- To coś, co ewidentnie mogło dziać się w Berlinie w latach trzydziestych. Narodowcy są nastawieni na siłę, na pięść, na krzyki - komentował gość programu "Wstajesz i weekend", fotograf Chris Niedenthal, który znalazł się marszu narodowców 11 listopada w Warszawie.
- Przykro mi, że tak się stało. Że taki był marsz, a nie inny - stwierdził na wstępie Chris Niedenthal, który fotografował uczestników podczas marszu niepodległości.
Choć jak przyznał, uczestniczyło w nim wielu normalnych ludzi, w tym rodziny z dziećmi, nie była to jego zdaniem "patriotyczna manifestacja z incydentami", jak przedstawia to część polityków. - Przecież sam marsz się zaczął od ONR-u, oni prowadzili ten marsz - zauważył fotograf.
- Tak naprawdę trudno było powiedzieć, że był to biało-czerwony piękny marsz z przypadkowym udziałem narodowców. To raczej było w pewnym sensie pół na pół. Co też trochę przykre, że wszyscy inni dołączyli do tych w maskach i z racami - dodał.
"Nastawieni na siłę, na pięść"
Według Niedenthala akceptacja rządu dla marszu narodowców wzbudza w nich poczucie bezkarności. - Przez to, że tacy ludzie są tolerowani przez najwyższe władze, to oni się czują, jak gdyby też mieli tę władzę, nie czują się zagrożeni - stwierdził.
- To przerażające, że coś takiego ma miejsce w Polsce - przyznał.
W kontraście do tegorocznych obchodów Święta Niepodległości fotograf przywołał marsze z okazji 11 listopada za czasów prezydenta Komorowskiego, podczas których - jak stwierdził - panowała miła, rodzinna atmosfera.
- Marsze narodowców odbywały się osobno i było wiadomo, że policja nie była specjalnie dobrze nastawiona do nich. Teraz jest ten problem, że oni są tolerowani, i przez policję i przez władzę - zauważył Niedenthal. - Jest mi potwornie przykro, że Polska doszła do tego stopnia, gdzie coś takiego się dzieje.
Gość programu zgodził się, że ideologia faszyzmu jest obecna na marszu narodowców. - To coś co ewidentnie mogło dziać się w Berlinie w latach trzydziestych (XX wieku - przyp. red.). Narodowcy są nastawieni na siłę, na pięść, na krzyki. To nie są ludzie, z którymi można rozmawiać - podkreślił.
Widzą "to, co chcą widzieć"
Zapytany, jak uczestnicy marszu narodowców reagowali na jego aparat fotograficzny, Niedenthal stwierdził, że z chęcią pozują do zdjęć. - Jak widać, niektórzy patrzą mi prosto w aparat, oni się wcale się nie wstydzą (...) Nie czułem agresji, ale byłem na nią przygotowany - przyznał.
- Były narzekania na to, że pokazuję tylko te race, tylko tych narodowców, a nie pokazuję rodzin - stwierdził fotograf i dodał: - Tamta strona widzi tylko to, co chce widzieć.
Autor: momo//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24