Europoseł PiS Ryszard Czarnecki oczekuje przeprosin od Lecha Wałęsy za jego wypowiedź, że polityk Prawa i Sprawiedliwości "nie walczył o Polskę" i wrócił do ojczyzny, kiedy "Polska była już gotowa". Dziś przed Sądem Okręgowym w Gdańsku odbyła się druga rozprawa w procesie wytoczonym przez europosła byłemu prezydentowi.
- Oczekuję, że prezydent Lech Wałęsa wypowie to elementarne słowo: przepraszam. To wystarczy, żadnych odszkodowań finansowych od niego nie chcę. Nie chcę po prostu, by ktokolwiek, w tym także prezydent Lech Wałęsa, gumką wymazywał mi ważną część mojego życiorysu - powiedział Ryszard Czarnecki.
Byłego prezydenta nie było w sądzie, reprezentowała go pełnomocnik Ewelina Wolańska.
"Ani be, ani me..."
Czarnecki przyznał, że w ostatni czwartek miał okazję widzieć Lecha Wałęsę w samolocie podczas lotu z Brukseli do Warszawy. - Siedzieliśmy obok siebie w odległości jednego metra, ale prezydent Lech Wałęsa, używając jego słynnych słów z debaty w 1995 r. z Aleksandrem Kwaśniewskim, to "ani be, ani me, ani kukuryku". Czekam na te słowo przepraszam od niego cały czas - dodał europoseł PiS.
Kiedy Czarnecki przyjechał do Polski?
Pozew Czarneckiego przeciwko Wałęsie dotyczy wypowiedzi byłego prezydenta z maja 2009 r. W programie TVN24 Wałęsa powiedział wtedy o Czarneckim, że ten "nie walczył o wolną Polskę, przyjechał, kiedy Polska była już gotowa".
Pełnomocnicy europosła podkreślili w pozwie, że taka wypowiedź jest niezgodna z prawdą i godzi w dobre imię Czarneckiego.
W latach 1982-1984 europoseł PiS był członkiem władz Niezależnego Zrzeszenia Studentów na Uniwersytecie Wrocławskim. Współpracował również z wieloma wydawnictwami i gazetami drugiego obiegu, zajmował się też ich kolportażem na terenie Warszawy i Dolnego Śląska. Podczas dzisiejszej rozprawy Czarnecki podkreślił, że był kilkakrotnie represjonowany za swoją działalność opozycyjną. Dodał, że wraz z rodzicami przeniósł się do Polski na stałe w 1963 r. kilka miesięcy po tym, jak przyszedł na świat w Londynie.
- Nie przeceniam swoich zasług, byłem jednym z tysięcy rodaków, którzy walczyli w tym czasie o wolność naszego narodu. Gdyby Lech Wałęsa powiedział na przykład, że mój udział w tej walce był niewielki, to przyjąłbym to z pokorą - miałby bowiem prawo do takiej oceny. Ale nie mogę zgodzić się na twierdzenie, że w ogóle nie walczyłem o wolną Polskę - mówił przed sądem Czarnecki.
Nie ma za co przepraszać
Ewelina Wolańska przekonywała, że b. prezydent nie ma za co przepraszać. - Lech Wałęsa nigdy nie kwestionował działalności studenckiej powoda, ale prawdziwa walka o Polskę miała miejsce we wcześniejszych latach, wtedy powstały fundamenty wolnej Polski - argumentowała adwokat Wałęsy.
B. prezydent został wezwany przez sąd na kolejną rozprawę, wyznaczoną na 21 grudnia.
Poprzednio w trybie wyborczym
Wypowiedź Lecha Wałęsy była już raz rozpatrywana przez sąd w 2009 r. w trybie wyborczym. Czarnecki kandydował w tym czasie do Parlamentu Europejskiego.
Sąd oddalił wówczas żądanie polityka PiS, aby Wałęsa go przeprosił, uznając, że słowa b. prezydenta nie miały charakteru agitacji wyborczej. Wałęsa tłumaczył wówczas, że nie miał zamiaru obrażać europosła, a jedynie zareagował na krytykę pod swoim adresem, którą Czarnecki zamieścił na blogu. Polityk PiS napisał bowiem, że b. prezydent brał pieniądze za wykłady w zjazdach "antyeuropejskiej" partii Libertas.
Wałęsa wyjaśniał dwa lata temu, że nie znał wcześniej szczegółów działalności konspiracyjnej Czarneckiego w latach 80.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/ Adam Warzawa