Fakty po Faktach

Piotr Mueller, Wacław Radziwinowicz, Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz

Czy ambasador Rosji Siergiej Andriejew zostanie wydalony z Polski? Rzecznik rządu Piotr Mueller mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24, że "takiej decyzji w tej chwili nie ma", ale "zbiera się ambasadorowi za indywidualne zachowania, nie tylko za zachowania swojego kraju". Stwierdził też, że "wszyscy ambasadorowie rosyjscy na świecie mają w tej chwili jedno zadanie - kłamać". Odniósł się również do incydentu na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich w Warszawie, gdzie ambasador Andriejew został oblany czerwoną substancją. - Wizyta ambasadora Rosji na cmentarzu była celowa, aby wywołać negatywne emocje społeczne. Oficjalna nota MSZ odradzała złożenia kwiatów w tym miejscu. Zrobił to pomimo tego, że miał formalną informację na ten temat - powiedział. Jak dodał Piotr Mueller, "przy tak wielkich emocjach ambasador Rosji mógł się spodziewać" reakcji zgromadzonych. Następnie to wydarzenie komentowali wieloletni korespondent w Rosji Wacław Radziwinowicz oraz była ambasador Rzeczpospolitej w Moskwie Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. - Źle się stało, bo państwo polskie ma swoje standardy i jednym z tych standardów jest zagwarantowanie bezpieczeństwa dyplomatom. Jeśli nie podobają nam się ci dyplomaci, zawsze możemy ich wydalić - powiedziała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Zdaniem Wacława Radziwinowicza "powinniśmy zacisnąć zęby i przeprosić". - On się dopuścił prowokacji. Trzeba mu było albo zabronić skutecznie, albo skutecznie go ochraniać. Ambasador to jest osoba nietykana i państwo, które go gości, powinno mu zapewnić ochronę - komentował Radziwinowicz.