Niewątpliwie Chiny bardzo ekspansywnie wkraczają na rynek wszelkich produktów dotyczących COVID-19 – oceniła w "Faktach po Faktach" wirusolog, profesor Krystyna Bieńkowska-Szewczyk. Goście programu ocenili chińskie szczepionki i scenariusz ewentualnego wprowadzenia ich na europejski rynek. Chemik, profesor Marcin Drąg powiedział, że zarówno przy szczepionkach chińskich, jak i szczepionce rosyjskiej "informacje są bardzo skąpe". - One na pewno muszą być bardzo dokładnie zrecenzowane przez Europejską Agencję Leków – zaznaczył.
Prezydenci Polski i Chin, Andrzej Duda i Xi Jinping, rozmawiali w poniedziałek o zakupie przez Polskę chińskiej szczepionki przeciw COVID-19. Preparat jest już podawany na Węgrzech, zaszczepił się nim premier Viktor Orban. To jedyny kraj Unii Europejskiej, który zatwierdził zarówno rosyjskie (Sputnik V), jak i chińskie szczepionki, niezatwierdzone jeszcze przez Brukselę.
W Chinach opracowano już cztery szczepionki, które zostały zatwierdzone do użycia w tym kraju. O słuszności poważnych dyskusji na temat ich zakupu rozmawiali goście wtorkowych "Faktów po Faktach" w TVN24.
"Trudno prorokować"
Chemik, profesor Marcin Drąg z Katedry Chemii Biologicznej i Bioobrazowania Politechniki Wrocławskiej, pytany w programie, czy zaszczepiłby się szczepionką z Rosji lub Chin odparł, że nie zaszczepiłby się, bo szczepionki rosyjskie i chińskie nie są aktualnie dopuszczone do obrotu unijnego przez Europejską Agencję Leków (EMA).
Drąg stwierdził, że w tej sprawie chodzi też o "transparentność pokazywania wszystkich wyników z badań klinicznych". - W przypadku Pfizera, Moderny, AstraZeneki, Johnson&Johnson praktycznie mogliśmy na żywo obserwować wszystkie wyniki i informowano nas dokładnie – mówił. - Natomiast w przypadku zarówno szczepionek chińskich, jak i szczepionki rosyjskiej te informacje są bardzo skąpe i naprawdę ograniczone – dodał, przyznając, że w tej sytuacji "bardzo trudno prorokować na temat skuteczności tych szczepionek".
Drąg tłumaczył, że dwie chińskie szczepionki "są całkowicie innego typu" niż te zaakceptowane w Unii Europejskiej. - To nie są szczepionki typu mRNA (szczepionki Pfizera i Moderny – red.), nie są to też szczepionki wektorowe (szczepionki AstraZeneki i Johnson&Johnson – red.). To są szczepionki, w których podaje się całego wirusa, który jest chemicznie unieszkodliwiony. Tutaj mamy całkowicie nowy mechanizm działania szczepionek – wyjaśnił.
- One na pewno muszą być bardzo dokładnie zrecenzowane przez Europejską Agencję Leków, zanim zostaną dopuszczone na rynek – podsumował.
"Zdecydowanie ograniczone" informacje
Profesor Krystyna Bieńkowska-Szewczyk, wirusolog i kierownik Zakładu Biologii Molekularnej Wirusów Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii Uniwersytetu Gdańskiego, powtórzyła opinię profesora Drąga, mówiąc, że "absolutnie brakuje autoryzacji" rosyjskiej i chińskich szczepionek.
Stwierdziła, że należy tutaj wziąć pod uwagę fakt, że nie wiemy dokładnie, na czym polegała rozmowa polskiego i chińskiego prezydenta na temat szczepionek z Państwa Środka. - Czy to są rozmowy konkretne, czy takie rozmowy bardziej uprzejmościowe – wyjaśniła.
Zwróciła przy tym uwagę na aspekt biznesowy działań Chin w tej sprawie. - Niewątpliwie Chiny bardzo ekspansywnie wkraczają na rynek wszelkich produktów dotyczących COVID-19: szczepionek, produktów, które są używane w badaniach naukowych i klinicznych. Robią to od wielu miesięcy, bardzo dobrze reklamują swoje produkty, ceny też są wysokie – wyliczyła. - Są znakomicie przygotowani pod względem biznesowym – przyznała.
A pod względem klinicznym? - Wiadomości o tych szczepionkach są zdecydowanie ograniczone. Nie mogę powiedzieć, że nie było żadnych publikacji na ten temat, tylko to nie jest przekazywane w sposób systematyczny – powiedziała.
Bieńkowska-Szewczyk przypomniała, że technologia polegająca na wprowadzaniu w szczepionce zabitego wirusa nie jest nowa. - Wręcz przeciwnie, jest najstarsza – powiedziała. - Na początku wszystkie szczepionki przeciwwirusowe miały wirus pozbawiony cech chorobotwórczych, to szczepionki atenuowane albo wirus był inaktywowany, czyli zabity – wytłumaczyła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24