Traktujemy bardzo poważnie te informacje - powiedział w "Kropce nad i" Michał Kobosko z Trzeciej Drogi, odnosząc się do doniesień o możliwej inwigilacji polityków opozycji. - Mamy do czynienia z organizowaną szajką, która służbami specjalnymi grała po to, żeby utrzymać władzę - stwierdził Krzysztof Gawkowski z Nowej Lewicy.
Były szef CBA Paweł Wojtunik w sobotnim wydaniu "Faktów po Faktach" w TVN24 skierował cztery pytania do szefa MSWiA, ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego. W jednym z nich spytał, czy to prawda, że "podczas odprawy w Lucieniu (wieś na Mazowszu, gdzie mieści się ośrodek CBA - red.) dwa dni przed wyborami zapadły decyzje, dyspozycje, wydano zalecenia, aby w kontekście wyborów parlamentarnych masowo stosować kontrolę operacyjną wobec przedstawicieli ugrupowań opozycyjnych z położeniem szczególnego nacisku na jedno z ugrupowań tworzących koalicję przedwyborczą". Chodzi o Trzecią Drogę.
Po wypowiedzi Wojtunika prokuratura podjęła wobec niego działania. W komunikacie podano, że chodzi między innymi o przestępstwo z artykułu 235 Kodeksu karnego, czyli doprowadzenie do ścigania poprzez tworzenie fałszywych dowodów. "Co za tempo i jakaż polityczna służalczość" - skomentował były szef CBA.
"Chodziło o to, żeby wpłynąć na rozmowy koalicyjne"
O sprawę podsłuchów pytany był w środę wieczorem w "Kropce nad i" wiceprzewodniczący Polski 2050 Michał Kobosko (Trzecia Droga).
- Traktujemy bardzo poważnie te informacje - podkreślił. Wyraził opinię, że Wojtunik "nie jest sensatem, nie jest człowiekiem, który rozpuszcza plotki, jest profesjonalistą w swojej branży". - Ja też z nim rozmawiałem, bo byliśmy rzecz jasna zainteresowani tym, czy jest coś więcej, co powinniśmy wiedzieć w sytuacji, w której ktoś mówi, że pięć minut dosłownie przed wyborami zaczęto nas podsłuchiwać. On dostał te informacje z kilku różnych źródeł. To były poważne informacje - stwierdził Kobosko. - Nas zaskoczyło to, że była mowa o tym, że dwa dni przed wyborami to zostało uruchomione - przyznał.
Jego zdaniem "nie chodziło o to, żeby wpłynąć na wynik wyborów". - Chodziło o to, żeby wpłynąć na rozmowy koalicyjne i zmiękczyć nas, czy to PSL, czy Polskę 2050 - ocenił.
Gawkowski: to był zamach na demokrację
- Wszyscy politycy PiS-u, wszyscy funkcjonariusze władzy PiS-u i aparatu PiS-u muszą być rozliczeni - oświadczył w TVN24 przewodniczący klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski. Przekonywał, że "nie ma miejsc, do których uciekną ludzie PiS-u i związani z tym obozem współpracownicy tej władzy, którzy łamali prawo, mieli brudne ręce i moczyli je w szambie, które PiS tworzył".
- Zamach na demokrację, tak trzeba powiedzieć o tym, co się działo z próbą podsłuchiwania polityków i nacisku na to, kto będzie tworzył w Polsce rząd - mówił Gawkowski.
Jak dodał, "nie ma na świecie władzy, która może o sobie powiedzieć demokratyczna, jeżeli służb specjalnych używa do tego, żeby grały rolę w wyborach". - Jeżeli to robi, to to jest autorytaryzm i to pełną gębą - stwierdził.
Podkreślił, że "tutaj rozliczenie powinno być jasne". - Powinniśmy powołać komisję śledczą, która będzie wprost mówiła o wykorzystywaniu służb specjalnych do wspierania władzy. I tych komisji też powinno być kilka, bo to nie jest tylko ten 2023 rok - zaznaczył. Przypomniał w tym miejscu m.in. sprawę Krzysztofa Brejzy z Koalicji Obywatelskiej, który w 2019 roku jako szef kampanii PO był inwigilowany za pomocą Pegasusa.
- Mamy do czynienia ze organizowaną szajką, która służbami specjalnymi grała po to, żeby utrzymać władzę - ocenił Gawkowski.
Gawkowski: to była gra pozorów, a nie jakieś konkretne spotkanie o przyszłości
We wtorek prezydent Andrzej Duda rozmawiał z politykami PiS i KO, a w środę - z politykami Trzeciej Drogi, Lewicy i Konfederacji. W czwartek w południe prezydent ma podsumować przebieg konsultacji z przedstawicielami komitetów wyborczych, które będą miały swoją reprezentację w przyszłym Sejmie.
- Było dużo mówienia, ale mało konkretów - podsumował rozmowy z prezydentem Krzysztof Gawkowski. - Nasi przedstawiciele odnoszą jasne wrażenie, że prezydent rozpoczął grę trików i zasłaniania różnych kurtyn, ale cel jest jeden, to znaczy usprawiedliwić to, że kandydatem na premiera będzie ktoś z obozu PiS-u, usprawiedliwić, że pomimo tego, że jasna jest większość po stronie opozycyjnej i mandatów, i głosów, to (prezydent - red.) powierzy misję tworzenia rządu człowiekowi z PiS-u - mówił polityk Lewicy.
Jego zdaniem "to była gra pozorów, którą prezydent odgrywa, a nie jakieś konkretne spotkanie o przyszłości".
Kobosko: widać, że PiS jest w desperacji
Michał Kobosko wyraził nieco większy optymizm po konsultacjach z głową państwa. - Prezydent czuje, jaka odpowiedzialność przed społeczeństwem, przed narodem na nim spoczywa - powiedział gość TVN24.
Według niego prezydent nie podjął jeszcze decyzji, komu powierzy misję powołania rządu. Dodał, że jakakolwiek próba stworzenia rządu z udziałem Prawa i Sprawiedliwości jest "skazana na porażkę". - Nic z tego nie będzie. (...) Nie znajdą większości, ani w Trzeciej Drodze, ani w PSL-u, ani nigdzie indziej - przekonywał. - Polski szkoda, czasu szkoda, szkoda energii. Społeczeństwo, wyborcy zdecydowali, chcą zmiany władzy - oznajmił polityk Polski 2050.
Pytany o propozycję dla partii Szymona Hołowni ze strony PiS-u, dotyczącą ewentualnego podziału ministerstw, Kobosko odparł, że "była zdecydowana propozycja, bardzo szeroka". - Widać, że PiS jest w desperacji. Nie ma żadnego pomysłu ani cienia nadziei de facto na utrzymanie władzy. W związku z tym oni chcą wszystko rozdawać - stwierdził.
Przyznał, że ze strony Prawa i Sprawiedliwości pojawiły się nawet propozycje, by to Polska 2050 wystawiła kandydata na premiera. - Każda tego typu próba jest skazana na niepowodzenie, porażkę. Z nimi nie będziemy rozmawiać - zapewnił Kobosko.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24