23-letni mężczyzna przyznał się śledczym do podłożenia ognia w Przystani Ocalenie w Pszczynie, która między innymi wykupuje zwierzęta przeznaczone na rzeź. W pożarze nikt nie ucierpiał, ale zwierzęta straciły pożywienie.
Pożar w schronisku dla zwierząt, prowadzonym przez Fundację Przystań Ocalenie w Ćwiklicach pod Pszczyną, wybuchł w sobotę 11 listopada około 3 w nocy. Ogień objął zapasy słomy i siana dla zwierząt.
Było blisko tragedii. W przytulisku wszyscy spali. Ocalił ich obcy człowiek. "Przejeżdżał obok naszego pastwiska i podjechał pod dom, budząc wszystkich, że się pali" - opisywała fundacja w mediach społecznościowych.
Na szczęście nikt nie ucierpiał. Nie było nawet konieczności ewakuacji zwierząt ani ludzi, którzy się nimi opiekują. Ale konie straciły pożywienie. - Właściciel schroniska wycenił straty na 40 tysięcy złotych - mówi Jadwiga Śmietana, rzeczniczka policji w Pszczynie.
23-latek przyznał się, że podłożył ogień
Ponieważ biegły z zakresu pożarnictwa stwierdził, że ogień został podłożony, policja rozpoczęła ustalanie sprawcy. Ostatecznie 14 listopada zatrzymany został 23-letni mężczyzna. - Przyznał się do podłożenia ognia w schronisku, ale nie powiedział dlaczego. Nieznany jest motyw jego działania - mówi Jadwiga Śmietana.
23-latek nie pochodzi z powiatu pszczyńskiego. Policjanci ustalili, że w lipcu miał ukraść ciągnik rolniczy, warty około 15 tysięcy złotych, który udało się odzyskać. - W związku z tym, że mężczyzna nie ma stałego miejsca zamieszkania, z obawy przez ukrywaniem się podejrzanego i zacierania śladów, wraz z prokuraturą wystąpiliśmy do sądu o areszt dla 23-latka - wyjaśnia Śmietana.
15 listopada sąd podjął decyzję o aresztowaniu podejrzanego. Za popełnione przestępstwa grozi mu kara do 5 lat więzienia.
Fundacja otrzymała wsparcie: pieniądze i siano
Przystań Ocalenie to fundacja, która tworzy azyl dla około 500 zwierząt, w tym stu koni, wykupionych z transportów do rzeźni. Mieszkają tam także krowy, świnie, kozy, owce, kury, osły, a także schorowane stare psy i koty.
Fundacja utrzymuje się z darowizn, odpisów 1 procenta od podatku, zrzutek. Po pożarze przedstawiciele fundacji prosili o kolejne wsparcie. Jedna z internetowych zbiórek pieniędzy została ustawiona na 200 tysięcy złotych, dotąd zebrano niespełna 1,5 tysiąca. Ale na innej platformie pomocowej kwota zbierana na ten sam cel osiągnęła już wysokość ponad 400 tysięcy. Fundacja chce kupić za to także kamery do monitorowania schroniska. Ponadto do przytuliska płyną dary rzeczowe - siano, a także karma dla innych zwierząt.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja