Ministra stworzona przez AI. Premier przedstawił ją jako członkinię rządu

ai si sztuczna inteligencja shutterstock_2577110797
Roboty ze sztuczną inteligencją mają pomóc w opiece nad osobami starszymi w Japonii
Źródło: Reuters / Waseda University Future Robotics Organization
Premier Albanii Edi Rama poinformował 11 września, że do jego gabinetu dołącza Diella. Będzie zajmować się zamówieniami publicznymi, a na korupcję, z którą kraj od dawna się zmaga, pozostanie całkowicie odporna - jest bowiem pierwszym członkiem rządu wygenerowanym przez sztuczną inteligencję.

Albania to pierwszy kraj na świecie, w którym sztuczna inteligencja obejmie jedno z najwyższych stanowisk państwowych. Diella, bo tak się nazywa nowa ministra, będzie zajmować się zamówieniami publicznymi. Premier Edi Rama przedstawił ją jako członkinię swojego nowego gabinetu w czwartek, miesiąc po tym, jak objął urząd na czwartą kadencję.

Rama oświadczył, że decyzje w przetargach będą teraz podejmowane "poza ministerstwami" i przekazywane Dielli. Ona zaś będzie oceniać oferty oraz będzie miała prawo "zatrudniać utalentowanych ludzi z całego świata", jednocześnie przełamując "strach przed uprzedzeniami i sztywność administracji", podaje "Politico". Albania od dawna zmaga się z korupcją, szczególnie w administracji publicznej i w obszarze zamówień publicznych.

Mianowanie Dielli na ministrę jest raczej symboliczne niż oficjalne, choćby dlatego, że zgodnie z konstytucją ministrowie muszą być pełnoletni. W rozmowie ze stacją BBC premier podkreślił, że ministra wspomoże proces zamówień publicznych i go usprawni. Mówił, że jej rolą jest zadbanie o to, by Albania była "w stu procentach wolna od korupcji". Dodał, że to nie "science fiction", ale jej obowiązek.

Nie jest to pierwsza praca Dielli. Obywatele znają ją już z platformy e-Albania, gdzie ma swój awatar przedstawiający młodą kobietę ubraną w tradycyjny strój. Pracowała już jako wirtualna asystentka. Według premiera Ramy "pomogła w obsłudze ponad miliona wniosków".

Jakie są reakcje na jej powołanie? Opozycyjna Partia Demokratyczna określiła ten pomysł jako "śmieszny" i "niekonstytucyjny". Premier podkreślił, że jego decyzja "wywiera presję na innych ministrów", by "działali i myśleli inaczej". To jego zdaniem "przeskok" w porównaniu do państw, które wciąż tkwią w "tradycyjnych metodach pracy".

Czytaj także: