Moim zdaniem to jest karygodne, że ci rodzice przetrzymują niepełnosprawne osoby w Sejmie tyle dni - stwierdziła w poniedziałek posłanka PiS Bernadeta Krynicka, komentując trwający od 18 kwietnia protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów. - Nie jesteśmy tutaj z przymusu - odniósł się we wtorek do jej słów Jakub Hartwich, jeden z protestujących.
Przed posiedzeniem sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny, która zajęła się w poniedziałek wieczorem projektem o szczególnych rozwiązaniach wspierających osoby o znacznym stopniu niepełnosprawności, posłanka PiS Bernadeta Krynicka stwierdziła w rozmowie z reporterem TVN24, że dobrze wie, co jest potrzebne dorosłym osobom niepełnosprawnym.
- 500 złotych sprawy nie załatwi - powiedziała. Jak oceniła, w pewnym stopniu najważniejsze sprawy załatwiają projekty obozu rządzącego.
- Jest demokracja. Jeśli chcą strajkować, to niech strajkują - dodała. Moim zdaniem to jest karygodne, że ci rodzice przetrzymują niepełnosprawne osoby w Sejmie tyle dni - oceniła.
Na uwagę, że jej słowa mogą zostać odczytane jako sugestia, iż osoby niepełnosprawne są trzymane na siłę, opowiedziała: - Mam córkę niepełnosprawną intelektualnie, będzie miała 24 lata i gdybym chciała, żeby ona tu była, toby była. Pod moim wpływem.
- Jeżeli ma się dziecko dorosłe niepełnosprawne czy intelektualnie, czy fizycznie, to ono jest w pewnym stopniu, a nawet dużym, uzależnione od rodziców i jest pod ogromnym wpływem. Jeżeli mu się powie, że ono ma być, to jest. I to nie jest fair - tłumaczyła. - Jako matka dziecka niepełnosprawnego, osoby dorosłej, może to będzie brutalne, znalazłabym paragraf na tych rodziców, którzy przetrzymują swoje dzieci w Sejmie w takich warunkach niegodnych - stwierdziła.
"Wystarczy łamać bariery i otworzyć rynek pracy"
Również w czasie samego posiedzenia sejmowej komisji Krynicka zwróciła uwagę, że każdy rodzic osoby niepełnosprawnej powinien dbać o to, by jego dziecko mogło żyć w społeczeństwie. - A nie zamykać je w czterech ścianach. I 500 zł na pewno w tym nie pomoże - powiedziała. Jak zaznaczyła, osoby niepełnosprawne "oczekują normalnego życia w społeczeństwie na miarę możliwości".
- Wystarczy tylko łamać bariery i otworzyć rynek pracy. I o to powinny walczyć matki, które protestują w Sejmie. To jest nieludzkie i niegodne, że rodzice przetrzymują swoje dorosłe dzieci. Nie wierzę w to, że te dzieci dobrowolnie chciały przyjść - mówiła posłanka. - To jest dla mnie wykorzystywanie i manipulacja dorosłymi niepełnosprawnymi dziećmi przez rodziców - dodała. Odczytała list Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych "Podkarpacie", skierowany do protestujących w Sejmie. "Kierujcie się swoją mądrością i przyszłością, a nie podszeptami ludzi spoza środowiska, którzy dzięki wam chcą rozgrywać często brudne gierki dla zbicia swego kapitału" - napisano między innymi w liście.
Hartwich: zapraszam panią poseł
Jeszcze w poniedziałek do słów Krynickiej o "paragrafie na rodziców" odniosła się Iwona Hartwich z Komitetu Protestacyjnego Rodziców Osób Niepełnosprawnych, matka Jakuba.
- To ja zapraszam panią poseł tutaj do nas, żeby porozmawiała z osobami niepełnosprawnymi, a przede wszystkim z moim synem Jakubem albo z Adrianem i dowie się, czy te osoby są przetrzymywane na siłę, czy nie - powiedziała.
"Nie jesteśmy tutaj z przymusu"
We wtorek wypowiedź posłanki komentował jeden z protestujących, Jakub Hartwich. Podkreślił, że w Sejmie przebywa "dobrowolnie". - To nasza wspólna decyzja, żeby zrobić ten protest i go kontynuować. Przyjechaliśmy naszą zgraną ekipą i taką podjęliśmy wszyscy decyzję. Nie jesteśmy tutaj z przymusu - zaznaczył.
Z kolei Adrian Glinka, który też protestuje w Sejmie, mówił, że "nie ma możliwości żeby odpuścić".
- Bardzo bym prosił, żeby nie mówić takich bredni, bo to jest nieprawda. Każdego dnia, jak się wstaje, to chce się walczyć, bo wiemy, że coraz bliżej jest ten cel. Nikt nie ma myśli, żeby stąd wyjechać - dodał.
Jak podkreślił Glinka "to nie nasze mamy powinny być ukarane, tylko państwo, które zmusza nas do takiego protestu".
"Nie uważam, że to są dla mnie partnerzy do rozmowy"
Posła Krynicka niedługo potem odniosła się do słów protestujących.
Jak mówiła, osoby, który się wypowiadały to "dwaj chłopcy z niepełnosprawnością fizyczną, sprawni intelektualnie". - Gdyby matka się postarała i założyła taki cel, mogliby pracować i integrować się ze społeczeństwem, a nie oczekiwać w czterech ścianach i korzystać z tych pięciuset złotych, które nic nie dadzą. Ludzie muszą iść do społeczeństwa - podkreśliła posłanka
Dodała, że nie będzie rozmawiała z protestującymi matkami. - Widzę, jaką mają postawę, jak potraktowały minister (Elżbietę - red.) Rafalską, w jaki sposób rozmawiały z panią minister (Joanną - red.) Kopcińską. Nie uważam, że to są dla mnie partnerzy do rozmowy - oceniła.
Protest w Sejmie
Rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych, protestujący od 18 kwietnia w Sejmie, domagają się realizacji dwóch głównych postulatów. Chodzi o zrównanie renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz o wprowadzenie dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.
Protestujący - obecnie, po pewnych ustępstwach - proponują stopniowe dojście do takiej kwoty do stycznia 2020 r. - Idziemy kroczek do tyłu. Zaproponowaliśmy stronie rządowej, aby od września 2018 roku osoby niepełnosprawne otrzymywały 250 złotych, od stycznia 2019 roku – dodatkowo 125 złotych i od stycznia 2020 roku również 125 złotych, co nam daje łączną kwotę 500 złotych – mówiła po poniedziałkowym spotkaniu z przedstawicielami rządu liderka protestujących Iwona Hartwich.
Projekty PiS
Sejmowa komisja polityki społecznej i rodziny pozytywnie zaopiniowała w poniedziałek rządowy projekt ustawy w sprawie podniesienia renty socjalnej. Zgodnie z propozycją świadczenie wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł.
Z kolei projekt PiS dotyczący osób o znacznym stopniu niepełnosprawności ma odpowiadać na postulat 500-złotowego dodatku. W projekcie zaproponowano między innymi zniesienie okresów użytkowania wyrobów medycznych (np. wózków inwalidzkich). Osoby posiadające orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności miałyby też prawo do korzystania ze świadczeń zdrowotnych poza kolejnością. Bez kolejki mogłyby także korzystać z usług farmaceutycznych w aptekach. Ta grupa niepełnosprawnych mogłaby również korzystać ze świadczeń specjalistycznych bez konieczności uzyskania skierowania. Projekt ustawy przewiduje zniesienie limitów finansowania przez NFZ świadczeń z zakresu rehabilitacji leczniczej udzielanych osobom ze znacznym stopniem niepełnosprawności.
Protestujący nie uznają jednak tej propozycji za realizację swojego postulatu, nazywają ją "manipulacją" i podkreślają, że oczekują gotówki, nie zaś świadczeń rzeczowych.
Autor: js//kg / Źródło: PAP, TVN24