Przekazali informację o rosyjskich dronach. "To nie był akt dobrej woli"

Szczątki drona znalezione w miejscowości Wohyń
Kukuła: Białorusini nas uprzedzali, że przez ich przestrzeń powietrzną w naszym kierunku zmierzają drony
Źródło: TVN24
- Informacja strony białoruskiej w sprawie dronów zmierzających w kierunku Polski była pomocna, bo pomogła naszej obronie powietrznej - powiedział komandor porucznik rezerwy Maksymilian Dura, ekspert Defence24. Jaki Białorusini mieli w tym cel? Ekspert mówi o próbie "lawirowania".
Kluczowe fakty:
  • Polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony rosyjskie w nocy z 9 na 10 września.
  • W "Faktach po Faktach" TVN24 szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał Wiesław Kukuła powiedział, że "Białorusini nas uprzedzali, iż przez ich przestrzeń powietrzną w naszym kierunku zmierzają drony".
  • - Nie był to jednak akt dobrej woli - ocenił ekspert wojskowy, komandor porucznik rezerwy Maksymilian Dura.

Komandor porucznik rezerwy Maksymilian Dura, ekspert Defence24 ocenił, że informacja ze strony białoruskiej o dronach zmierzających w kierunku Polski nie była aktem dobrej woli. Według niego, byłaby nim, gdyby Białoruś nie dopuściła, żeby coś przeleciało przez ich terytorium i wtargnęło do innego państwa. - A w ten sposób tylko umyli ręce - skwitował.

- Dobrze się stało, że (Białorusini) przekazali nam tę informację, bo w jakiś sposób pomogła ona naszemu systemowi obrony. Natomiast ja bym ich w ogóle nie wybielał - podkreślił ekspert.

Jego zdaniem działanie to przyniosło jednak jeszcze jeden pozytywny skutek: pomimo intensywnie kolportowanej przez rosyjski aparat propagandowy narracji, że rajd dronowy na Polskę był operacją pod fałszywą flagą, Białorusini sami potwierdzili, skąd przyleciały drony i że były rosyjskie.

ROSYJSKIE DRONY ZESTRZELONE NAD POLSKĄ. CO WIEMY

Komandor Maksymilian Dura
Komandor Maksymilian Dura
Źródło: TVN24

Białoruś "próbuje lawirować"

Próbując wyjaśnić powód nieoczekiwanego działania Białorusi, Dura zauważył, że choć kraj ten jest bardzo uzależniony od Rosji, to tamtejszy przywódca Alaksandr Łukaszenka próbuje lawirować w tym podporządkowaniu, o czym świadczy choćby fakt, że białoruskie wojska nie walczą w Ukrainie.

- To pokazuje, że Białoruś stara się zachować nie tyle neutralność, co autonomię do wykorzystania swoich sił zbrojnych - podkreślił ekspert. - Tym niemniej przekazuje Rosji sprzęt i użycza jej swojej przestrzeni powietrznej, czego przykładem był nalot na Polskę - zauważył.

Rozmówca PAP odniósł się też do pojawiającego się w internecie poglądu, że ostrzeżenie przed nalotem było próbą sprowokowania polskiej obrony przeciwlotniczej do uruchomienia procedur właściwych dla działania w czasie wojny, aby Rosjanie i Białorusini mogli przeprowadzić w tym zakresie rozpoznanie.

– To nie była próba sprowokowania nas do uruchomienia procedur i sprawdzenia, na przykład, częstotliwości radarów wykorzystywanych przez samoloty, bo Rosjanie już je znają - zaznaczył Dura. Wskazał, że samoloty F-16 i F-35 od dawna są wykorzystywane w działaniach bojowych na Bliskim Wschodzie, przez co Rosjanie mieli niejedną sposobność, żeby poznać częstotliwości i przeniknąć, jak działa ten system.

To nie jest "system czasu wojny"

Jak wskazał Dura, Rosjanie i Białorusini doskonale zdają sobie sprawę, że ten system, który obecnie jest w Polsce, to nie jest system czasu wojny. - W razie konfliktu byłoby więcej środków, zostałyby one rozmieszczone zupełnie gdzie indziej niż obecnie, wykorzystywane byłyby inne częstotliwości radiowe i radiolokacyjne – podkreślił ekspert.

Dlatego, jak dodał, nie była to próba rozpoznania lecz przestraszenia społeczeństwa. W ocenie Dury, w jakimś sensie Rosjanom i Białorusinom się to udało. Choć, jak przyznał, nie w pełni, bo większość polskich mediów podeszła do tego zdarzenia bardzo ostrożnie i nie publikowała tekstów, że to akt wojny.

- Bo to nie jest wojna. To próba uprzykrzenia nam życia i wzbudzenia w społeczeństwie lęku. Podobnie jak zakłócanie sygnału GPS nad Bałtykiem - zwrócił uwagę Dura. Podkreślił, że takie działanie są nie mniejszym aktem agresji niż nalot dronów. - Mogą bowiem doprowadzić do katastrofy samolotu pasażerskiego i śmierci kilkudziesięciu lub kilkuset osób - zaznaczył.

Rosyjskie drony zestrzelone nad Polską. Chronologia wydarzeń
Źródło: TVN24

"Białorusini nas uprzedzali"

W środę, po nocnym wtargnięciu dronów w polską przestrzeń powietrzną, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał Wiesław Kukuła, powiedział w "Faktach po Faktach" TVN24, że "Białorusini nas uprzedzali, iż przez ich przestrzeń powietrzną w naszym kierunku zmierzają drony".

Kukuła mówił, że "to wyprzedzenie było dla nas pomocne". - W tym kontekście to było dla mnie zaskakujące, że Białoruś, która eskaluje nam mocno sytuację na granicy lądowej, zdecydowała się na tego typu współpracę - przyznał.

Wielokrotne naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej

W nocy z wtorku na środę w trakcie ataku Rosji na Ukrainę, polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony. W operacji obronnej uczestniczyły polskie i sojusznicze systemy radiolokacyjne oraz polskie i sojusznicze samoloty.

Drony, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie, zostały zestrzelone. W operacji, poza naziemnymi systemami, uczestniczyły m.in. samoloty wczesnego ostrzegania AWACS, dwa myśliwce F-35 i dwa F-16, śmigłowce – bojowe Mi-24, a także wielozadaniowe M-17 oraz Black Hawk. (PAP)

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: