszcze raz taką samą decyzję podjął - powiedział.

CZYTAJ WIĘCEJ: Wybory kopertowe: kto, kiedy, jakie decyzje podejmował 

moraw
Morawiecki przed prokuraturą: nie bałem się podejmować decyzji, które wypełniały konstytucję
Źródło: TVN24

Morawiecki zrzekł się immunitetu

Wniosek o uchylenie mu immunitetu w tej sprawie trafił do Sejmu w połowie stycznia. Kilka dni później Morawiecki poinformował, że sam zrzekł się immunitetu, bo - jak stwierdził - wie, że "prawda, prawo i sprawiedliwość zwyciężą i skończy się czas bezpodstawnych, politycznie motywowanych zarzutów".

Oświadczył wówczas, że wszystkie jego decyzje w okresie pełnienia urzędu premiera "były podyktowane wolą działania w zgodzie z Konstytucją RP i w interesie Rzeczypospolitej - w tym w szczególności z obowiązkiem ochrony życia i zdrowia obywateli oraz zapewnienia im możliwości realizacji konstytucyjnych uprawnień do demokratycznego wyboru prezydenta".

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Morawiecki wezwany do prokuratury. "Nie będę robił żadnych wielkich scen"

Morawiecki: szanuję wyroki sądów, ale sędziowie to tylko ludzie
Źródło: TVN24

Decyzje bez podstawy prawnej

Wiosną 2020 roku - w trakcie trwającej pandemii COVID-19 - ówczesny szef rządu polecił Poczcie Polskiej działania niezbędne do przygotowania i przeprowadzenia wyborów prezydenckich, które w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa miały odbyć się 10 maja 2020 roku w trybie korespondencyjnym (tzw. wybory kopertowe).

Ustawa w sprawie głosowania korespondencyjnego weszła w życie 9 maja 2020 roku, natomiast Morawiecki już 16 kwietnia 2020 roku wydał dwie decyzje: Poczcie Polskiej - polecającą podjęcie działań zmierzających do organizacji wyborów prezydenckich w formie korespondencyjnej, a Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych - polecającą rozpoczęcie drukowania kart do głosowania i innych dokumentów niezbędnych w procesie wyborczym.

Ostatecznie wybory nie odbyły się 10 maja, tylko 28 czerwca, a głosowanie odbywało się w lokalach wyborczych.

TVN24 Clean_20250227111703(15456)_aac
Prof. Gutowski o wyborach korespondencyjnych: decyzja była wydana z rażącym naruszeniem prawa
Źródło: TVN24

Profesor Maciej Gutowski z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu mówił na antenie TVN24, że premier nie miał podstawy prawnej do podejmowania decyzji o przeprowadzeniu wyborów korespondencyjnych. - Nie do wybronienia prawnie jest moim zdaniem twierdzenie, że pan premier Morawiecki działał zgodnie z obowiązującym wówczas prawem - powiedział.

- Oczywiste jest to, że to nie premier przeprowadza wybory, tylko Państwowa Komisja Wyborcza. Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że decyzja była wydana z rażącym naruszeniem prawa i bez podstawy prawnej, bo to nie premier powinien był zlecić, tylko ewentualnie Państwowa Komisja Wyborcza - tłumaczył.

WSA: decyzja premiera rażąco naruszyła prawo

We wrześniu 2020 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie orzekł, że decyzja premiera Morawieckiego zobowiązująca Pocztę Polską do przygotowania wyborów prezydenckich w trybie głosowania korespondencyjnego rażąco naruszyła prawo.

Według WSA decyzja ta naruszyła m.in. konstytucję, Kodeks wyborczy, ustawę o Radzie Ministrów i Kodeks postępowania administracyjnego. WSA stwierdził, że konstytucja ani inne ustawy nie przyznają Prezesowi Rady Ministrów uprawnień w zakresie zmierzającym do organizacji wyborów powszechnych.

Wyrok ten stał się prawomocny pod koniec czerwca 2024 roku po tym, gdy Naczelny Sąd Administracyjny oddalił od niego skargi kasacyjne.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: