W tej chwili decyzji o wydaleniu ambasadora Rosji nie ma, ale zbiera mu się również za indywidualne zachowania, nie tylko za zachowania swojego kraju - powiedział w "Faktach po Faktach" rzecznik rządu Piotr Mueller. Odniósł się do sytuacji, do której doszło na Cmentarzu Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich. Siergiej Andriejew został oblany czerwoną substancją. Potem zgodnie z rosyjskim przekazem propagandowym, mówił, że mord w Buczy "to inscenizacja i prowokacja służb".
W poniedziałek na Cmentarzu Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Dniu Zwycięstwa pojawił się ambasador Rosji Siergiej Andriejew ze współpracownikami. Chcieli złożyć wieniec. Przed cmentarzem zgromadziły się jednak osoby protestujące przeciwko inwazji Rosji na Ukrainę. Ambasador został oblany czerwoną substancją.
Potem, zgodnie z rosyjskim przekazem propagandowym, ambasador mówił, że mord w Buczy "to inscenizacja i prowokacja służb".
Mueller: ciężko mówić o jakichkolwiek kanałach dyplomatycznych w tej chwili
Do tej sytuacji odniósł się w "Faktach po Faktach" rzecznik rządu Piotr Mueller. Pytany, dlaczego do tej pory ambasador nie został wydalony z Polski, odpowiedział, że "zawsze jest dylemat, czy to zrobić, czy jakąkolwiek ścieżkę kontaktu dyplomatycznego zachować".
- Aczkolwiek dzisiejsza sytuacja pokazuje, że ciężko mówić o jakichkolwiek kanałach dyplomatycznych w tej chwili - dodał. - Dzisiejsze wydarzenie pokazuje, że jednak żadnych lekcji z tego ambasador Rosji nie wyciągnął - mówił.
Dopytywany, czy ambasador zostanie wydalony, Mueller odparł, że "w tej chwili takiej decyzji nie ma, ale zbiera się panu ambasadorowi, myślę, że za indywidualne zachowania, nie tylko za zachowania swojego kraju".
Na uwagę, że ambasador kłamał na briefingu przed MSZ, a także dzisiaj mówiąc o "inscenizacjach" w Buczy, rzecznik rządu powiedział, że "wszyscy ambasadorowie rosyjscy na całym świecie mają w tej chwili jedno wielkie zadanie - kłamać". - My musimy te informacje, które oni podają, odkłamywać. Znaczy nie trzeba nic odkłamywać, opinia publiczna doskonale wie o tym, jak wygląda rzeczywistość na terenie Ukrainy - dodał.
- Są w dyplomacji również, niestety nawet w tak trudnych warunkach, kanały dyplomatyczne, które czasami chce się zachować otwarte, ale wydaje się, że ta formuła się absolutnie wyczerpuje - powiedział Mueller.
Rzecznik rządu: wizyta ambasadora Rosji była celowa, aby wywołać negatywne emocje społeczne
Rzecznik rządu mówił, że "ambasador Rosji otrzymał notę oficjalną ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych, żeby nie brał udziału, odradzano mu złożenie kwiatów w tym miejscu (przed Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich - red.), ponieważ wiemy, jaka jest opinia naszej opinii publicznej, w ogóle opinii międzynarodowej na temat działań Rosji".
- Pomimo tego ambasador Rosji zdecydował się na taki ruch - dodał. Zdaniem rzecznika rządu "zrobił to celowo, aby wywołać negatywne emocje społeczne".
- Policja zapewniła mu wyjazd po tym incydencie, ale ja się nie dziwię tym emocjom Ukraińców i wszystkich osób, które były tam na miejscu. Nie mam zamiaru krytykować tych emocji - mówił.
"Marszałek Terlecki lubi czasami ostrzejszy język"
Rzecznik rządu odniósł się także w "Faktach po Faktach" do słów wicemarszałka Sejmu, szefa klubu PiS Ryszarda Terleckiego. W tygodniku "Sieci" powiedział, że "klub Prawa i Sprawiedliwości jest bardzo zmęczony podjazdową wojną wewnętrzną". "Chodzi tu zarówno o relacje z Solidarną Polską, jak i z drobnymi grupami postgowinowskimi" - dodał.
- W PiS zwycięża przekonanie, że trzeba "odstrzelić" tych, którzy są nielojalni, którzy psują, szkodzą, podkładają nogi i rozpychają się - mówił. - Marszałek Terlecki lubi czasami ostrzejszy język wobec naszej niezdyscyplinowanej części Zjednoczonej Prawicy - skomentował Mueller.
- Pewnie też sobie bym życzył, żeby takich konfliktów w niektórych sprawach nie było. W szczególności tych ważnych dla nas, na przykład kwestia Krajowego Planu Odbudowy jest ważna. Jest zasadnicza różnica pomiędzy nami a Solidarną Polską, ale podobna taka różnica była w sprawie o zasobach własnych, czyli gdy akceptowaliśmy budżet Unii Europejskiej. Zjednoczona Prawica przeszła przez ten okres. Liczę, że tak się stanie ponownie - powiedział.
Mueller o KPO: apeluje do Solidarnej Polski
Czekamy na zaakceptowanie KPO przez Komisję Europejską, "finalizujemy już ostatni przepis". Bezpośrednio po tym będzie głosowany prezydencki projekt o Sądzie Najwyższym - mówił też rzecznik rządu w "Faktach po Faktach". Zaapelował do Solidarnej Polski o poprawki do projektu w "racjonalnych ryzach".
Komisja Europejska wciąż nie zaakceptowała złożonego już ponad rok temu przez rząd Krajowego Planu Odbudowy (KPO), czyli dokumentu opisującego sposób wydatkowania środków z Funduszu Odbudowy UE.
Mueller, pytany, co z porozumieniem z Komisją Europejską w tej sprawie, odparł, że "jeżeli chodzi o sam KPO, to my w tej chwili finalizujemy już ostatni przepis, to znaczy kamień milowy, który jest w Krajowym Planie Odbudowy, dotyczący reformy wymiaru sprawiedliwości".
Dopytywany, gdzie jest to finalizowane, odparł, że dzieje się to w Brukseli z Komisją Europejską. Jak dodał, oznacza to, iż "my deklarujemy ze strony rządu polskiego likwidację Izby Dyscyplinarnej (Sądu Najwyższego - red.) i reformę orzecznictwa (dyscyplinarnego sędziów - red.)".
Na uwagę, że premier Mateusz Morawiecki już 19 października ub. roku zadeklarował w Parlamencie Europejskim likwidację nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej, rzecznik rządu zwrócił uwagę, że polska strona była gotowa taką deklarację podpisać, jednak okazało się wtedy, że "Komisja Europejska nie zadowala się nawet podpisanymi dokumentami". - Komisja Europejska oczekiwała, że będzie jeszcze szczegóły różnego rodzaju funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości regulować w KPO. A na to nie chcemy się zgodzić, bo to nie jest kompetencja Unii Europejskiej, to jest kompetencja wyłącznie państwa polskiego i stąd jest ten spór - oświadczył Mueller.
Pytany, co zatem będzie z likwidacją nieuznawanej ID i kiedy to może nastąpić, zapewnił, że "ona będzie realizowana po podpisaniu KPO, a to się powinno odbyć niebawem". - Mamy ustawę pana prezydenta, która jest w tej chwili w Sejmie i Prawo i Sprawiedliwość ją popiera - dodał. Przyznał jednak, że w Zjednoczonej Prawicy są "inne wrażliwości, jeżeli chodzi o pewne przepisy w tym projekcie". - Ale gospodarzem tego projektu jest pan prezydent, dlatego też apeluję do kolegów z Solidarnej Polski, żeby jednak, jeżeli zgłaszają jakieś poprawki, żeby one mieściły się racjonalnych ryzach tego, co oczekuje również pan prezydent - zaznaczył. - W tej chwili czekamy na zaakceptowanie KPO, a bezpośrednio po tym i tak będzie głosowanie dotyczące tego projektu prezydenckiego. Liczę na to, że nawet jeżeli Solidarna Polska tego nie poprze, to opozycja, jak rozumiem, też domaga się pewnych zmian w wymiarze sprawiedliwości. (...) Po to są też kompromisy w Sejmie - mówił Mueller.
Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka na początku kwietnia rozpoczęła prace nad dwoma projektami dotyczącymi zmian w SN, autorstwa prezydenta i posłów PiS. Zdecydowano, że projektem bazowym będzie prezydencka propozycja.
Przedstawiciele SP oświadczyli, że nie mogą poprzeć tego projektu w obecnej formie z powodu proponowanego tam "testu bezstronności i niezawisłości sędziego". Nadal nie wiadomo, kiedy komisja skończy prace i projekt wróci na obrady plenarne Sejmu.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24