Od zawsze wiedzieliśmy, że środowisko Baracka Obamy jest tak nastawione do Polski i Węgier - mówił w TVN24 wiceminister funduszy i polityki regionalnej i poseł PiS Waldemar Buda. Komentował w ten sposób słowa byłego prezydenta USA, który powiedział, że Polska i Węgry stały się "w gruncie rzeczy autorytarne".
Były prezydent USA Barack Obama w rozmowie z dziennikarzami stacji CNN o kryzysie demokracji na świecie jako przykład państw, które dekadę temu były "dobrze funkcjonującymi demokracjami", a stały się "w gruncie rzeczy autorytarne" podał Polskę i Węgry.
- Wszyscy obywatele muszą wiedzieć, że droga do niedemokratycznych Stanów Zjednoczonych to nie jest jeden etap. To cała seria kroków - powiedział. - Gdy popatrzymy na takie miejsca, jak Węgry albo Polska, które nie miały takich demokratycznych tradycji jak my, nie były w nich tak mocno zakorzenione. A jednak jeszcze 10 lat temu były dobrze funkcjonującymi demokracjami, a stały się w gruncie rzeczy autorytarne - dodał Obama.
Buda: to wypowiedź prywatna, zupełnie nieznacząca
Wiceminister funduszy i polityki regionalnej i poseł Prawa i Sprawiedliwości Waldemar Buda ocenił w środę w TVN24, że "to wypowiedź prywatna, dzisiaj zupełnie nieznacząca, bo Barack Obama w polityce nie jest".
- Od zawsze wiedzieliśmy, że to środowisko jest tak nastawione do Polski i Węgier - skomentował. Sprecyzował, że chodzi mu "częściowo" o środowisko amerykańskich demokratów. - Nie wszyscy oczywiście. Nie słyszeliśmy takich słów [z ust Joe Bidena, prezydenta USA - przyp. red.] i nie sądzę, żeby on sobie pozwolił na takie wypowiedzi. Politykę się robi chłodno, bez emocji, bez takich konkluzji - podkreślał.
Jego zdaniem takie słowa "niczemu nie pomagają". - Mamy mnóstwo interesów polsko-amerykańskich i nikt sobie nie pozwoli na popsucie relacji w tej sprawie - podkreślał.
Premier zaprasza Obamę do Polski
Wypowiedź Obamy skomentował we wtorek premier Mateusz Morawiecki. - Myślę, że najlepiej byłoby zaprosić pana byłego prezydenta Baracka Obamę do Polski, co niniejszym czynię, serdecznie zapraszam - powiedział na konferencji.
Przypominał wizytę innego byłego prezydenta USA Billa Clintona w Polsce w 2019 roku. Zdaniem Morawieckiego Clinton "rozpływał się i brakowało mu słów pochwał dla Polski, pod wieloma względami". - Więc wystarczy tutaj przyjechać, a nie czytać jakieś opracowania, które - myślę - zafałszowują obraz Polski - dodał premier.
Źródło: TVN24