Obawiam się, że taka unifikacja urzędu otworzy możliwość oddziaływania na prokuraturę wpływów politycznych - mówi Andrzej Seremet, odnosząc się do powtórnego połączenia funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Zakłada to projekt ustawy o prokuraturze, którego uchwalenia chce PiS. Materiał magazynu "Czarno na białym".
Już tylko kilka tygodni Andrzej Seremet będzie pełnił funkcję prokuratora generalnego. Jego zdaniem urząd pod jego wodzą wykazywał się przez lata rzetelnością i był niezależny od uprawianej w tym czasie przez różne partie polityki. Świadczą o tym jego zdaniem np. sprawy Mariusza Kamińskiego, szefa CBA w czasach rządów PiS w latach 2005-2007, byłego posła PSL Jana Burego, Krzysztofa Kwiatkowskiego, prezesa Naczelnej Izby Kontroli, ministra infrastruktury Sławomira Nowaka oraz ostatnia z głośnych i "świeża" - dotycząca zaniechania publikacji ustawy dot. Trybunału Konstytucyjnego.
"Odporna na wpływy polityczne"
- Prokurator generalny, będący jednocześnie ministrem sprawiedliwości, nigdy by nie dopuścił do wszczęcia takiego postępowania - mówi o tym ostatnim Cezary Grabarczyk, były minister sprawiedliwości i poseł z Platformy Obywatelskiej, wspierając swoim zdaniem Seremeta.
Tymczasem PiS chce, by doszło do zmiany i ponownego połączenia, po siedmiu latach przerwy, instytucji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. - To nie robi dobrze prokuraturze - tłumaczy takie działania Seremet.
Wiadomo, że będzie on zapamiętany jako jedyny prokurator-nie minister. - Prokuratura przez te kilka lat istnienia wykazała, że jest odporna na wpływy polityczne, jakkolwiek była krytykowana ze wszystkich stron sceny politycznej. Paradoksalnie, uważam to za rodzaj oceny pozytywnie weryfikującej ten trudny czas prokuratury - podkreśla Seremet, podsumowujący siedem lat swojego urzędowania.
Donald Tusk i Ewa Kopacz jako premierzy nie przyjmowali niektórych jego sprawozdań z działania instytucji, a często broniło go w tym Prawo i Sprawiedliwość. Teraz jednak PiS uważa, że "rządy" Seremeta w prokuraturze należy oceniać krytycznie i chce powtórnego połączenia tej funkcji z resortem sprawiedliwości.
PiS widzi taką potrzebę m.in. ze względu na kwestię śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Do tej pory jego główny wątek prowadziła prokuratura wojskowa, ta jednak zostanie zlikwidowana. Zbigniew Ziobro - mając nowe-stare kompetencje - zdecyduje zaś najprawdopodobniej o rozpoczęciu śledztwa na nowo.
Nowa prokuratura
Ustawa proponowana przez PiS może też doprowadzić do zmiany organizacji pracy prokuratur. Rewolucja kadrowa umożliwi według nowego projektu ustawy wymianę nie tylko szefów prokuratur regionalnych, ale i zwykłych, "szeregowych" prokuratorów.
- Na poziomie lokalnym prokurator będzie instrumentem władzy politycznej. (...) Mając właściwe osoby, z właściwego namaszczenia, czyli z namaszczenia Zbigniewa Ziobry, prokuratura będzie dyspozycyjna politycznie - uważa Marek Biernacki z PO, były koordynator służb specjalnych.
Tego samego obawia się Seremet. - Prokurator generalny miał zbyt małe uprawienia. Jestem przekonany, że nowy prokurator generalny-minister sprawiedliwości będzie miał je daleko większe. Moja obawa jest taka, czy one nie będą sięgać zbyt daleko, ubezwłasnowolniając prokuratorów.
- Jestem przekonany, że tak nie będzie, ale najważniejsze jest to, że po czterech latach będzie to mogło ocenić społeczeństwo. Jeżeli jakiś prokurator generalny nie będzie się sprawdzać, po czterech latach będzie można go zmienić tak jak każdego polityka. Gdy jest on od tego oddzielony, czyli jest to jakaś funkcja pośrednia wybierana przez nie wiadomo kogo, to takiej odpowiedzialności publicznej nie ma - twierdzi Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości.
Naciski były. Prokuratorzy są mu "wdzięczni"
Wiadomo jednak, kto wybrał Andrzeja Seremeta, spośród dwóch kandydatur, do pełnienia tej funkcji. Był to śp. prezydent Lech Kaczyński. Tamten wybór też uznawano za polityczny.
Seremet mówi dzisiaj, że naciski na niego i na urząd - choć nigdy wyraźnie nie sprecyzowane - pojawiały się. Jak mówi, telefon "nie dzwonił co drugi dzień", ale "były sprawy wyjątkowej wagi, w których uważałem, że chociaż pewne oczekiwania nie zostały zwerbalizowane, to gdzieś tam tkwią".
- Prokuratura wymagała pewnych zmian, ale nie jest wskazane jej upolitycznienie, bo to cofnięcie prokuratury do lat stalinowskich - podsumowuje tymczasem Marek Biernacki.
Andrzej Seremet mówi, że prokuratorzy są mu "wdzięczni" za ostatnie lata, bo właśnie przed upolitycznianiem miał ich chronić. - To był okres spokoju. Wylewałem oliwę na wzburzone wody, po których prokuratura częstokroć wcześniej się poruszała; była atmosfera pracy, a nie oczekiwań, które byłyby niezgodne z oczekiwaniami ściśle procesowymi, prawnymi - wyjaśnia.
Autor: adso/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24