Prezydencki minister Andrzej Dera przekazał w "Kropce nad i" w TVN24, że w sprawie obsady stanowisk ambasadorów - między innymi w USA - "jest już porozumienie". Nie podał jednak żadnych konkretów. - Nie będę w studiu mówił o tym, jakie będą decyzje personalne pana prezydenta. Niedługo dowiecie się państwo o pierwszych nominacjach - poinformował.
Andrzej Dera był pytany w "Kropce nad i", czy wkrótce może dojść do przełomu w sprawie sporu o ambasadora w USA. MSZ chciał, żeby na tym stanowisku znalazł się Bogdan Klich, jednak na tę nominację nie zgodził się prezydent, więc obecnie polityk ten kieruje ambasadą w Waszyngtonie jako chargé d'affaires.
- W tej kwestii jest już porozumienie. I wreszcie przedstawiciel rządu, czyli przedstawiciele ministra spraw zagranicznych rozmawiają z (prezydencką - red.) kancelarią, rozmawiają z panem prezydentem. Są uzgodnienia i jest tak, jak powinno być i zawsze było - powiedział.
- Nie będę w studiu mówił o tym, jakie będą decyzje personalne pana prezydenta. Bo one są w uzgodnieniu z panem ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim. Niedługo państwo dowiecie się o pierwszych nominacjach, bo one już przechodzą tą drogą, którą powinny - mówił dalej Dera.
Jednocześnie dodał, że Klich "na pewno" nie będzie ambasadorem.
Spór o ambasadorów
W ostatnich dniach pojawiły się nieoficjalne informacje, podawane między innymi przez portal gazeta.pl i Polską Agencję Prasową, że między prezydentem Andrzejem Dudą a ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim może dojść do swoistej umowy w trwającym od miesięcy sporze o ambasadorów. Prezydent miałby zgodzić się na zgłoszone przez MSZ kandydatury na ambasadorów w Australii, Serbii, Słowenii oraz w stałym przedstawicielstwie przy UE. W takim wariancie prezydent byłby natomiast skłonny zaakceptować Bogdana Klicha jako przedstawiciela Polski przy ONZ w Nowym Jorku. W tym scenariuszu obecny przedstawiciel przy ONZ Krzysztof Szczerski, dawniej bliski współpracownik Dudy w KPRP, miałby przenieść się do Waszyngtonu i objąć funkcję ambasadora w USA.
Dera o apelu prezydenta: to nie jest żadna tajemnica
Andrzej Dera odniósł się też do tematu ostatniego wywiadu prezydenta. Andrzej Duda w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "Financial Times" zwrócił się do USA o rozmieszczenie broni jądrowej na terytorium Polski jako środka odstraszającego przed rosyjską agresją. Według dziennika ta prośba mogła zostać odebrana na Kremlu jako wysoce prowokująca, a szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski zwrócił uwagę, że to rząd odpowiada na prowadzenie polityki zagranicznej, a prezydent przez 10 lat się tego nie nauczył.
CZYTAJ TEŻ: Prezydent apeluje do Amerykanów. Chodzi o broń jądrową
Prezydencki minister przekonywał, że "kwestia odstraszania nuklearnego to jeden z elementów strategicznych, które będzie realizował prezydent", i że zostało to przekazane rządowi. Dodał, że w dokumencie dotyczącym strategii Polski "jest zapisane, że chcemy, żeby była w Polsce amerykańska broń jądrowa". - I o tym wie i pan premier Donald Tusk, i o tym wie minister spraw zagranicznych. Oczywiście, że to nie jest żadna tajemnica - mówił dalej.
W jego ocenie w reakcjach przedstawicieli rządu na te słowa prezydenta nie dominuje zaskoczenie, "tylko są pewne sugestie", że może nie trzeba mówić o tym publicznie. - Ale od tego jest polityka, żeby pewne rzeczy robić publicznie - dodał. Stwierdził też, że prezydent Duda w ten sposób "przekazuje w przestrzeni publicznej pewne impulsy polityczne".
Dera o słowach Czarnka: nie powinny paść
Gość TVN24 odniósł się także do wypowiedzi byłego ministra edukacji i nauki w rządzie PiS-u Przemysława Czarnka o prezydencie Ukrainy Wołodymyrze Zełenskim.
- Wyobrażacie sobie prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, który jedzie do Ameryki i mówi: żądam następnych wojsk amerykańskich, bo jak nie, to będzie w niebezpieczeństwie Ameryka. No głupek, byśmy powiedzieli. Tak się zachował niestety, i tu nie ma co owijać słów w bawełnę, prezydent Ukrainy - tak skomentował wizytę Zełenskiego w Waszyngtonie.
- Te słowa nie powinny paść. Pan Przemysław Czarnek nie jest w tej chwili osobą, do której musimy się odnosić. I tyle - skomentował krótko Dera.
Autorka/Autor: mjz/adso
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24