"Nie starzej się. Starzenie to grzech" - ostrzegała kilka lat temu 58-letnia wówczas Madonna. Plotkarskie media nie mają litości dla osób, które weszły w etap menopauzy. Szydzą z ich potrzeb i obłudnie gratulują atrakcyjności "jak na ten wiek". A my niezręcznie balansujemy między śmianiem się ze skeczu o napalonej emerytce, a biciem rekordów w wyszukiwaniu kategorii MILF/mature w serwisach pornograficznych.
Na grupie kulinarnej trwa wojna majonezowa. Użytkowniczki biorą na sztandary zawartość octu, kaloryczność i lokalny sentyment. Zarzekają się ogniście, że porządna jarzynowa tylko z tą konkretną jajeczno-tłuszczową emulsją, każda inna to abominacja i zbrodnia na sztuce sałatkowej. Po merytoryce przychodzi czas na cięższe działa: zarzucenie interlokutorce, że opowiada bzdury, bo pewnie przechodzi menopauzę. Po takim ciosie nie sposób się podnieść.
Najpierw fakty. Menopauza istnieje, jest nieunikniona dla połowy społeczeństwa.
Następnie emocje. Trochę głupio o niej mówić i na pierwszy rzut oka nie wiadomo dlaczego. Są przecież w ludzkiej fizjologii elementy znacznie wyraźniej wpisujące się w to, co nasza kultura uważa za wstrętne. Potliwość, uderzenia gorąca, przemęczenie i cała reszta zjawisk, które mogą towarzyszyć klimakterium, same z siebie nie budzą silniejszych emocji. Obdarujmy nimi kobietę (a raczej: osobę wyposażoną w jajniki, bo to nie stereotyp kulturowy przecież jest przyczynkiem do klimakterium) i nagle wyłania się coś, o czym informujemy się dyskretnie i z pewną niezręcznością… albo co możemy wykorzystać, by osobę w wieku menopauzalnym upupić.
Jej opinia? Niewiele warta, bo na pewno podyktowana hormonami. Jej potrzeby seksualne? Bezwzględne tabu. Świadczy o tym sposób, w jaki o nich mówimy.
- Tabu w języku to takie zjawisko, które nie posiada wykładników językowych. W moim przekonaniu menopauza nie jest tabu, natomiast seksualność kobiety w menopauzie i po menopauzie jest tabu absolutnym. Nie mamy słów, nie mamy narracji na temat seksualności kobiet dojrzałych - ocenia dr Małgorzata Majewska, językoznawczyni i wykładowczyni Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Złość piękności szkodzi
Na sam "etap-w-życu-osoby-mającej-jajniki-i-bedącej-po-45-roku-życia" polszczyzna słowa ma. Aż trzy, i każde bardziej przerażające: menopauza, klimakterium, przekwitanie. Każde ma cztery sylaby, każde, jeszcze zanim stoczy się z języka mówiącego, zdąży zasiać postrach w sercach słuchaczy. Żadne nie zachęca do serdecznych pogaduszek: "co tam u pani w klimakterium słychać", "jak ci idzie przekwitanie". Jeśli pytanie o samopoczucie pada, to jest bardziej podszyte zmartwieniem i współczuciem, jak rozmowa o rekonwalescencji po zakażeniu wirusem Zachodniego Nilu lub samopoczuciu po pogrzebie babci. Czasami najchętniej stosowalibyśmy autocenzurę, na przykład wypowiedziane kątem ust "klim***erium mać".
Jak tłumaczy dr Majewska, długie słowa oznaczają dystans społeczny. - Słowo obrazuje nasz stosunek do danego zjawiska. To się nazywa ikoniczność w języku. Dlatego im coś jest bardziej formalne, tym ma dłuższe wyrazy, taka jest zasada w języku. Wszystkie te trzy słowa pokazują pewną formalizację tego procesu. Nie mamy żadnego pieszczotliwego słowa na to zjawisko, nie mamy żadnego słowa potocznego. Czasami jest to opisowe: "ona ma ten czas, kiedy się ma uderzenia ciepła" - wskazuje językoznawczyni.
Menopauza wpisuje się też w patriarchalny model postrzegania kobiet przez pryzmat ich emocji. Mężczyźni mogą wywoływać wojny, dostawać ataku furii na widok kibica innej drużyny i usprawiedliwiać gwałt "byciem sprowokowanym przez ubiór" - ale to kobieta, gdy zdecyduje się na jakąkolwiek konfrontację, ma gigantyczną szansę usłyszeć, że jest nerwowa, bo pewnie dostała miesiączki. Albo przechodzi menopauzę.
- Kiedy się wrzuci komuś argument o emocjach typu "jesteś taka poddenerwowana" albo "na pewno masz okres", "jesteś spięta", to ma go to dyskredytować i wykluczać z grona partnerów do rozmowy. Nie ma nic złego w tym, że jesteśmy napięci, natomiast kiedy to jest argument przeciwko nam, to już zaczyna być kiepsko. Z językowego punktu widzenia zastanówmy się nie nad tym, co ludzie do nas mówią, tylko po co to mówią - wyjaśnia Majewska.
Kobietę dojrzałą można poniżyć podwójnie (chociaż ani w miesiączce, ani w menopauzie nie ma nic poniżającego; znaczenie ma jednak nie prawda, a intencja mówiącego). Jednym słowem - przypisując jej brak kontroli nad emocjami, wynikający ze zmian hormonalnych, oraz starość. A być starą w nowoczesnym społeczeństwie nie wypada. Z prawej obrywasz mizoginią, z lewej ageizmem, i pozostaje leżeć na deskach.
Pięć lat temu Madonna odebrała nagrodę Kobiety Roku według magazynu "Billboard". Jej wystąpienie było jednak pełne rozgoryczenia. 58-letnia wówczas artystka mówiła o zasadach "gry", w które wtłaczane są w społeczeństwie kobiety.
- Możesz być ładna, słodka i seksowna, ale niezbyt mądra. Nie miej własnego zdania. A przynajmniej takiego, które narusza status quo. Możesz być uprzedmiotawiana przez mężczyzn i możesz się ubierać jak dziwka, ale nie jesteś właścicielką swojego "dziwkarstwa". (…) I wreszcie... nie starzej się. Starzenie to grzech. Będziesz krytykowana, będziesz szkalowana. I na pewno nie będą cię grali w radio - mówiła Madonna.
Jesień i co dalej
Nie tylko język narzuca nam sposób myślenia o menopauzie. W sukurs idą mu wizualne elementy, które media z nią wiążą, głownie metafory jesieni. Reklamy suplementów diety, których producent obiecuje złagodzenie nieprzyjemnych aspektów związanych z klimakterium, opływają w jesienność. Najpierw jest to jesienność szarobura (szarość w ogóle jest popularnym kolorem, kiedy przychodzi do przekładania menopauzy na obrazy), deszczowa i ponura - to rzeczywistość bohaterki reklamy przed zażyciem jakiegoś Klimakteriolanu Turbo-Vita-Forte, oraz przed skonsultowaniem tego z lekarzem lub farmaceutą. Następnie jesteśmy bombardowani złotą polską jesienią na sterydach - bohaterka po zażyciu Menopauzolaniny Extra (od teraz w żelkach i syropie) jest uśmiechnięta i dostojna, a swoją menopauzą już nie kłuje w oczy otoczenia.
"Ten etap w życiu kobiety" następuje zazwyczaj między 45. a 55. urodzinami. Producent Przekwitelli 1000 uprzejmie informuje zatem rzeszę 50-latek, że właśnie wkroczyły w jesień życia. Może być smętna i pełna uderzeń gorąca, może być (po konsultacji z lekarzem lub farmaceutą) złocista i pogodna - ale to wciąż jesień. Wiadomo, co po niej nastąpi.
Komu bije dzwon
Objawy menopauzy są różne, a wszystkie klimakteria łączy jeden wspólny mianownik: ustanie miesiączki. I co za tym idzie, brak możliwości zajścia w ciążę. Chociaż w wieku reprodukcyjnym nie każdy seks kończy się zapłodnieniem oraz nie każda ciąża kończy się macierzyństwem, to skreślenie tej możliwości diametralnie zmienia społeczne postrzeganie kobiety. W złotej jesieni menopauzy można jeździć na rowerze i podziwiać wnuki, a nawet wejść na Giewont bez zadyszki, ale absolutnie nie wolno powiedzieć do partnera: "chciałabym, żebyś mnie dziś [ocenzurowano], a potem wziął [ocenzurowano] i [ocenzurowano]. Mam ochotę na seks".
- W naszym życiu są dwie podstawowe siły: eros i tanatos, czyli życia i śmierci. Mam wrażenie, że w językowym obrazie świata menopauza to śmierć kobiety jako kobiety. Czyli ona jeszcze może wnuki bawić, a nawet iść do klubu seniora, natomiast już nie jest postrzegana jako istota seksualna - zauważa dr Małgorzata Majewska. I dodaje: w językowym postrzeganiu świata seksualność kobiety jest sprowadzana do potencjalnej reprodukcji.
Zachowujemy się, jakby kobieta nie powinna uprawiać już więcej seksu, kiedy skończy się jej ostatnia miesiączka. A to przecież absurd - chociaż wciąż mniejszy (i mniej odrażający) niż sugestia posła Janusza Korwin-Mikkego, by wiek zgody na współżycie obniżyć do terminu pierwszej miesiączki dziewczynki. Ta myśl ma prawo budzić większe obrzydzenie niż wszystkie wydzieliny ludzkiego ciała oraz procesy w nim zachodzące razem wzięte.
Są żele… i żele
Ktoś może powiedzieć: i co z tego, przecież nikt nie zdelegalizował seksu dla seniorów. Nikt nie uzależnił wypłaty świadczeń emerytalnych od zachowania celibatu, więc czym tu się przejmować. Problem w tym, że język nie tylko odbija świat, w którym żyjemy - on go również kształtuje. Społeczne przyzwolenie jest nie mniej ważne niż przepisy prawa.
Łatwiej jest realizować seksualne potrzeby w społeczeństwie, które nie widzi w tym problemu. Dojrzałe osoby mogą mieć fantastyczne życie erotyczne, bo wiedzą, czego i jak chcą. A co do sprawności fizycznej… powiedzmy sobie szczerze, nie wszyscy 20-latkowie mają zdolności akrobatyczne, umieszczające ich na liście rezerwowej Cirque de Soleil - a nikt nie pochyla się nad nimi z troską o to, czy dadzą radę współżyć. Seniorzy też sobie poradzą.
W książce "Pogoda na starość. Podręcznik skutecznego wspierania seniorów" nad seksualnością osób dojrzałych pochylają się Tadeusz Krasuski i Krzysztof Owczarek. Według badań przez nich przytaczanych, 70 procent mężczyzn po 70. roku życia kontynuuje współżycie. Wśród kobiet to tylko 16 procent.
"Każdy, bez względu na wiek, może poszukiwać różnych wrażeń i doznań, jeżeli nie koliduje to z prawami innych osób. Na uwagę zasługuje fakt, potwierdzony empirycznymi badaniami, że seniorzy, chociaż statystycznie rzadziej uprawiają seks, są z niego bardziej zadowoleni niż osoby młodsze" - piszą Krasuski i Owczarek.
- W reklamach środków ułatwiających przejście menopauzy szokuje to, że to jest cały czas niwelowanie skutków fizjologii. Jak będziesz "to" zażywała, to nie będziesz miała uderzeń ciepła, i tak dalej. Jedna z reklam dotyczyła żelu, który pozwala pozbyć się stanu suchości pochwy. I pomyślałam, że to można by też ograć seksualnie, bo to są normalne lubrykanty. Ale tam to nie było w kategorii lubrykantów, tylko raczej jako "ta uciążliwość zbliżającej się starości będzie mniejsza" - mówi Majewska. Internetowe drogerie potwierdzają ten stan rzeczy - lubrykanty o przeznaczeniu seksualnym (zazwyczaj w kategorii "erotyka") mają opakowania o opływowych kształtach, pokryte brokatem, w kolorze zmysłowej czerwieni, fioletu lub fuksji. Preparaty na suchość pochwy sprawiają wrażenie… medycznych. Minimalistyczne tubki, odcienie bieli, błękitu, granatu i pastelowego różu. Ujemna zawartość brokatu w szacie graficznej.
Rzućcie wszystko, Madonna liże loda!
Dojrzała kobieta zainteresowana seksem wciąż bywa traktowana jak kuriozum - a im jest starsza, tym bardziej kuriozalne wydają się jej potrzeby.
- Jestem w stanie sobie wyobrazić, że babcia z dziadkiem idą sobie czasem do łóżka i tak dalej, natomiast nie bardzo jestem w stanie sobie wyobrazić portal plotkarski, w którym mówi się pozytywnie o kobiecie 60+ i o tym, że ma fajne życie seksualne. Jak się pokazuje na przykład Madonnę czy Cher, to mówi się o tym z politowaniem i nutką oceny, a nie tego, że nasza seksualność trwa tyle, ile żyjemy - zauważa językoznawczyni.
W serwisach plotkarskich Madonny nie brakuje. Gdzie "świeciła biustem", gdzie "pokazała pupę", a gdzie "pędziła rozgogolona". Odnotowano też, gdy celebrowała urodziny.
"Madonna świętuje 63. urodziny LIZANIEM LODA z młodszym o 35 lat ukochanym".
"Pełna wigoru Madonna WCIĄŻ celebruje 63. urodziny z młodszym o 35 lat ukochanym i gromadką dzieci" - donosił jeden z portali. W jednym z artykułów znalazła się informacja, że artystka publikuje na Instagramie zdjęcia w negliżu, w dodatku przyjmując na nich "mocno wyuzdane pozy". Inny tekst kończył się pytaniem do czytelników, czy ich zdaniem Madonna "dobrze się prezentuje jak na swój wiek". Ktoś odważniejszy mógłby wysnuć przypuszczenie, że kobieta może po prostu wyglądać dobrze - jednak zawodowi plotkarze doskonale wiedzą, że w pewnym momencie ta sztuka staje się już dla niej nieosiągalna i wolno jej tylko wyglądać dobrze "jak na swój wiek".
- Większość kobiet w wieku 63 lat nie wygląda jak Madonna. I tu nie chodzi o to, czy ona ma jakieś operacje porobione, tylko o to, że większość kobiet w tym wieku nie czuje psychicznego przyzwolenia na to, by mówić jestem "osobą seksualną i sensualną" - tłumaczy Majewska.
Czy gdyby Madonna miała nie 63, a 36 lat, plotkarze wciąż z taką zawziętością zaznaczaliby wiek jej i jej partnera? Czy o Taylor Swift ktokolwiek kiedyś napisał, że jest "pełna wigoru"? Cytując Tadeusza Sznuka: nie wiem, ale się domyślam.
- Komplementem dla kobiet po czterdziestce jest to, że wyglądają jak dwudziestolatki. A to jest chore, to jest ślepa uliczka. Nie chcę wyglądać jak dwudziestka, chcę wyglądać dobrze jako czterdziestka - przekonuje Majewska. Że to jest możliwe, przekonują na przykład Helena Norowicz i Iris Apfel.
Norowicz (rocznik 1934) rozpoczęła karierę modelki w wieku 80 lat, wcześniej była aktorką. - Kiedy szłam pierwszy raz na wybiegu, przypomniała mi się trema z pierwszego spektaklu dyplomowego. Byłam wręcz przerażona. Dopiero jak zobaczyłam, że ludzie wstają i zaczynają bić mi brawo, poczułam w sobie moc i siłę. W trakcie tego marszu myślałam, że nie dobrnę do końca tej drogi, którą musiałam pokonać. Było to ponad 200 metrów różnych schodów, wejść i zejść. Ale udało się! - opowiadała w 2020 roku w rozmowie z Polskim Radiem modelka.
Przedsiębiorczyni i ikona mody Iris Apfel urodziła się w 1921 roku. Jest jedną z najbardziej stylowych osób na Instagramie, a jej sesje zdjęciowe w spektakularnych kreacjach i ikonicznych okularach z okrągłymi oprawkami przeszły już do historii mody. Nikt rozsądny nie powie jej, że "wygląda dobrze jak na stulatkę" albo że "dałby jej najwyżej 80 lat", bo Iris jest klasą samą w sobie. Tryska radością życia i nie jest to radość z gatunku "rozkoszna babcia ma pogodną starość". Joie de vivre mogłyby się od Iris uczyć osoby w każdym wieku.
Co jest gorsze
Celebrytki mówiące o tym, że po menopauzie też czują się piękne i wartościowe oraz czerpią przyjemność z seksu, przecierają szlak "zwykłym" kobietom. Tak samo działają popkulturowe przedstawienia dojrzałych, aktywnych kobiet.
- W serialu "Orange Is the New Black" jest bohaterka będąca odpowiednikiem Marthy Stewart. Mocno po sześćdziesiątce, i ona w tym serialu jest pokazana jako kobieta, która uwodzi mężczyzn, a następnie sama inicjuje trójkąt. Pomyślałam, że to jest absolutne nowatorstwo - zauważa Małgorzata Majewska. Wreszcie szukająca seksu seniorka nie została widowni "sprzedana" jako pośmiewisko, a raczej jako postać z krwi i kości. Nie inaczej dzieje się w serialu "Grace i Frankie", gdzie dwie kobiety po sześćdziesiątce (w tych rolach Jane Fonda i Lily Tomlin) dowiadują się, że ich mężowie mają romans - i muszą na nowo wymyślić sobie życie. Również to erotyczne.
W "prawdziwym życiu" Fonda również udowadnia, że PESEL (metaforyczny) znaczy dla niej niewiele. Kiedy po gali LA Museum of Modern Art w 2018 roku nie była sama w stanie ściągnąć wieczorowej sukni… położyła się w niej spać. A rano pokazała się fanom bez makijażu i wciąż w tym samym stroju, dokładając swoją cegiełkę do ciągnącej się od wieków dyskusji, co jest gorsze: małżeństwo czy niewygodna piżama.
Jak podkreśla Majewska, wciąż na seksualnie aktywne kobiety po menopauzie, pojawiające się w kulturze masowej, patrzymy bardziej jak na wyjątek od reguły. - To bardzo istotne, że nie tylko nie ma języka, ale nie ma też wzorców kulturowych, one się dopiero teraz tworzą - tłumaczy językoznawczyni. I dodaje: - Jeszcze nie ma języka, ale już się zmieniają obrazy.
Serial "Golden Girls", emitowany od 1985 roku, śledzi losy czterech seniorek. Dwie z nich (Dorothy, grana przez Bea Arthur, oraz Blanche grana przez Rue McClanahan) aktywnie szukają partnerów, chociaż przyświecają im różne cele. Dorothy chce znaleźć stałego towarzysza życia, podczas gdy Blanche raczej oddaje się porywom serca.
- Dziewczyny, widzicie tego mężczyznę, który się na mnie gapi? Rozbiera mnie oczami - mówi z przejęciem bohaterka McClanahan podczas sceny w barze. Zatroskana przyjaciółka pyta, czy w takim razie powinny się przesiąść. - Jeszcze nie, jest dopiero w połowie - oburza się Blanche.
Nie tylko wyobrażenie scenarzysty o tym, "jak kobiety reagują na nieproszone zaloty w miejscu publicznym" wymaga odświeżenia. To, co w latach 80. i 90. mogło uchodzić za "żyjącą urojeniami staruszkę, która nie wie, że jej czas się skończył", dziś dałoby nam "zmysłową damę, która czerpie z życia pełnymi garściami". I nie zamierza nikogo prosić o pozwolenie.
PornHub wie swoje
A może kobiety po 50. mogą być atrakcyjne tylko dla osób w swojej grupie wiekowej? Albo wyłącznie dla fetyszystów? Badania, przeprowadzone przez serwis pornograficzny PornHub pokazują, że jest inaczej. W 2019 roku Polacy najchętniej wybierali kategorię MILF ("mom I’d like to fuck", czyli tak zwane "mamuśki"). Natomiast druga w rankingu była kategoria "Mature", prezentująca filmy z dojrzałymi kobietami. Listę uzupełniały kolejno filmy lesbijskie, seks analny oraz produkcje amatorskie.
Statystyka jest bezlitosna: dojrzałe kobiety budzą podniecenie. Tylko odchodzący do lamusa stereotyp ogranicza ten fakt do trybu incognito.
- Nikt, kto ogląda pornografię, nie robi tego publicznie. Ludzie robią to w zaciszu domowym i nie mają w ogóle świadomości tego, że ich klik robi statystykę. Więc dla mnie to badanie jest bardziej reprezentatywne niż pytanie Polaka, jaką kategorię ogląda. To jest sygnał, że z biologicznego punktu widzenia kobieta w wieku dojrzałym jest atrakcyjna seksualnie, natomiast w narracji społecznej kompletnie nie ma takiej przestrzeni - wyjaśnia Majewska.
Jesieniaruj na zdrowie
Narracje dotyczące osób w wieku menopauzy zmieniają się stale, dzięki popkulturze, mediom, dzięki działaniom organizacji feministycznych i osób aktywistycznych. Zmiana sposobu mówienia o tym etapie życia i zmiana w postrzeganiu go idą ramię w ramię. Można więc liczyć na to, że prędzej czy później dojrzałe kobiety dostaną przestrzeń, by zmiany w swoim życiu przeżywać tak, jak tego potrzebują - lub nie przeżywać ich wcale.
Językoznawczyni proponuje, byśmy o menopauzie mówili z troskliwością, ale bez protekcjonalności, z jaką czasem mówi się do chorego. W końcu klimakterium to nie choroba. - Chciałabym, żeby menopauza bardziej kierowała uwagę społeczną na wyrozumiałość i czułość niż na samą fizjologię. Na myśl przychodzi mi cały nurt hygge, te zdjęcia pod kocykiem, z herbatką z miodem - to nie uruchamia skojarzenia z chorobą, tylko z komfortem. Chciałabym, żeby menopauza czy miesiączka coś takiego budowały. Gdy zbliża się jesień, robi się w narracji społecznej zgoda na to, że ktoś sobie zostanie w domu, wypije herbatkę, winko, rozpali kominek. To budzi pozytywne uczucia - tłumaczy Majewska.
Jesienary, czyli tarzające się w kolorowych liściach, opijające się dyniowym latte i wciągające kreski z cynamonu użytkowniczki social mediów, szturmem zdobyły internet. Ze swoimi miękkimi kardiganami, rozgrzewającymi herbatkami i radością, że oto przyszła ta jedna pora roku, podczas której można czytać książki, sprawiają wrażenie mimowolnych ambasadorek tego wszystkiego, z czym mogłaby się nam kojarzyć dojrzała kobiecość. Niewykluczone więc, że prędzej czy później zmienimy jesień życia na jesieniarowanie. Nie tylko w trybie incognito.
Autorka/Autor: Anna Winiarska
Źródło: Magazyn TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Nicholas Hunt/Getty Images for Billboard Magazine