W nocy z soboty na niedzielę nieznani sprawcy wybili szyby i wrzucili kwas masłowy do piekarni byłego prezesa Widzewa Łódź. Wcześniej w ten sam sposób został dwukrotnie zaatakowany radny PiS, również zaangażowany w działalność łódzkiego klubu. Według informacji tvn24.pl, w ten sposób grupa kiboli próbuje zyskać wpływy w Widzewie.
Łódzki Widzew to jeden z najbardziej utytułowanych klubów piłkarskich w Polsce. W latach 80. triumfy święcił tu obecny prezes PZPN Zbigniew Boniek. Lata 90. to występy drużyny w Lidze Mistrzów i pamiętne mecze z Atletico Madryt. Ale w 2015 roku Widzew zbankrutował. Drużynę przejęli sympatycy klubu - zrzeszeni w Stowarzyszeniu Reaktywacja Tradycji Sportowych Widzew Łódź. Należeli do niego przedstawiciele różnych środowisk: od biznesmenów, przez zwykłych kibiców, po przedstawicieli najzagorzalszych organizacji kibicowskich. W sumie ponad 20 osób. Stowarzyszenie zostało stuprocentowym udziałowcem spółki akcyjnej Widzew Łódź, do której należy drużyna piłkarska.
Walka o strefy wpływów
I to właśnie członkowie stowarzyszenia stali się w ostatnim czasie celem bandyckich ataków. Widzew z każdym kolejnym rokiem powoli awansował na kolejne szczeble rozgrywkowe (dziś jest liderem II ligi), a budżet klubu rósł dzięki w miarę rozsądnemu zarządzaniu. Dziś sięga 16 milionów złotych (ok. 20 proc. pochodzi z wpływów za bilety i karnety, które kibice Widzewa niemal w stu procentach wykupują na wszystkie mecze na swoim stadionie).
Tymczasem sytuacja finansowa kiboli Widzewa mocno się pogorszyła. Łódź od zawsze była podzielona mniej więcej na pół przez pseudokibiców dwóch największych miejscowych klubów: Widzewa i ŁKS-u. W swoich strefach wpływów bandyci związani z klubami czerpali zyski z haraczy, obstawiania bramek w klubach, handlu narkotykami i innych nielegalnych interesów. W ostatnim czasie równowaga w łódzkim półświatku została zaburzona.
"Zajcu" ucieka, "Gąsior" i "Ciastek" idą na współpracę
W marcu 2018 roku Centralne Biuro Śledcze Policji przygotowało obławę na liderów bojówki Widzewa. Akcja okazała się kompromitacją. Ktoś z policji przekazał kibolom informacje o planowanych zatrzymaniach. W efekcie przecieku 10 z 14 osób uniknęło zatrzymania. Lidera widzewskiej bojówki Adama Zająca, ps. Zajcu, policja szuka do dziś. Mężczyzna prawdopodobnie ukrywa się w Wielkiej Brytanii.
Z czasem śledczym udało się wyłapać część poszukiwanych bandytów. Dwóch z nich - Michała G., ps. Gąsior oraz Artura P., pseudonim Ciastek przekonano do podjęcia współpracy z policją.
W efekcie kolejnych zatrzymań bandyci działający pod szyldem Widzewa stracili wpływy w Łodzi. Kibole ŁKS, wspierani przez zaprzyjaźnionych pseudokibiców Lecha Poznań, niemal w całości przejęli lokalny rynek handlu narkotykami. Symboliczną klęska Widzewa w starciu z ŁKS-em była bójka, do której doszło pod koniec kwietnia 2020 roku. 30-osobowa bojówka ŁKS-u, nie niepokojona przez nikogo, zaatakowała i skatowała kilku kiboli Widzewa. Wszystko zdarzyło się w środku dnia w jednym z łódzkich parków.
Z Arki do Widzewa. Żeby być jak Wisła
Z informacji tvn24.pl wynika, że to wszystko doprowadziło w łonie kiboli Widzewa do gwałtownych podziałów. Część grup podporządkowała się klubowi i nie wtrąca się w jego działalność biznesową, ograniczając się do dopingowania oraz ewentualnie potyczek z kibolami ŁKS. Ale jest też grono kiboli, które chciałoby czerpać zyski z działalności Widzewa. Jak się dowiedzieliśmy, na czele tej grupy stoi kibol, który niedawno wrócił do Łodzi z Pomorza, gdzie z kolei był związany z pseudokibicami wrogo nastawionej do Widzewa Arki Gdynia.
Inspiracją dla niego oraz skupionych wokół niego ludzi jest historia Pawła M., ps. Misiek, lidera kiboli Wisły Kraków, który doprowadził do przejęcia przez bandytów władzy w krakowskim klubie.
Łódzcy naśladowcy "Miśka" zintensyfikowali swoje działania jesienią ubiegłego roku. W listopadzie 2019 roku po raz pierwszy został zaatakowany miejscowy radny Prawa i Sprawiedliwości oraz członek stowarzyszenia RTS Widzew Łódź Rafał Markwant. Nieznani sprawcy oblali okno i elewację jego mieszkania kwasem masłowym. Cuchnąca substancja jest bardzo trudna do usunięcia, jej zapach utrzymuje się wyjątkowo długo. W lutym tego roku Markwant został zaatakowany w ten sam sposób. Fetor kwasu masłowego przeszedł do mieszkania. Był tak uciążliwy, że trzeba było skuwać oblaną nim elewację, wyrzucić meble i dywany z mieszkania. Sprawę zgłoszono policji. Została umorzona.
Kwas w odpowiedzi na pytanie o bilety
Według informacji tvn24.pl atak na Markwanta to konsekwencja upominania się przez niego o wyjaśnienie nieprawidłowości przy dystrybucji biletów na mecze Widzewa. Część z nich po preferencyjnych cenach, albo wręcz za darmo, była przekazywana organizacjom kibicowskim. W niewyjaśniony sposób bilety trafiały później do sprzedaży po zawyżonych cenach.
Po atakach z użyciem kwasu masłowego Rafał Markwant odpuścił temat biletów i oficjalnie zrezygnował w działalności w stowarzyszeniu RTS Widzew.
Taką samą decyzję podjął właśnie Przemysław Klementowski. W przeszłości był prezesem odradzającego się Widzewa i wiceprezesem stowarzyszenia. On też upominał się o przecięcie związków finansowych kiboli z klubem, m.in. przy okazji sprzedaży pamiątek z klubowym logo. W nocy z soboty na niedzielę nieznani sprawcy wybili szyby w należącej do Klementowskiego piekarni w podłódzkim Konstantynowie. Do środka został wrzucony pojemnik z kwasem masłowym. Zakład został unieruchomiony. Mimo to Klementowski odmówił złożenia zawiadomienia o przestępstwie. Zarówno on, jak i Markwant, z obawy o swoje bezpieczeństwo odmówili rozmowy z mediami. Jako pierwszy o ataku na Klementowskiego napisał Jarosław Bińczyk w łódzkiej "Gazecie Wyborczej".
Bojówka walczy o kasę
Z informacji tvn24.pl wynika, że za oboma atakami stoi bojówka kiboli Widzewa wywodząca się z jednego z łódzkich osiedli. To nie jedyny atak z użyciem kwasu masłowego, który ma na koncie. W grudniu 2019 roku kibole wylali śmierdzącą ciecz oraz namalowali obraźliwe hasła na klatce schodowej bloku, w którym mieszkał skruszony kibol Michał G., ps. Gąsior.
W reakcji na atak na Klementowskiego z członkostwa w stowarzyszeniu zrezygnowali kolejni jego członkowie: Waldemar Krajewski oraz Tomasz Figlewicz. Na stronie Widzewa pojawił się komunikat podpisany przez władze klubu, stowarzyszenie RTS Widzew, Stowarzyszenie Byłych Piłkarzy Widzewa, oraz stowarzyszenia kibicowskie. Czytamy w nim, że "przedstawiciele widzewskiego środowiska, stanowczo potępiają jakiekolwiek akty agresji skierowane przeciwko osobom blisko związanym z naszym klubem".
Stanowczo odcinam się od takich zachowań. Oczekuję, że zajmą się nimi odpowiednie służby i sprawa zostanie wyjaśniona, tak żebyśmy mogli czuć się jako ludzie związani z Widzewem bezpiecznie.
Źródło: tvn24.pl