- Myślę, że w Prawie i Sprawiedliwości zostali tylko tacy, którzy mówią: panie prezesie, pan ma zawsze rację - powiedział w TVN24 były polityk PiS Jan Krzysztof Ardanowski. Jak ocenił, partia Jarosława Kaczyńskiego "chyba nie rozumie zmian struktury społecznej, które zachodzą".
Gościem środowego wydania "Jeden na jeden" był Jan Krzysztof Ardanowski, poseł koła Kukiz'15. W lipcu 2024 roku polityk po 23 latach zrezygnował z członkostwa w PiS, a także z zasiadania w klubie parlamentarnym tego ugrupowania.
Ardanowski w pierwszym rządzie PiS był wiceministrem rolnictwa, a następnie doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W 2018 roku został powołany na ministra rolnictwa w rządzie Mateusza Morawieckiego, funkcję sprawował do jesieni 2020. W grudniu 2020 roku został przewodniczącym Rady do Spraw Rolnictwa i Obszarów Wiejskich, którą powołał prezydent Andrzej Duda.
Pod koniec czerwca Ardanowski ogłosił, że podjął się tworzenia nowej siły politycznej.
- To jest trudne. Zostawiłem tam część mojego serca. 23 lata od początku tej formacji, kiedy w AWS-ie (Akcja Wyborcza Solidarność - red.) dzieliliśmy się w pewnym sensie. Część do Platformy, część do Prawa i Sprawiedliwości - mówił o swoim odejściu z PiS Ardanowski w "Jeden na jeden".
Jak dodał, "wtedy nie zapowiadało się na taką wojnę". - Raczej było przekonanie, że trochę tam się różnimy między sobą. Jedni są bardziej tradycyjni, drudzy niby bardziej nowocześni, ale razem będziemy Polskę ratowali, budowali jej przyszłość, rozwój i tak dalej. Potem się okazało, że spory kierownictwa doprowadziły do takiej przepaści, że właściwie w tej chwili trudno sobie wyobrazić jakąś tam próbę dogadania tych dwóch formacji. Wydaje mi się zresztą, że liderom tych formacji zależy na tym, żeby wykasować wszystkich innych. Tusk czyni to w swojej części sceny politycznej, zresztą w sposób dość precyzyjny niszczy Trzecią Drogę i Lewicę, a pan prezes Kaczyński od dawna to samo czyni na prawicy - mówił.
Zapytany o to, czy planuje stworzyć własne koło, Ardanowski odparł, że "Sejm nie jest na tym etapie najważniejszy". - Często słyszę, ilu posłów, ile szabel i tak dalej. Sejm na trzy lata, do następnych wyborów parlamentarnych, jest zabetonowany. I czy opozycja sejmowa będzie w jednej formacji, w dwóch, trzech, pięciu, dziesięciu, jakie to ma znaczenie? Jest większość sejmowa, która moim zdaniem przedterminowych wyborów nie zarządzi. Pomimo tego, że tam się różni w wielu sprawach, to jednak, przepraszam za wyrażenie, władza i tak zwane koryto trzyma i jednoczy. Mówię to z pewną przesadą - komentował.
- Z doświadczenia, jak rozumiem, również - wtrąciła prowadząca "Jeden na jeden" Agata Adamek.
- Tak. I przez te trzy lata, to nie ma znaczenia, czy będą koła, kluby, czy to się zróżnicuje - odparł Ardanowski.
Ardanowski: PiS chyba nie rozumie zmian, które zachodzą
Ardanowski powiedział, że długo zastanawiał się nad decyzją o odejściu z PiS i nie była ona "emocjonalna". - To nie to, że ja się obraziłem na kolegów z PiS-u czy na Kaczyńskiego. Ja widzę wiele mankamentów tej partii, o których mówiłem znacznie wcześniej, bo gdybym zaczął o tym mówić dopiero po przegranych wyborach, byłoby to cyniczne i niepoważne - stwierdził.
- PiS będzie istotną formacją na scenie politycznej. Zresztą mu tego życzę. To nie jest tak, że ja mam jakieś wrogie intencje wobec Prawa i Sprawiedliwości, ale ta partia nie ma zdolności integrowania prawicy - stwierdził. Zapytany, czy jest przestrzeń dla nowej partii centroprawicowej, Ardanowski odparł twierdząco. - Jest bardzo wielu ludzi o myśleniu tradycyjnym, konserwatywnym, patriotycznym, związanym również z naszą tradycją, z chrześcijaństwem, którzy mówią, że oni nie mają na kogo głosować - ocenił.
Ardanowski stwierdził, że rozmawia "ze wszystkimi". - No pan prezes dawno nie chciał ze mną rozmawiać, ale już chyba ja w tej chwili nie chcę z nim rozmawiać - powiedział.
- Uważam, że jest miejsce na formację, która będzie istotnym elementem na następne wybory parlamentarne. Nie zakładam, że ona będzie dominowała na scenie politycznej, na Boga, mierz siły na zamiary, ale musi być również jakiś element integrowania polskiej prawicy - stwierdził. Jak dodał, "Prawo i Sprawiedliwość niech idzie swoją drogą". - Nie mam złych intencji, ale również pan prezes Kaczyński przestał być na mnie punktem odniesienia. Przez lata tak było, że wszystko się wokół niego kręciło - przyznał polityk.
Jak dodał, "PiS chyba nie rozumie zmian, które zachodzą, zmian struktury społecznej". - Nie umie dotrzeć do różnych grup społecznych. Młodzież jest tego szczególnym przykładem, ale również przedsiębiorcy. To dokręcanie śruby, to jest zabijanie kury, która jajka znosi. Nie wolno w ten sposób, nawet przy rozdętych programach społecznych, które moim zdaniem powinny być jednak przyhamowane - stwierdził.
W ocenie Ardanowskiego w Prawie i Sprawiedliwości "zostali tylko tacy, którzy mówią: panie prezesie, pan ma zawsze rację".
"Nie podskakuj, bo na ciebie, k**** nic nie mamy, ale jak trzeba, to znajdziemy"
Zapytany o doniesienia, że prezes PiS ma "papiery" na Ardanowskiego, gość TVN24 odpowiedział, że słyszy to od dawna, że są na niego "jakieś kwity". - Jeżeli byłyby, to już dawno bym siedział w więzieniu - stwierdził.
- Kiedyś (Mariusz - red.) Kamiński (były szef MSWiA i koordynator służb specjalnych - red.) powiedział: "bo na ciebie, k****, nic nie mamy". I to był dla niego największy problem - powiedział.
Ardanowski został dopytany o kontekst tej wypowiedzi. - Miałem przestać bronić jednego z wiceministrów, którego uważam za człowieka absolutnie uczciwego, pana (Tadeusza - red.) Romańczuka - mówił.
- Ja wtedy powiedziałem Kamińskiemu wprost: pokaż mi jakiekolwiek dokumenty, które by wskazywały, że prezes spółdzielni Romańczuk, który w tym czasie był senatorem Prawa i Sprawiedliwości i wiceministrem rolnictwa, jest człowiekiem nieuczciwym. Pokaż mi cokolwiek, ja się od niego odwrócę. Skoro nic nie masz, to ja go uważam za człowieka uczciwego. No to odpowiedź była taka: "nie podskakuj, bo na ciebie, k**** nic nie mamy, ale jak trzeba, to znajdziemy" - powiedział Ardanowski.
Zapytany, czy powiedział o tej sytuacji prezesowi PiS, odparł twierdząco. - Wydaje mi się, że mu o tym mówiłem. Również o pewnej złej roli, jaką służby odgrywają - wskazał. Dodał, że prezes PiS odpowiedział: "muszę komuś ufać, ufam Kamińskiemu".
Ardanowski odpowiedział też na pytanie, dlaczego nie rzucił wtedy papierami. - Wydawało mi się, że jestem w stanie jako minister rolnictwa jeszcze parę rzeczy dla rolnictwa zrobić. Zresztą odchodziłem jako jeden z nielicznych ministrów rolnictwa przez rolników szanowany - mówił.
"Szkoda Beaty, bo to jest bardzo wartościowa osoba"
Gość TVN24 komentował też sytuację w kierownictwie PiS i wpis byłej premier Beaty Szydło. - Uważam, że to ona była w dużej mierze twarzą sukcesów Prawa i Sprawiedliwości - ocenił.
- Nie wiem, o co chodzi. Może miała swoje zdanie, chociaż przez chwilę, może w tej Małopolsce, bo każdy z posłów swoje województwo traktuje trochę jak twierdzę. Może poczuła się zagrożona. Ja tam nawet tego do końca nie analizowałem, ale to, że śmiała mieć chociaż troszeczkę inne zdanie niż pan prezes, to by wywołało wendetę i trzeba ją zniszczyć. A szkoda Beaty, bo to jest bardzo wartościowa osoba - komentował.
Ardanowski o ewentualnym odebraniu PiS subwencji i kandydacie na prezydenta
Poseł mówił też o ewentualnym odebraniu PiS subwencji. - Każda kolejna kampania będzie powodowała, że ministrowie będą jeździć po Polsce w podwójnej roli. Kwestia finansowania partii politycznych powinna być na nowo przemyślana - ocenił.
Ardanowski odniósł się też do ewentualnego kandydata na prezydenta z PiS. - Obojętnie, kto to będzie, nawet gdyby genialny, o wielkich cechach charakteru, umysłu i kompetencjach, jeśli będzie kandydatem PiS-u, to przegra te wybory. To powinien być człowiek wyłoniony wspólnie przez całą polską prawicę, wtedy miałby szansę wygrania z Tuskiem, bo myślę, że on będzie kandydatem - stwierdził. - Musi to być ktoś szerszy, niż tylko wskazany przez prezesa Kaczyńskiego - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24