Wybór najlepszej oferty potencjalnego inwestora mniejszościowego został dokonany 13 października. Teraz został ogłoszony, bo (obowiązywały - red.) kwestie tajemnic handlowych, zgód kontrahentów na ujawnianie tego rodzaju informacji - mówił wiceminister Marcin Horała, pytany o ogłoszenie inwestora Centralnego Portu Komunikacyjnego kilkanaście dni przed posiedzeniem nowego Sejmu. W opinii Grzegorza Schetyny PiS "tworzy taką alternatywną rzeczywistość". - Chce sobie i Polakom powiedzieć, że nie przegrali tych wyborów - komentował.
"Mamy inwestora, który chce wyłożyć do 8 miliardów złotych na budowę CPK w zamian za objęcie mniejszościowych udziałów w spółce operującej lotniskiem! To konsorcjum Vinci Airports i IFM Global Infrastructure Fund" - napisał we wtorek na platformie X wiceminister funduszy i polityki regionalnej Marcin Horała.
Horała ogłosił inwestora kilkanaście dni przed posiedzeniem nowego Sejmu. Dziennikarz TVN24 Radomir Wit zadawał pytania, czy tak ważna, strategiczna decyzja powinna zapadać "na ostatniej prostej".
Horała: CPK jest budowany na podstawie ustawy
- Wybór najlepszej oferty potencjalnego inwestora mniejszościowego został dokonany 13 października. Teraz został ogłoszony, bo (obowiązywały - red.) kwestie tajemnic handlowych, zgód kontrahentów na ujawnianie tego rodzaju informacji. Przede wszystkim Centralny Port Komunikacyjny jest budowany na podstawie ustawy o Centralnym Porcie Komunikacyjnym. Ona jak najbardziej obowiązuje - powiedział Marcin Horała, pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego w rozmowie z Radomirem Witem.
- Każdy z nas ma swoje obowiązki i nie wyobrażam sobie, żebym ja lub ktokolwiek inny z przyczyn politycznych miał nie wypełniać swoich zadań - dodał.
Schetyna: to są spektakularne sprawy kosztujące miliardy
Inne zdanie na ten temat ma obecna opozycja, która może niedługo przejąć rządy. Grzegorz Schetyna, polityk Platformy Obywatelskiej zwrócił uwagę, że ważne decyzje - nie tylko te związane z CPK - są teraz podejmowane w ministerstwach i instytucjach publicznych.
- (PiS - red.) tworzy taką alternatywną rzeczywistość. Chce sobie i Polakom powiedzieć, że nie przegrali tych wyborów. Wydaje mi się, że i tak nie wiemy wszystkiego, co tam się dzieje. Te decyzje przecież są podejmowane. To są spektakularne sprawy, kosztujące miliardy, a na pewno przecież te ministerstwa i instytucje rządowe pracują bardzo intensywnie - powiedział
- My rozumiemy demokrację parlamentarną. Ktoś, kto przegrywa wybory, oddaje władzę swoim następcom. Pamiętam takie przekazywanie władzy w 2007 roku, pamiętam w 2015. To jest polityczna, demokratyczna, parlamentarna norma, ale dzisiaj już nie ma żadnych zasad. Od nieuznawania wyników wyborów, po nieuznawanie większości parlamentarnej, aż kończąc na decyzjach, które są absurdalne. Nie wiem, czy są zgodne z prawem. Na pewno są sprzeczne z dobrym obyczajem i cywilizacyjną normą - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24