Po gigantycznej awarii w pobliżu toru Stegny w Warszawie po południu zakorkowane były główne arterie stolicy. - Korek jest po horyzont, w jedną i drugą stronę - mówił reporter TVN24 Rafał Poniatowski. Fragment ważnej warszawskiej arterii - ulicy Sobieskiego - w okolicy skrzyżowania z ulicą Idzikowskiego jest wyłączony z ruchu do odwołania. Policja zorganizowała objazdy.
Nad miejscem, w którym wylała woda z magistrali ciepłowniczej, wciąż unosi się para wodna. W tym miejscu - jak poinformowała straż - doszło do pęknięcia rury.
O wodzie wylewającej się na ulicę strażacy zostali poinformowani krótko przed południem. Na miejscu okazało się, że kilka pojazdów - w tym autobus komunikacji miejskiej - stał w wodzie, a ludzie znajdujący się w środku nie mogli wydostać się na zewnątrz, bo woda była zbyt gorąca, a to groziło poparzeniem. Strażacy umożliwili im jednak opuszczenie pojazdów dzięki pomostom z drabin - powiedział dyżurny.
Policja apeluje o korzystanie z objazdów
Z ruchu wyłączone jest skrzyżowanie dwóch ważnych arterii południowej Warszawy: ulic Sikorskiego i Sobieskiego. - Kierowcy powinni udać się w kierunku ulicy Puławskiej, Alei Wilanowskiej lub Czerniakowskiej - mówiła Magdalena Bieniak z policji w Warszawie. Policja po południu stopniowo przywracała ruch na trasie. Najpierw otwarto przejazd z alei Witosa w ulicę Sobieskiego, ale tylko w kierunku Wilanowa. Potem można było skręcać z Sobieskiego w kierunku trasy siekierkowskiej. Na końcu odblokowano przejazd z alei Sikorskiego do alei Witosa.
Nie wiadomo jak długo potrwają utrudnienia. - Wszystko zależy od SPECU i tego, jak szybko uda im się usunąć awarię ciepłowniczą. Z tego co widać, są trzy uszkodzenia nawierzchni - powiedział dyrektor SPEC Jerzy Palczewski.
Kierowcy, którzy jadą od strony Centrum powinni skręcić w ulice Chełmską lub Gagarina do ulicy Czerniakowskiej. Z kolei prowadzący jadący od strony Ursynowa powinni kierować się w stronę ulicy Czarnomorskiej do ul. Powsińskiej.
Policja apeluje o korzystanie ze zorganizowanych objazdów. W piątkowe popołudnie ta ulica jest często zakorkowana, a zamknięte skrzyżowanie może dodatkowo znacznie wydłużyć czas przejazdu.
Woda uwięziła pasażerów
- Czegoś podobnego nie widziałem. Na asfalcie jest dość głęboka warstwa gorącej wody, parującej niezwykle intensywnie. Na tyle, że nie widać asfaltu - relacjonował na gorąco dziennikarz TVN24 Jacek Pałasiński.
Rzecznik straży pożarnej Michał Konopka mówił zaś: - Pasażerowie nie mogli opuścić autobusów, ponieważ gorąca woda była rozlana na ulicy. Działania straży w pierwszym momencie polegały na ewakuacji pasażerów.
Jak zaznaczył, niektórych wynoszono nawet na rękach. - Ludzie nie mogli wyjść o własnych siłach, ponieważ groziło to poparzeniem - wyjaśnił Konopka.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24