- Ukraina w 90 procentach jest sama sobie winna, bo przez ponad 20 lat niczego nie robiła, żeby dywersyfikować źródła dostaw gazu i zmniejszyć konsumpcję energii - mówił w "Faktach po Faktach" senator Włodzimierz Cimoszewicz. Jego zdaniem, Zachód ma silne argumenty, by stawiać Rosji warunki, ale problem tkwi w tym, że nie zawsze potrafi je wykorzystać.
Zdaniem Włodzimierza Cimoszewicza, Rosjanom wcale nie chodzi o to, by wejść na Ukrainę. - Realizuje się scenariusz destabilizowania sytuacji wewnętrznej na Ukrainie, utrudniania władzom w Kijowie - których mandat kwestionuje Rosja - rozciągnięcia efektywnej kontroli nad całym krajem - stwierdził w "Faktach po Faktach". Jak mówił, ta destabilizacja jest wykorzystywana jako argument do próby narzucania Ukrainie nowego ustroju konstytucyjnego.
Cimoszewicz zwrócił także uwagę na szum informacyjny, który temu towarzyszy. - To element wojny - bo nikt nic nie wie - tłumaczył. - To jest broń, która pozwala temu, kto ją stosuje, utrzymać inicjatywę. To Moskwa wykazuje inicjatywę w rozgrywaniu tej sytuacji. Sama Ukraina biedna, trochę się broni na tyle, na ile jest w stanie, a Zachód reaguje zawsze niewystarczająco silnie. Tym samym nad tą sytuacją panuje tylko jedna strona - stwierdził senator.
Cimoszewicz podkreślał, że Zachód ma "gigantyczne argumenty" w płaszczyźnie ekonomicznej i to on powinien stawiać warunki Rosji. - W moim przekonaniu Zachód powinien był sformułować stanowisko inaczej - my wprowadzimy sankcje ekonomiczne, jeżeli za miesiąc nie opuścicie Krymu; podniesiemy je na drugi poziom, jeżeli za trzy miesiące nadal nie opuścicie Krymu - tłumaczył.
Rosja jak pokerzysta
Cimoszewicz zauważył, że Ukraina w 90 proc. jest sama sobie winna, bo przez ponad 20 lat niczego nie robiła, żeby dywersyfikować źródła dostaw gazu, ale także zmniejszyć konsumpcję energii. - Ukraina jest potwornie rozrzutna, jeżeli chodzi o wykorzystanie energii - stwierdził Cimoszewicz.
- Rosja dzisiaj, tak jak twardy pokerzysta z kamienną twarzą sugeruje, że z jednej strony chce być fair, chce być wiarygodnym dostawcą, ale oczywiście (pokazuje - red.), że jeśli wprowadzicie sankcje, to na tym więcej sami stracicie. Wiadomo jak to należy interpretować - podkreślił.
Zdaniem Cimoszewicza, problem polega na tym, czy Europa jest gotowa powiedzieć "sprawdzam" i "obnażyć blef" Rosji. - Zachód ma w swoich rękach bardzo silne atuty. Nawet nie umiemy wygrywać tego co mamy, nie musimy blefować, mamy bardzo silne karty - dodał.
Autor: db/kka/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24