Jesteśmy w nierównej roli, bo z jednej strony pani Katarzyna może mówić tak naprawdę, co jej ślina przyniesie na język, z drugiej strony my dysponujemy również nagraniami. Natomiast ze względu na obowiązujące przepisy, bez zgody organu procesowego my tych nagrań nie możemy ujawnić, a bardzo bym chciał – powiedział w TVN24 rzecznik Komendy Głównej Policji inspektor Mariusz Ciarka.
Katarzyna Augustynek - znana jako Babcia Kasia - spędziła przed weekendem 15 godzin w policyjnym areszcie. Aktywistka została zatrzymana w alei Szucha podczas czwartkowej demonstracji przed Trybunałem Konstytucyjnym przeciwko zaostrzeniu prawa dotyczącego aborcji. Twierdzi, że była brutalnie traktowana i obrażana w komisariatach w Pruszkowie i Piastowie. W rozmowie z TVN24 opowiedziała, jak na oczach innych funkcjonariuszy miała zostać siłą rozebrana przez dwie policjantki. Kobieta zapowiada pozwy i zażalenie na działania służb.
Rzecznik KGP: chciałbym pokazać, jak ta pani się zachowywała
We wtorek do sprawy odniósł się w rozmowie z TVN24 rzecznik Komendy Głównej Policji inspektor Mariusza Ciarka. - Myślę, że wszystkie czynności, które wykonywali policjanci, zostaną dokładnie zbadane przez biuro kontroli Komendy Głównej Policji – powiedział.
- Jesteśmy w nierównej roli, bo z jednej strony pani Katarzyna może mówić tak naprawdę, co jej ślina przyniesie na język, z drugiej strony my dysponujemy również nagraniami, częściowo to są nagrania z kamerek nasobnych policjantów, częściowo to są nagrania z komisariatu policji, komendy policji, również z pomieszczenia dla osób zatrzymanych, z tego, co tam się działo, natomiast ze względu na obowiązujące przepisy, bez zgody organu procesowego my tych nagrań nie możemy ujawnić, a bardzo bym chciał – przekazał.
Dodał, że "jako rzecznik policji bardzo by chciał pokazać, jak ta pani się zachowywała, między innymi kopiąc drzwi, między innymi atakując policjantkę". - Jaką trzeba mieć w sobie siłę, żeby przegryźć policjantce naskórek? To nie jest zwykłe ugryzienie, ale przegryzienie wręcz naskórka na ręce – dodał.
- Z tego, co wiem, tych nagrań jest kilkanaście godzin. To są nagrania również częściowo z kamerek nasobnych policjantów. Właśnie to pokazuje jako kolejny dowód, że policjanci coraz częściej są wyposażani w kamerki nasobne – mówił Ciarka.
Dodał, że obecnie w całej Polsce policja ma około 3 tysiące takich kamerek.
Rzecznik KGP: apeluję, aby poczekać na wyjaśnienie okoliczności
- Jeszcze raz apeluję o to, aby cierpliwie poczekać, aż te wszystkie okoliczności zostaną wyjaśnione, również i postępowanie policjantów i to, jak się pani zachowywała – mówił Ciarka.
Dodał, że "policjanci działają w granicach prawa". Rzecznik zaznaczył, że powodem, dla którego "ta pani znalazła się w ogóle w komendzie policji, jest między innymi jej postępowanie, naruszenie prawa, o tym mało się teraz wspomina". - Ta pani została zatrzymana, i dobrze o tym wie, w związku z naruszeniem nietykalności cielesnej policjanta i popełnionym w związku z tym przestępstwem – dodał rzecznik KGP.
Ciarka: to jest wersja pani Katarzyny
Pytany, czy funkcjonariusz ma prawo zedrzeć bieliznę z osoby zatrzymanej, ma prawo nie podać wody, odparł, że "to jest cały czas wersja przedstawiana przez panią Katarzynę".
- Wszystkie przepisy są bardzo dobrze normowane, również dobrze o tym wie Rzecznik Praw Obywatelskich, jak ma wyglądać pomieszczenie dla osób zatrzymanych, co przysługuje zatrzymanemu. Każdy zatrzymany zaraz po zatrzymaniu jest pouczany i pouczany jest nie tylko słownie, ale również pisemnie. W naszych aktach zalegają kopie pouczeń pisemnych, które ci zatrzymani własnoręcznie podpisują, co dowodzi, że zostali pouczeni o swoich prawach i obowiązkach – mówił Ciarka.
Dodał, że "przed osadzeniem w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych taka osoba nie może mieć chociażby przedmiotów niebezpiecznych".
- Jest to czynność wręcz nakazana prawnie jako jedna z pierwszych, żeby daną osobę obszukać, sprawdzić, czy posiada przy sobie jakieś przedmioty przed osadzeniem w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych – powiedział rzecznik KGP.
Rzecznik o przewożeniu zatrzymanych poza Warszawę
Pytany, dlaczego trzeba wywozić osoby zatrzymane do komisariatów policji poza Warszawę, odpowiedział, że te jednostki wchodzą w skład garnizonu Komendy Stołecznej Policji.
- Komenda Stołeczna Policji przygotowując zabezpieczenie danego protestu, wydarzenia przewiduje, gdzie dane osoby mogą być przewiezione, gdzie akurat dysponujemy siłami, gdzie może być pracownik służby dochodzeniowo-śledczej, gdzie jest akurat pomieszczenie dla osób zatrzymanych przygotowane do przyjęcia osób, gdzie są akurat służby, które również mogą takiej osoby pilnować w czasie, kiedy jest zatrzymana – mówił Ciarka.
Babcia Kasia podtrzymuje swoją relację
W poniedziałek rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak mówił, że to "są nie fakty, a oskarżenia ze strony" kobiety.
- To są słowa, które wskazuje pani Katarzyna A., bo dla nas to nie jest Babcia Kasia, tylko Katarzyna A., której zostały postawione zarzuty w związku chociażby z naruszeniem nietykalności cielesnej policjantów, w związku między innymi ze znieważeniem policjantów, ale to także osoba, która pogryzła policjantkę w trakcie wykonywanych czynności – powiedział rozmowie z reporterem "Faktów" TVN.
W rozmowie z tvnwarszawa.pl wyraził przekonanie, że "czynności biura (kontroli KGP-red.) wykażą szereg kłamstw, które pojawiły się w oświadczeniu pani Katarzyny A".
W poniedziałek w "Faktach po Faktach" w TVN24 Katarzyna Augustynek powiedziała, że podtrzymuje swoją relację. Przypomniała, że zarzuca policjantom między innymi poniżanie czy przemoc fizyczną. - W pewnym momencie wylądowałam na ziemi, na brudnej podłodze toalety zdzierano ze mnie stanik i to, co miałam pod spódnicą – mówiła między innymi. Dodała w swojej relacji, że leżała na brzuchu przyciśnięta do ziemi. Zaznaczyła też, że policjanci nie mówili, dlaczego wywieźli ją do komisariatu poza stolicą.
Źródło: TVN24, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24