Żołnierze z 18. Białostockiego Pułku Rozpoznawczego zjechali na linach ze szpitalnego dachu. Przebrali się za Mikołaja i jego pomocników, zaglądali do okien dzieci, po czym rozdali prezenty małym pacjentom białostockiej onkologii.
W Mikołajki w Białymstoku Mikołaj zjechał prosto z dachu Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala w Białymstoku. Dzieci z oddziału onkologicznego oglądały jego wyczyn z okien szpitala.
Dzieci dzieciom
- Pomysł wyszedł od wojska. Chłopaki chcieli sprawić radość dzieciom. Tym, które na co dzień troszeczkę mają trudniej niż inne. My jesteśmy tylko pomocnikami Mikołaja. Radość jest, bo w oknach widzimy mnóstwo uśmiechniętych twarzy - mówi Krystyna Skrzycka, wiceprezes Fundacji "Pomóż Im", która wspólnie z dziećmi z przedszkola nr 48 z Białegostoku przygotowała prezenty. - Dzieci dzieciom postanowiły sprawić tę radość w tym wyjątkowym dniu - dodała Skrzycka.
Zanim na dachu stanął Mikołaj, po linie zjechał do dzieci ryś - maskotka 18. Białostockiego Pułku. W ślad za nim ruszył Mikołaj. Później odwiedził dzieci i przekazał im prezenty, które mają umilić małym pacjentom oczekiwanie na święta Bożego Narodzenia.
Sanie Mikołaja nad miastem
A już w czwartek wieczorem podświetlona paralotnia jako pojazd Świętego Mikołaja pojawiła się nad Białymstokiem. Latające sanie i renifery wystartowały i wylądowały na placu przy galerii na osiedlu Zielone Wzgórza.
Za sterami paralotni siedział Latający Mikołaj - Tomasz Kudaszewicz, członek kadry Polski, mistrz świata w paralotniarstwie, który zainicjował loty Mikołaja cztery lata temu. Pierwszy raz udało mu się wznieść nad miastem dopiero rok temu. Powodem była nieodpowiednia aura. Tym razem się udało.
- Warunki atmosferyczne mogły nam popsuć robotę. Ale renifer Rudolf i jego brat dali sobie radę - powiedział po wylądowaniu. Składał życzenia dzieciom i razem wypuścili balon ze świątecznymi życzeniami. Kolejny lot nad miastem jest zaplanowany w okresie świąt.
Autor: nina/ks / Źródło: TVN24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: tvn24