|

Ciechanów. Sąd o zachowaniu dyrektora kuratorium: skrajnie naganne i nieetyczne, zasługuje na potępienie

Sąd Rejonowy w Ciechanowie
Sąd Rejonowy w Ciechanowie
Źródło: Sąd Rejonowy w Ciechanowie

Choć sąd przychylił się do stanowiska prokuratury, która w zachowaniu byłego dyrektora kuratorium w Ciechanowie nie dostrzegła przestępstwa, to ocenił je jednoznacznie. - Postawa Jacka Zawiślińskiego zasługuje na wyraźne potępienie oraz dobitną krytykę - stwierdziła sędzia Małgorzata Domurad-Wilkowska.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Pracownicy oskarżyli Jacka Zawiślińskiego o naruszanie praw pracowniczych i rozpowszechnianie pornografii. Jeden z podwładnych byłego dyrektora delegatury kuratorium w Ciechanowie otrzymał aż sto zdjęć o charakterze erotycznym i pornograficznym. Widzieliśmy te fotografie. Nie mogliśmy ich opublikować, ale opisaliśmy ich zawartość. Na zdjęciach widać na przykład nagie dziecko z przyklejonym w miejsce genitaliów penisem dorosłego mężczyzny. Na innych zdjęciach widać kobiety, zwisające z belki głową w dół. Wizerunki są, jak określili to pokrzywdzeni pracownicy, "ginekologiczne". Takie zdjęcia otrzymywali od Jacka Zawiślińskiego w czasie pracy i w czasie wolnym.

Prokuratura Rejonowa w Ciechanowie w zachowaniu byłego dyrektora nie dopatrzyła się jednak przestępstwa i zdecydowała o umorzeniu postępowania.

- My uważamy, i ja to podtrzymuję, że tutaj nie doszło do przestępstwa rozpowszechniania pornografii. Na miejscu pracowników powiedziałbym dyrektorowi, że mnie to nie śmieszy - mówił nam prokurator Przemysław Bońkowski, szef prokuratury.

Wyraźne potępienie

Pracownicy, którzy czuli się pokrzywdzeni zachowaniem byłego dyrektora, złożyli zażalenie na decyzję . W miniony czwartek ich odwołaniem zajął się Sąd Rejonowy w Ciechanowie. Sąd zgodził się z prokuraturą, że nie doszło do przestępstwa, ale zachowanie Jacka Zawiślińskiego ocenił bardzo krytycznie. Dotarliśmy do uzasadnienia sądowego postanowienia.

Czytamy w nim, że choć postępowanie byłego dyrektora nie zawiera znamion czynu zabronionego (czyli nie jest przestępstwem opisanym w Kodeksie karnym), to sąd ocenia je surowo.

Skandal w kuratorium (materiał archiwalny z grudnia 2022 roku)
Źródło: TVN24

Sąd wskazał też, że postępowanie dyrektora powinno być rozpatrywane w ramach postępowania dyscyplinarnego. Tak się jednak nie stało: ani Państwowa Inspekcja Pracy, ani komisja antymobbingowa powołana przez kuratorium nie dopatrzyły się w zachowaniu byłego dyrektora nadużyć. Komisja składała się z trzech członkiń, tylko jedna z nich, Janina Witkowska, stanęła po stronie poszkodowanych pracowników. Została jednak przegłosowana w stosunku 2 do 1. - W zdaniu odrębnym, które umieściłam w protokole końcowym pracy komisji, była zawarta rekomendacja dla pracodawcy, czyli mazowieckiej kurator Aurelii Michałowskiej, by postępowanie Jacka Zawiślinskiego było rozstrzygnięte przez rzecznika dyscyplinarnego przy wojewodzie mazowieckim. Nie zostało to jednak uwzględnione - mówi Witkowska.

W marcu Janina Witkowska została zwolniona z pracy w kuratorium.

Sąd wskazał, że "postawa J. Zawiślińskiego zasługuje na wyraźne potępienie oraz dobitną krytykę. Stanowi przejaw braku profesjonalizmu czy wręcz arogancji afiszowanej względem swoich podwładnych".

Janina Witkowska czuje się pokrzywdzona: "To działania niegodne"
Źródło: tvn24.pl

Sąd zwrócił też uwagę na sposób, w jaki były dyrektor zwracał się do pracowników.

"Podobnie rzecz ma się w zakresie używania w obecności pracowników Delegatury języka potocznego polegającego na używaniu przekleństw, wulgaryzmów, kolokwializmów, używaniu nieprzyzwoitego słownictwa i przezwisk, co jak słusznie podkreślono w zaskarżonym orzeczeniu, odbiega od szeroko pojętych standardów kultury osobistej i nie licuje w żaden sposób z pełnioną przez J. Zawiślińskiego funkcją i zajmowanym stanowiskiem".

Zdaniem Sądu słusznie oceniono, że takie zachowanie zasługuje na zdecydowany sprzeciw, jako skrajnie naganne i nieetyczne
Sędzia Małgorzata Domurad-Wilkowska

Odraza

Sąd w swoim uzasadnieniu odniósł się też do treści o charakterze erotycznym i pornograficznym, które Zawiśliński wysyłał podwładnym.

"Odnieść się nadto należy do jednego zdjęcia i filmu, które szczególnie budzą awersję, a które to J. Zawiśliński przesyłał podległym mu pracownikom. Chodzi o tę fotografię i nagranie, na których ujawnione są wizerunki małoletnich dzieci. Oglądając powyższe materiały, nie sposób ukryć zażenowania. Nie mniej jednak, choć ww. zdjęcie i nagranie budzą odrazę, to z dużą dozą krytycyzmu, lecz stwierdzić trzeba, że są przez znakomitą część społeczeństwa, zwłaszcza w kontekście, w jakim zostały upublicznione - traktowane jako żart. Choć nie jest to poziom żartu, który Sąd aprobuje, to jednak nie sposób zachowania J. Zawiślińskiego w tym konkretnie zakresie zakwalifikować jako przestępstwa".

Janina Witkowska: "Wstyd powtarzać te wyrazy. Godziły w godność człowieka"
Źródło: tvn24.pl

Sąd podkreślił jednak, że "nie ma publicznego charakteru prezentacja dokonana dla niewielkiego i ściśle określonego kręgu osób". Sąd zwrócił uwagę, że przepis, z którego prowadzone było prokuratorskie postępowanie (202 § 1 Kodeksu karnego) dotyczy publicznego prezentowania treści pornograficznych. Publicznego, czyli takiego, które pozwala dotrzeć z treścią do szerszego, nieokreślonego kręgu osób. "Popełnienie czynu w miejscu publicznym nie jest jednoznaczne z dokonaniem czynu publicznie (w miejscu publicznym bowiem może nie być nikogo)" - zwrócił uwagę sąd. Tymczasem w przypadku zdjęć wysyłanych przez Zawiślińskiego krąg osób był jednak wąski i ściśle określony.

"Należy zgodzić się z żalącymi, że treści udostępniane przez J. Zawiślińskiego winny co najwyżej zostać przezeń oglądane w przestrzeni prywatnej. Tak się jednak nie stało. Fakt udostępniania poszczególnym pracownikom zdjęć i filmów o opisanej treści, choć jest oburzające i słusznie wzbudziło w pokrzywdzonych niesmak czy wręcz odrazę, nie przesądza o zrealizowaniu przez J. Zawiślińskiego znamion przestępstwa stypizowanego w art. 202 § 1 k.k." - napisał sąd w uzasadnieniu swojej decyzji. Podkreślił jednak, że "w przeważającej części podziela stanowisko żalących w zakresie ich oburzenia postępowaniem J. Zawiślińskiego".

Niewątpliwie sposób zachowania ich przełożonego, jaki miał miejsce nie tylko w miejscu pracy, ale także poza nią, w czasie wolnym, co przejawiało się w przesyłaniu konkretnym osobom treści, które mogły zostać odebrane jako bulwersujące i gorszące, zasługuje na kategoryczne potępienie. 
Sędzia Małgorzata Domurad-Wilkowska

Sąd odniósł się też do zarzutów z artykułu 218 § 1a, czyli naruszania praw pracowniczych. I zwrócił uwagę, że Jacek Zawiśliński, choć był dyrektorem delegatury, to nie zatrudniał pracujących w niej urzędników. Dlatego nie mógł popełnić przestępstwa opisanego w powyższym przepisie.

gajewska
Kinga Gajewska o dyrektorze delegatury kuratorium w Ciechanowie
Źródło: TVN24

"Z dokumentów zgromadzonych w aktach sprawy wynika wprost, że kompetencje związane stricte ze stosunkiem pracy wobec pracowników zatrudnionych w Delegaturze w Ciechanowie ma nie dyrektor tej delegatury J. Zawiśliński, a Mazowiecki Kurator Oświaty w Warszawie. Słusznie w uzasadnieniu zaskarżonego postanowienia wskazano zatem, że zarzuty niektórych pracowników Delegatury w Ciechanowie Kuratorium Oświaty w Warszawie względem J. Zawiślińskiego pod kątem realizacji znamion z art. 218 § 1a k.k. są w świetle powyższych rozważań chybione" - napisał sąd.

Rozczarowani

Po zakończeniu posiedzenia sądu pracownicy nie kryli żalu.

Janina Witkowska, była już wizytator kuratorium oświaty w Ciechanowie: - Jesteśmy bardzo rozczarowani. Trudno nam uwierzyć, że ani jedna instytucja nie stanęła po naszej stronie. Dla nas to znak, że takie zachowania i traktowanie pracowników są w Polsce aprobowane, a sprawcy pozostają bezkarni.

Do Państwowej Inspekcji Pracy oraz rzecznika kuratorium w Warszawie Andrzeja Kulmatyckiego wysłaliśmy prośbę o odniesienie się do stanowiska sądu. Chcieliśmy wiedzieć, dlaczego oba podmioty nie stwierdziły w kuratorium oświaty w Ciechanowie żadnych nieprawidłowości. Do czasu publikacji tego tekstu, nie dostaliśmy odpowiedzi.

Janina Witkowska o działaniach komisji antymobbingowej
Źródło: tvn24.pl

O sprawie Jacka Zawiślińskiego, byłego już dyrektora kuratorium oświaty w Ciechanowie i byłego radnego PiS, piszemy na łamach tvn24.pl od grudnia ubiegłego roku.

Dyrektor miał obelżywie zwracać się do pracowników, wysyłał im zdjęcia i filmiki o charakterze pornograficznym. Do pracowników mówił: "Nalej mi czarnej cipuleńki" albo "To jest proste jak jeb…ie dzieci".

Jedyną konsekwencją, jaka spotkała Jacka Zawiślińskiego, było odebranie mu stanowiska dyrektorskiego. Dziś jest wizytatorem i ocenia pracę nauczycieli.

Czytaj także: