Do Prokuratora Generalnego i Rzecznika Praw Obywatelskich o zbadanie sprawy interwencji ABW ws. jego strony internetowej zamierza zwrócić się Robert Frycz - autor antykomor.pl - poinformował na konferencji prasowej jego adwokat, Bartosz Kownacki. Natomiast Edyta Żyła, była rzeczniczka Zbigniewa Ziobry, uczestnicząca w briefingu Frycza, zapowiedziała, że razem uruchomią nową stronę internetową zawierającą podobne treści, co antykomor.pl. W środę ABW zarekwirowała laptopa Roberta Frycza i przeszukała jego mieszkanie. Powodem miało być znieważanie prezydenta RP na stronie internetowej.
O kłopotach autora strony antykomor.pl ze służbami specjalnymi jako pierwszy informował Kontakt 24.
Nowy "antykomor"
Obecna na konferencji Edyta Żyła zapowiedziała uruchomienie wraz z Robertem Fryczem nowej strony internetowej, na której znajdą się treści podobne do tych, jak na stronie antykomor.pl.
Była rzeczniczka Zbigniewa Ziobry zaapelowała też do internautów i dziennikarzy w pomocy w tym przedsięwzięciu. Robert Frycz powiedział, że nie zdecydowali jeszcze, czy użyją nazwy zamkniętej obecnie strony antykomor.pl
"Treści satyryczne"
Swoją stronę mieszkaniec Tomaszowa Mazowieckiego prowadził od 7 miesięcy. Funkcjonariusze ABW przeszukali mieszkanie i zabezpieczyli sprzęt komputerowy, na którym znajdowały się materiały wykorzystane do prowadzenia strony.
Robert Frycz powiedział na sobotnim briefingu prasowym, że na pomysł założenia strony antykomor.pl, gdzie gromadził "treści satyryczne", wpadł w sierpniu zeszłego roku. - Głównym celem strony był protest przeciwko tym, którzy brutalnie ośmieszali św. pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego - powiedział Frycz.
- W środę 18 maja, o godzinie szóstej rano do mojego domu zapukali funkcjonariusze ABW. Mieli pismo z prokuratury, w którym napisano, że chodzi o sprawę publicznego znieważenia prezydenta RP. Do mojego mieszkania wkroczyło trzech informatyków, trzech funkcjonariuszy ABW i dwóch policjantów, oczywiście każdy z bronią. Najwyższy rangą był podpułkownik. (...) Laptop został zarekwirowany, podobnie jak twardy dysk zewnętrzny oraz inne nośniki danych jak płyty CD, dyskietki. Potem nastąpiło przeszukanie mieszkania, obejrzeli też piwnicę. Cała operacja trwała trzy godziny. Funkcjonariusze zachowywali się bardzo profesjonalnie, byli bardzo grzeczni, nie było żadnej demonstracji siły - relacjonował Frycz.
"Pomyślałem, że muszę zamknąć swoją stronę"
- W momencie, kiedy zobaczyłem odznakę ABW pomyślałem, że muszę zamknąć swoją stronę internetową, ponieważ nie mam absolutnie żadnych szans w starciu z prawnikami prezydenta czy ABW. Zamknąłem ją po ich wyjściu, sądziłem, że to słuszne działanie, choć nie czułem się winny przestępstwa, nie było moim celem obrażanie prezydenta Komorowskiego, to była strona satyryczna a treści na niej zawarte miały wywoływać uśmiech - powiedział Frycz, przyznając, że zamykając stronę kierował się strachem. Na upublicznienie całej sprawy zdecydował się po otrzymaniu wielu wyrazów wsparcia od innych internautów.
- Jeśli już przychodzi do mnie ABW to nie chciałem już dalej ryzykować - tłumaczył Frycz. - Trochę żałowałem, że się podjąłem czegoś takiego, ale zawsze uważałem, żebym na stronie nie było treści wulgarnych. Strona była moderowana, ale pozwalałem wypowiadać się każdemu kto chciał - mówił mężczyzna.
Wkroczyli bez zarzutów
Prawnik reprezentujący Roberta Frycza - Bartosz Kownacki - zwrócił uwagę, że jego klient nie jest osobą podejrzaną, a prokurator wydał postanowienie o wydaniu rzeczy i przeszukaniu mieszkania na podstawie informacji znajdujących się na stronie internetowej.
Bardzo istotny w tej sprawie jest fakt, że Robert Frycz nie jest osobą podejrzaną. Prokurator wydał postanowienie o wydaniu rzeczy i przeszukaniu mieszkania na podstawie informacji znajdujących się na stronie internetowej. (...) Nie dokonał też kwalifikacji prawnej, czy w ogóle doszło do znieważenia prezydenta, a zdecydował się na podjęcie tak poważnych kroków. Co więcej - użyto do tego celu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, służby powołanej do czuwania nad bezpieczeństwem wewnętrznym państwa. Rozumiem, że ta satyryczna strona internetowa zagrażała bezpieczeństwu konstytucyjnych organów państwa, w tym wypadku - prezydentowiBartosz Kowalski, adwokat
- Zadecydował o wkroczeniu do mieszkania przed postawieniem panu Robertowi jakichkolwiek zarzutów. Nie dokonał też kwalifikacji prawnej, czy w ogóle doszło do znieważenia prezydenta, a zdecydował się na podjęcie tak poważnych kroków. Co więcej - użyto do tego celu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, służby powołanej do czuwania nad bezpieczeństwem wewnętrznym państwa. Rozumiem, że ta satyryczna strona internetowa zagrażała bezpieczeństwu konstytucyjnych organów państwa, w tym wypadku - prezydentowi - ironizował adwokat.
- Ponieważ mamy tu do czynienia z tak drastycznymi zaniedbaniami, jak przeszukaniem mieszkania, którego w mojej ocenie nie należało przeszukiwać, użycie do tego celu nie policji a ABW, w pierwszej kolejności zwrócimy się do Prokuratora Generalnego o zbadanie tej sprawy w trybie nadzoru (...) Na pewno też zwrócimy się do Rzecznika Praw Obywatelskich - dodał adwokat.
Zapowiedział też, że te kroki zostaną podjęte w "najbliższych godzinach, najbliższych dniach" i liczy na szybką reakcję, ponieważ komputer zarekwirowany przez ABW jest narzędziem pracy Roberta Frycza, a znajdujące się w nim materiały są mu niezbędne do nauki.
"Ktoś próbuje zamknąć mi usta"
Wcześniej, pod siedzibą ABW, Frycz zorganizował konferencję prasową, podczas której wyraził swoje oburzenie zachowaniem służb. - Sprawą zajęło się ABW, nie jakaś tam policja, nie jakieś tam podrzędne służby. Ktoś, kto w moim mniemaniu próbuje zamknąć mi usta, pozbawić mnie wyrażenia subiektywnej opinii - powiedział.
Po czym podkreślił: - Dla mnie są to działania rodem z krajów autorytarnych, gdzie nie dopuszcza się opinii publicznej do stron, które w jakiś sposób nie popierają zachowań, działań prezydenta.
Internauta przyznał w TVN24, że spodziewał się, że za taką działalność mogą go spotkać jakieś konsekwencje. Jednak aż takich się nie spodziewał. - Bardziej się spodziewałem tego, że zostanę wezwany na komendę, a nie tego, że odwiedzi mnie ABW. Że będę musiał złożyć zeznania i tak to się skończy - mówi.
Odwet za obrażanie Lecha Kaczyńskiego
Frycz zaznacza, że na otwarcie strony zdecydował się po tym, jak zobaczył w internecie wpisy obrażające prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Irytowało mnie zachowanie w internecie ludzi, którzy podczas kadencji Lecha Kaczyńskiego bezkarnie go obrażali. Do autorów tych stron ABW nie zapukała - mówi internauta. Jako przykład podaje stronę sprzeprzajdziadu.com, - Do drzwi jej autorów nikt nie zapukał - podsumowuje.
W styczniu 2013 roku Sąd Apelacyjny w Łodzi umorzył sprawę znieważenia prezydenta Bronisława Komorowskiego przez twórcę portalu Antykomor.pl Roberta Frycza i złagodził wyrok za fałszowanie dokumentów do roku ograniczenia wolności i 30 godzin prac społecznych.
mn, nsz, ktom//sk, gak
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ fot. PAP