Głośno zrobiło się o nim po wypadku kolumny wiozącej ministra Antoniego Macierewicza pod Toruniem. 61-letni Kazimierz Bartosik - jego osobisty kierowca. Zanim został współpracownikiem szefa MON, jeszcze w poprzednim ustroju miał wozić jednego z czołowych wojskowych PRL. Jak człowiek z taką przeszłością mógł zyskał zaufanie polityka, który tropi ludzi z komunistycznym życiorysem? Materiał "Czarno na Białym".
O Kazimierzu Bartosiku, obecnie funkcjonariuszu Służby Kontrwywiadu Wojskowego, osobistym kierowcy Antoniego Macierewicza, usłyszeliśmy po wypadku kolumny ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, do którego doszło 25 stycznia.
Tego dnia Macierewicz wyjechał rządowym samochodem prowadzonym przez Bartosika o godz. 14.10 z warszawskich Powązek. Kolumna szefa MON jechała bardzo szybko - po zaledwie godzinie i 42 minutach Macierewicz był już w Toruniu. Po spotkaniu z o. Tadeuszem Rydzykiem Macierewicz wracał do Warszawy. Znów musiał jak najszybciej znaleźć się na miejscu. Wtedy doszło do wypadku. W Lubiczu Dolnym k. Torunia na drodze krajowej nr 10 zderzyło się osiem pojazdów, w tym dwa samochody BMW należące do Żandarmerii Wojskowej i sześć pojazdów cywilnych. W jednym z aut żandarmerii jechał szef MON Antoni Macierewicz. - Jedno jest pewne, że (ten wypadek - red.) nie został spowodowany przez kierowcę samochodu, w którym ja jechałem. Co do tego nie ma cienia wątpliwości - mówił później Macierewicz.
Kierowca Macierewicza
Wtedy kierowca szefa MON znalazł się w świetle jupiterów. Okazało się, że to Kazimierz Bartosik, który doświadczenia nabierał jako kierowca innej osoby w innym ustroju. W PRL miał wozić szefa gabinetu politycznego gen. Wojciecha Jaruzelskiego - gen. Michała Janiszewskiego.
Ten od 1950 roku służył w Wojsku Polskim i należał do PZPR. Od 1972 pełnił funkcję szefa gabinetu gen. Jaruzelskiego. Był jedną z czołowych postaci PRL. W 1983 roku został wybrany w skład Krajowej Rady Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. - Jako kierowca ze sprawdzonych działaczy komunistycznych był sprawdzony na wszystkie możliwe sposoby, a z jego papierów wynikało, że jest oddanym człowiekiem partii. Więc jego transformacja poglądów jest bardzo ciekawa pod tym względem - kiedyś był oddanym komunistą, a teraz jest być może oddanym antykomunistą - mówi o Bartosiku Piotr Niemczyk, były szef Urzędu Ochrony Państwa.
Pytania o przeszłość
W Instytucie Pamięci Narodowej na temat Bartosika udało się znaleźć tylko tak zwaną paszportówkę, z której wynika jedynie, że w latach 80. służbowo wyjeżdżał za granicę. Ma średnie wykształcenie i był członkiem PZPR. Nic więcej.
Ale to wcale nie oznacza, że pełnej dokumentacji przeszłości Bartosika nie było. IPN i MON unikają odpowiedzi na pytanie, dlaczego teczki nie ma w Instytucie. Jak zauważa reporter "Czarno na białym" Jacek Smaruj, teczka najprawdopodobniej znajduje się w ministerstwie obrony narodowej. - Co takiego jest w tej teczce, że wymaga osobistej ochrony Macierewicza? Z całą pewnością (Bartosik - red.) kręcił się obok służb - mówi Niemczyk. Wojciech Czuchnowski z "Gazety Wyborczej" zwraca uwagę na przejście pod koniec lat 80. Bartosika do Nadwiślańskich Jednostek MSW. - To było takie zbrojne ramię władzy. Struktura wojskowo-policyjna przewidziana do interwencji w razie zagrożenia władzy - mówi.
MON zaprzecza jednak, że obecny kierowca Macierewicza należał do NJW. "(…) Nie jest prawdą, że kierujący samochodem kapitan Kazimierz Bartosik był funkcjonariuszem WSW, BOR przed 1989 r. i Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych. (…)" - czytamy w komunikacie.
Kierowca razy trzy
W 1992 roku, już po zmianie ustroju, Bartosik przechodzi do Biura Ochrony Rządu i po raz pierwszy zostaje kierowcą Antoniego Macierewicza, wówczas ministra spraw wewnętrznych.
Kiedy w 2006 roku Macierewicz zostaje szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Bartosik przenosi się właśnie do SKW. Wtedy po raz drugi zostaje jego osobistym kierowcą. Po raz trzeci dochodzi do tego w 2015 roku, gdy Antonii Macierewicz staje na czele MON. To Bartosik siada za kierownicą rządowych aut i to jemu ufa szef MON.
- To są środki transportu kupione przez Żandarmerię Wojskową Ministerstwa Obrony Narodowej i nagle skąd kierowca z innej formacji siada za kierownicę? To jest postawione na głowę. Samochód żandarmerii, kierowca SKW - mówi pragnący zachować anonimowość pracownik Biura Ochrony Rządu, z którym rozmawiał reporter "Czarno na białym".
- U nas w BOR to by wyglądało tak, jakby do dyspozycji szefa MSW był delegowany samochód BOR, a kierowcą był strażak - dodaje.
"Szara eminencja" MON
Antonii Macierewicz 11 lat temu mianowany został jako likwidator Wojskowych Służb Informacyjnych. To on i jego partyjni koledzy niejednokrotnie wypowiadali się na temat oczyszczenia środowiska z ludzi z wątpliwymi życiorysami epoki PRL.
- To jest absolutnie stosowanie podwójnych standardów, to jest hipokryzja, która mówi, że my się ubiegamy o sprawiedliwość. Nie. Ta sprawiedliwość jest tylko dla niektórych - podkreśla Niemczyk. - Koledzy z żandarmerii mówią, że to szara eminencja ministerstwa obrony narodowej, że rządzi i dzieli. Przydziela samochody ponoć, to od niego zależy. Kto, czym, gdzie, gdziekolwiek pojedzie, to wszystko Kazimierz - mówi pracownik BOR.
Autor: kło/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24