W listopadzie rozpocznie się kolejna faza poszukiwań ORP Orzeł. Organizatorzy ekspedycji "Santi Odnaleźć Orła" zapewniają, że są coraz bliżej rozwiązania jednej z największych zagadek w historii polskiej wojskowości.
W listopadzie rozpoczyna się drugą część poszukiwań. Ma to być "faza badawcza", mająca przygotować nowe, potencjalne miejsca do przeszukania. - Jest dziewięć koncepcji zatonięcia Orła, z czego trzy są dość prawdopodobne. Załoga Santi skupiła się na analizie jednej w tych trzech koncepcji i wszelkie nasze starania idą w tym kierunku - mówi Tomasz Stachura, szef projektu. Trzeci i najważniejszy etap, poszukiwawczy, ma odbyć się wiosną 2015 roku. Członkowie ekspedycji liczą, że do tego czasu zgromadzą dość danych, aby zakończyć akcję sukcesem. - Używamy najlepszego sprzętu, mamy najlepszych specjalistów, nie ma szansy, żeby się nie udało - przekonuje Benedykt Hac, hydrograf.
Nieudana pierwsza próba
Wstępne poszukiwania na Morzu Północnym prowadzono już na przełomie maja i czerwca na obszarze wyznaczonym w wyniku długich badań archiwów brytyjskich i niemieckich.
Uczestnicy ekspedycji uznali, że ORP Orzeł mógł zostać zatopiony 3 czerwca 1940 roku, bowiem wówczas brytyjski samolot patrolowy Lockheed Huston zameldował o zrzuceniu bomb głębinowych na niezidentyfikowany okręt podwodny. Doszło do tego w pobliżu sektora, który miała patrolować polska jednostka.
Trwające tydzień poszukiwania przy pomocy sonaru nie doprowadziły jednak do znalezienia ORP Orzeł. Ekspedycja zlokalizowała szereg wraków innych jednostek spoczywających na dnie Morza Północnego.
Zaginiona legenda
Zaginięcie ORP Orzeł jest jedną z największych zagadek w historii polskiego wojska. W maju 1940 roku jednostka nie wróciła z patrolu na Morzu Północnym. Okręt przepadł bez wieści z całą załogą. Los ORP Orzeł, który był jednym z symboli Marynarki Wojennej II Rzeczpospolitej, do dzisiaj pozostaje nieznany.
Dotychczas zorganizowano już wielewypraw. Nigdy nie udało się jednak znaleźć wraku polskiego okrętu. W 2013 roku poszukiwania prowadził między innymi ORP Lech, okręt ratowniczy polskiej floty. Okazało się, że odnaleziony wrak leżący na dnie Morza Północnego jest jednak jednostką brytyjską. Po ORP Orzeł nie ma śladu.
Symbol z krótką karierą
Okręt zbudowano w Holandii w stoczni De Schelde. Część pieniędzy na jednostkę zebrano w formie dobrowolnych składek społecznych. Okręt przybył do Polski na początku 1939 i w swoim czasie był najnowocześniejszym i najpotężniejszym okrętem podwodnym na Bałtyku. Przed wojną dołączył do niego jeszcze bliźniaczy ORP Sęp. Podczas kampanii wrześniowej ORP Orzeł działał na południowym Bałtyku. Był wielokrotnie atakowany przez Niemców i odniósł drobne uszkodzenia. Z powodu swojej domniemanej choroby dowódca postanowił zawinąć do teoretycznie neutralnego estońskiego Tallina. Pod naciskiem Niemców Estończycy internowali jednak polski okręt i zabrali między innymi wszystkie mapy z pokładu. Pomimo tego Polacy w nocy z 16 na 17 września uciekli z Tallina i po liczącej 27 dni trudnej podróży dotarli do brytyjskiego Rosyth. Po dotarciu do Wielkiej Brytanii jednostka działała u boku aliantów, walcząc z hitlerowską Kriegsmarine. Okręt patrolował akweny Morza Północnego. Jego jedynym sukcesem było zatopienie niemieckiego transportowca Rio de Janeiro transportującego wojska niemieckie szykujące się do inwazji na Norwegię.
Autor: mk\mtom / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia