Bronisław Komorowski krytycznie ocenia plany przeprowadzenia referendum konstytucyjnego. Zdaniem byłego prezydenta obecny prezydent "nie ma obecnie wiarygodności konstytucyjnej, bo nie spełnił się w roli strażnika konstytucji". Pytany o ewentualny udział w referendum Komorowski podkreślił, że będzie namawiał do "zlekceważenia pomysłu" Andrzeja Dudy.
Były prezydent komentował propozycję organizacji dwudniowego referendum w dniach 10 i 11 listopada. Zgodę na jego rozpisanie musi wydać Senat. Andrzej Duda przedstawił we wtorek propozycję 15 pytań do referendum dotyczącego zmian w konstytucji.
Wśród nich znalazły się kwestie dotyczące między innymi uchwalenia nowej ustawy zasadniczej, zagwarantowania wprowadzenia nienaruszalności praw nabytych, takich jak prawo do 500 plus oraz członkostwa Polski w Unii Europejskiej i NATO.
"To był mój błąd polityczny"
- Pan prezydent dużo ryzykuje - stwierdził Bronisław Komorowski w Radiu ZET. Pytany, czy będzie przekonywał do zbojkotowania planowanego głosowania, odparł: - Namawiam do zlekceważenia pomysłu pewnego.
W ocenie Komorowskiego jego następca stracił wiarygodność jako strażnik ustawy zasadniczej.
- Uważam, że prezydent nie ma obecnie wiarygodności konstytucyjnej, bo nie spełnił się, nie zrealizował się w roli strażnika konstytucji, bo - w moim przekonaniu - sam tę konstytucję łamał - mówił.
Były prezydent nawiązał również do referendum sprzed prawie trzech lat, przeprowadzonego na swój wniosek. Głosowanie odbyło się 7 września 2015 roku, trzy pytania referendum dotyczyły jednomandatowych okręgów wyborczych, finansowania partii z budżetu państwa i rozstrzygania prawa podatkowego. Frekwencja wyniosła 7,8 procent i była najniższa w najnowszej historii Polski.
- To był mój błąd polityczny - moje wystąpienie o referendum. Ale wydawało mi się wtedy, że przynajmniej jedna partia polityczna [ruch Kukiz'15 - przyp. red.] będzie głęboko zaangażowana w toczenie dyskusji i namawianie obywateli do pójścia do głosowania w kwestiach jednomandatowych okręgów wyborczych - skomentował.
Zdaniem Komorowskiego w przypadku tegorocznego referendum "nie ma zaangażowania sceny politycznej poza urzędem prezydenckim".
"Ważne, aby instytucje europejskie działały dla polskiej demokracji"
Były prezydent został również zapytany, czy rozważa swój start w przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego. - Ja nie chcę się deklarować ani na tak, ani na nie - stwierdził.
- Jestem zwolennikiem jak najdalej idącego porozumienia szeroko pojmowanego obozu opozycji demokratycznej w Polsce. Dlatego że niewątpliwie jednym z najważniejszych elementów dzielących tę scenę jest stosunek do integracji europejskiej - dodał były prezydent.
Komorowski mówił również o unijnej procedurze praworządności uruchomionej przeciwko Polsce. Jest on jednym z sygnatariuszy listu otwartego byłych prezydentów, premierów, szefów MSZ i opozycjonistów skierowanego do Komisji Europejskiej.
Apelują oni w tym dokumencie, aby Bruksela wywierała na polski rząd presję w sprawie wstrzymania zmian w sądownictwie, między innymi ustawy o Sądzie Najwyższym, która wejdzie w życie 3 lipca.
- Apel jest skierowany zarówno do instytucji europejskich, jak i w jakiejś mierze do władz państwa polskiego, aby się opamiętały i póki jeszcze czas, do 3 lipca wycofały się z błędnej, szkodliwej drogi dla polskiej demokracji, niszczenia Sądu Najwyższego - tłumaczył Komorowski. - Więc to jest najważniejsze. Dla mnie jest ważne, aby Komisja Europejska i inne instytucje europejskie działały w interesie polskiej demokracji - podsumował były prezydent.
Autor: PTD / Źródło: Radio Zet,PAP