Reporter "Superwizjera" TVN Bertold Kittel został wybrany Dziennikarzem Roku w konkursie Grand Press. Odbierając we wtorek wieczorem statuetkę, odniósł się do reportażu "Polscy naziści", którego jest współautorem. - Wywołał on szaloną wściekłość zarówno u najważniejszych polityków w kraju, jak i pewnych osób związanych ideologicznie z kręgami nacjonalistycznymi - powiedział Kittel.
Bertold Kittel - w którego tegorocznym dorobku jest między innymi nagrodzony w kategorii Dziennikarstwo Śledcze reportaż "Polscy neonaziści", zrealizowany wspólnie z Anną Sobolewską i Piotrem Wacowskim dla "Superwizjera" TVN - podkreślił, że tytuł Dziennikarza Roku jest wyjątkowym wyróżnieniem, ponieważ przyznają go sami dziennikarze.
Mówił, że jest "straszliwie wzruszony". - Wiele lat temu, kiedy zaczynał się konkurs Grand Press, właściwie zawsze w kategorii Dziennikarz Roku wygrywali dziennikarze telewizyjni, którzy byli bardziej celebrytami. Później to się zmieniło, aż dożyłem czasów, kiedy wyłącznie dziennikarze śledczy są w czołówce tego wspaniałego konkursu. To świadczy o tym, że mrówczą pracą zaistnieliśmy w świadomości ludzi jako prawdziwi dziennikarze - stwierdził Kittel.
Miesiące przygotowań
- To nie jest tak, że "Polscy neonaziści" to jest materiał, który zrodził się przypadkiem - powiedział reporter "Superwizjera" TVN.
Podkreślił, że reportaż jest wynikiem wieloletnich prób i testowania różnego rodzaju sposobów. - Kiedy przystępowaliśmy do tego reportażu, wiedzieliśmy doskonale o tym, że potrzebny jest nam czas, że nie możemy się spieszyć, że musimy czekać na pewne sytuacje - opowiadał Kittel.
- Realizacja tego materiału trwała ładnych kilka miesięcy. Dzięki temu pokazuje losy grupy neonazistów, którzy prowadzą nas przez zamknięte neonazistowskie rewiry i pokazują wiele rzeczy, które umykają w dyskusji nad urodzinami Hitlera - powiedział. Wskazywał, że w reportażu pokazano na przykład "wielkie imprezy o charakterze nacjonalistycznym, gdzie uczestnicy w liczbie kilkuset 'hajlują' - pokazują gest hitlerowskiego pozdrowienia".
"Władza za ten materiał chciała widzieć nas w więzieniu"
Jak mówił Kittel, reportaż "Polscy naziści" wywołał "szaloną wściekłość zarówno u najważniejszych polityków w kraju, jak i pewnych osób związanych ideologicznie z kręgami nacjonalistycznymi".
- Władza za ten materiał chciała widzieć nas w więzieniu - powiedział.
23 listopada Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wkroczyła do domu operatora Piotra Wacowskiego, współautora reportażu, wręczając mu pismo z wezwaniem do prokuratury. W piśmie zawarta była kwalifikacja prawna dotycząca propagowania nazizmu (z art. 256 par. 1 Kodeksu karnego). Kilka dni później Prokuratura Krajowa przyznała, że "przedwczesne jest stawienie zarzutów operatorowi TVN, który wykonywał gesty nazistowskiego pozdrowienia w trakcie spotkania ku czci Adolfa Hitlera w kwietniu 2017 roku i odwołała wyznaczony mu termin stawienia się w prokuraturze".
Nawiązując do tych wydarzeń, Kittel podczas gali Grand Press podkreślił, że Wacowskiego "oskarża się o przestępstwo, którego nie popełnił".
- Na nas spływa fala nienawiści w internecie, różnego rodzaju groźby i wyzwiska. To nie dotyczy tylko nas, ten atak idzie szeroką falą. Uderza w Onet, w Andrzeja Stankiewicza i jego kolegów z redakcji Onetu, którzy robią świetną robotę - dodał.
Kittel mówił, że "zmasowany atak polityków, którzy wyzywają świetnych dziennikarzy od niemieckich agentów i hejt w internecie ma znaczenie". - Organizacje dziennikarskie na świecie uważają, że hejt w internecie jest teraz głównym narzędziem zastraszania dziennikarzy. Trzeba mieć pewną odporność, żeby znieść tego typu zmasowane ataki. Bardzo pomaga w tym wsparcie środowiska - przyznał Kittel.
"My dalej będziemy to robić"
- Nie mam wątpliwości, że nagroda dla mnie, głosowanie na mnie, to jest wyróżnienie, które dziennikarze wpisywali z myślą o tych, którzy są "hejtowani". Zapewne myśleli o Wojtku Czuchnowskim, o Andrzeju Stankiewiczu, o ludziach, którzy są poddawani nieustannej presji po to, żeby wycofali się i przestali robić to, co robią - powiedział Kittel.
- Nawet jeśli zrobią nam wariant węgierski, my dalej będziemy to robić i jeśli będzie trzeba, będziemy rozklejać ulotki na murach - zakończył dziennikarz "Superwizjera" TVN.
Premier Węgier Viktor Orban dokonał zmian na rynku medialnym tego kraju niemal całkowicie podporządkowując sobie prasę, telewizję, radio i portale internetowe.
Nagrody Grand Press
Przyznawane przez magazyn "Press" nagrody Grand Press 2018 zostały wręczone po raz 22. Uroczysta gala finałowa odbyła się w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie. Jury wybrało najlepsze materiały dziennikarskie mijającego roku spośród 693 prac. Do finału przeszły 53 materiały.
Reportaż "Polscy naziści"
Reportaż "Polscy naziści" ukazał się na antenie TVN24 20 stycznia 2018 roku. Ujawniał nieznane wcześniej oblicze polskiego neonazizmu. Zareagowało wówczas Ministerstwo Sprawiedliwości. - Powołany przez ministra sprawiedliwości zespół przygotował projekt zmiany Kodeksu karnego usuwający zapis mówiący o karaniu jedynie za publiczne propagowanie faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego - informował w lutym rzecznik resortu Jan Kanthak.
Szef resortu spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński przedstawił w Sejmie informację resortu na temat osób i organizacji, co do których może zachodzić podejrzenie propagowania totalitarnych ustrojów oraz nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych i wyznaniowych. Minister przekonywał wtedy, że stanowisko rządu głosi: zero tolerancji dla jakichkolwiek przejawów propagowania, afirmowania, gloryfikowania zbrodniczych ustrojów totalitarnych.
Po emisji materiału Starostwo Powiatowe w Wodzisławiu Śląskim skierowało do Sądu Rejonowego w Gliwicach wniosek o rozwiązanie stowarzyszenia Duma i Nowoczesność, którego działalność pokazali reporterzy. Prokuratura Okręgowa w Gliwicach wszczęła postępowanie dotyczące publicznego propagowania faszyzmu.
Już w lutym informowano o zatrzymaniu sześciu osób, którym zarzucono propagowanie nazistowskiego ustroju poprzez "zorganizowanie i przeprowadzenie 128. rocznicy urodzin przywódcy Rzeszy Niemieckiej, w trakcie której pochwalano, afirmowano te rządy, prezentowano i wykorzystywano emblematy, nagrania i teksty oraz inne gesty nawiązujące do symboliki nazistowskiej".
Pierwszy skazany, sześciu podejrzanych
Pierwszy wyrok w sprawie zapadł w październiku 2018 roku. Adam B., jeden z uczestników "obchodów urodzin Hitlera", został skazany na karę grzywny w wysokości 13 tysięcy złotych.
Skazany dobrowolnie poddał się karze, został uznany za winnego propagowania faszyzmu, a także nielegalnego posiadania broni.
W śledztwie prowadzonym przez katowicką delegaturę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, pod nadzorem gliwickiej prokuratury, jest jeszcze sześciu podejrzanych. W październiku informowano, że trwają końcowe czynności, po których zostanie skierowany do sądu akt oskarżenia.
Autor: asty,ads//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24