Za kolejną falę koronawirusa w Polsce odpowiedzialny będzie prawdopodobnie wariant BQ.1, który przeważa u naszych zachodnich sąsiadów - prognozuje profesor Krzysztof Pyrć, wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Trudno jednak stwierdzić to jednoznacznie, bo odkąd Polska "odwołała" pandemię, nie testuje się zakażonych i nie monitoruje subwariantów. Z dotychczasowych informacji wynika, że BQ.1 nie powoduje ciężkich zachorowań.
"Przynajmniej kilka wersji wirusa SARS-CoV-2 walczy o miano dominującej w USA" - czytamy w dzienniku New York Times. Chodzi o kolejne podtypy wariantu omikron - BA.5, który według amerykańskich Centrów Zapobiegania i Kontroli Chorób (Centers for Disease Control and Prevention) odpowiada za letnią falę koronawirusa i jest przyczyną blisko 50 procent zakażeń, ale także zyskujące na popularności subwarianty BQ.1 i BQ.1.1.
Zdaniem ekspertów, BQ.1 pojawił się także w Polsce. Trudno jednak jednoznacznie wskazać, za jaką liczbę zakażeń odpowiada, ponieważ odkąd w kwietniu zaprzestano masowego testowania, nie można skutecznie monitorować przebiegu pandemii.
Jak wirus ucieka ludzkiej odporności
Przypomnijmy historię COVID-19. W 2019 roku wyodrębniono jego tak zwany wariant dziki, nazywany dziś wariantem z Wuhanu. Żeby jednak uciec odporności naszego organizmu, wirus zaczął mutować i wytwarzać kolejne warianty. W sierpniu 2020 roku naukowcy zidentyfikowali brytyjski wariant alfa, południowoafrykański wariant gamma i brazylijski wariant beta, bardziej zjadliwe od wariantu z Wuhanu. Szczepionki, projektowane względem wariantu z Wuhanu, odpowiadały na niego dość dobrze i nie było konieczności ich modyfikacji.
W październiku 2020 roku w Indiach wykryto wariant delta, początkowo nazywany indyjskim, a w listopadzie 2021 roku w Botswanie wykryto wariant omikron, który 26 listopada 2021 roku został sklasyfikowany jako wariant zagrożenia (variant of concern), czyli taki, który powoduje falę epidemii.
- Warianty takie jak delta, alfa czy omikron to były osobne gałęzie drzewa ewolucji oryginalnego wirusa, który dostał się do ludzkiej populacji - tłumaczy profesor Krzysztof Pyrć, wirusolog z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Każde pojawienie się nowego wariantu było zaskoczeniem i wiązało się z dużymi zmianami. Jednak ostatni wariant, omikron, po tym, jak wywołał potężną falę zachorowań na przełomie 2021 i 2022 roku, został z nami i kolejne subwarianty są jego potomkami – wyjaśnia.
Na początku 2022 roku wyodrębniono subwarianty omikrona BA.1 i BA.2, które powodowały infekcje zimą i wczesną wiosną, a w maju stwierdzono kolejne - BA.4 i BA.5.
Od niedawna mamy do czynienia także z rekombinantami, czyli wariantami wirusa, które powstały przez wymianę materiału genetycznego dwóch przodków. Taka wymiana ma im zapewnić jeszcze lepszą ochronę przed ludzkim układem odpornościowym. Rekombinantami są XBB, ale także BQ.1 i BQ.1.1.
Dane z Polski niemiarodajne
Jak wiele zakażeń zostało wywołanych przez rekombinanty XBB, BQ.1 i BQ.1.1? Nie wiadomo. - Ponieważ w Polsce pandemia została odwołana, a projekt Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego (MCB UJ) i Agencji Badań Medycznych, monitorujący zmienność genetyczną wirusa SARS-CoV-2 został zakończony, wiedzę czerpiemy obecnie głównie z publicznych baz, które agregują dane z całego świata, takich jak GISAID. Dane z Polski są w tym momencie szczątkowe i niemiarodajne, bo jest ich za mało. Na szczęście dysponujemy danymi z krajów ościennych, a jak wynika z naszych dotychczasowych doświadczeń, sytuacja w Polsce odzwierciedla sytuację u naszych sąsiadów, najczęściej z pewnym opóźnieniem – tłumaczy Pyrć.
Naukowiec dodaje, że choć w lecie mieliśmy dużą falę zakażeń subwariantem BA.4 – BA.5, wobec braku testowania nie jesteśmy w stanie określić realnej liczby zakażeń. - Teraz w krajach europejskich zaczyna dominować subwariant BQ.1. Patrząc na jego wstępną charakterystykę, można powiedzieć, że wirus zmienia się, by się ukryć przed naszym układem odpornościowym, bardzo dobrze się przenosi i prawdopodobnie zobaczymy kolejną falę zakażeń. Na razie nic nie wskazuje jednak, aby powodował cięższą chorobę. To, czego można się jeszcze obawiać, to pojawienie się kolejnego wariantu, takiego jak delta, który będzie "niewidzialny" dla naszego układu odpornościowego, a jednocześnie będzie powodował ciężką chorobę – przewiduje Pyrć.
Jakie objawy daje BQ.1?
Choć brakuje danych na temat przebiegu infekcji BQ.1, eksperci przypuszczają, że będzie on podobny do zakażenia omikronem. - Fakt, że subwarianty BQ.1 czu BQ.1.1 są potomkami omikrona sprawia to, że są nieco bardziej przewidywalne. Raczej nie spowodują fali o wysokiej śmiertelności. Zresztą sam omikron rzadziej powoduje ciężką chorobę, a częściej zakażenie w obrębie górnych dróg oddechowych. Wynika to ze sposobu przenikania tego wariantu do naszych komórek – tłumaczy profesor Pyrć.
Jego słowa potwierdza cytowana przez "New York Timesa" doktor Alpana Waghmare, specjalistka chorób zakaźnych z Fred Hutchinson Cancer Center. Według lekarki nie ma dowodów na to, że osoby zakażone BQ.1, BQ.1.1 czy innymi nowymi typami wirusa doświadczają nowych, niezwykłych objawów, czy że przebieg infekcji jest u nich cięższy niż u zakażonych wcześniejszymi podtypami omikrona.
Lekarka: zakażeń mniej niż w czasie wakacji
Choć do poradni podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) trafia coraz więcej osób z objawami infekcji, zdaniem lekarzy zakażeń COVID-19 jest znaczniej mniej niż ubiegłej jesieni czy nawet w czasie wakacji: - W tym tygodniu miałam tylko jedną pacjentkę z covidem. Tydzień wcześniej nikogo. Wirus wyraźnie się uspokoił - mówi Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarka rodzinna i ekspertka Federacji Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia Porozumienie Zielonogórskie.
Również u dzieci, które trafiają do poradni POZ i szpitali z infekcjami, rzadziej diagnozuje się COVID. - Sporo dzieci trafia do nas z objawami podobnymi do jelitówki, ale zgodnie z wynikami testów nie jest to covid. Zauważyłam, że wiele osób nie może wyleczyć się z infekcji sprzed miesiąca, trzech tygodni. Nie jest do końca chory, ale nadal wraca do mnie na przykład z kaszlem - mówi lekarka.
Również Tomasz Szatkowski, pediatra, kierownik Oddziału Dziecięcego z Pododdziałem Neurologii Dziecięcej Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wielkopolskim, przyznaje, że do szpitala trafia wiele dzieci z infekcją, ale nie jest to COVID-19: - Obecnie mamy tylko dwóch pacjentów z covidem. To niemowlaczki, u których na szczęście przebieg choroby nie jest ciężki. Obserwujemy natomiast wiele przypadków zakażeń nora- czy adenowirusami, które diagnozujemy w naszym laboratorium. Dysponujemy zarówno testami antygenowymi, jak i molekularnymi - mówi lekarz.
Nie każdy test wykrywa omikrona
O ile trudno podawać w wątpliwość skuteczność testów molekularnych, o tyle te antygenowe mogą być zawodne, szczególnie jeśli były projektowane względem pierwotnej wersji koronawirusa.
Profesor Krzysztof Pyrć uważa, że obecnie dostępne testy antygenowe mogą nie być wystarczająco czułe, by wykryć zakażenie omikronem i jego nowymi subwariantami.
- Producenci testów antygenowych już wcześniej zaznaczali, że nie dają gwarancji wykrywania kolejnych subwariantów wirusa. O ile w stosunku do wirusa z Wuhanu ich skuteczność wynosiła 98 procent, o tyle w stosunku do delty już tylko 75 procent. Trudno więc oczekiwać, by testy mające wykrywać pierwotną postać wirusa SARS- CoV-2 były równie skuteczne w wykrywaniu kolejnych subwariantów omikrona - mówi Angelika Aplas, diagnostka laboratoryjna z Zakładu Genetyki i Genomiki Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie. Ekspertka radzi czytać załączone do testów ulotki. - Bardziej miarodajny jest test, którego skuteczność udowodniono na grupie 600 niż 50 osób. Warto też sprawdzić, czy wykrywa subwarianty omikrona - tłumaczy.
Co może dać pewność? Eksperci wskazują na testy molekularne. Te można jednak wykonać tylko w laboratorium.
Jak się chronić przed zakażeniem?
- Przede wszystkim zachowując zasady dystansowania społecznego i higieny - mówi profesor Marcin Czech, lekarz epidemiolog z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. - W razie infekcji i podczas podróży środkami transportu publicznego należy stosować maseczki, dezynfekować powierzchnie, które mogły mieć kontakt z wirusem i często myć ręce. A najważniejsze - przyjąć szczepionkę, która zapobiega przed ciężkim przebiegiem zakażenia i ewentualnymi powikłaniami - radzi profesor Czech.
Jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia, od 3 do 9 listopada 2022 roku stwierdzono 3 739 zakażeń COVID-19, w tym 764 ponowne. 11 osób zmarło z powodu COVID-19, a 53 z powodu współistnienia COVID-19 z innymi chorobami. W szpitalach przebywa obecnie 906 osób zakażonych COVID-19.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock