Premier Donald Tusk ujawnił we wtorek, że za niedawnymi aktami dywersji na polskiej kolei stoi dwóch opłacanych przez Rosję Ukraińców, którzy zdążyli zbiec na Białoruś. Podczas przemówienia na otwarciu Kongresu Nauka dla Biznesu poinformował, że rozmawiał o tym z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
- Powiedziałem prezydentowi Zełeńskiemu, że Polska oczekuje natychmiastowego przekazania wszystkich danych, które pomogą nam zidentyfikować zagrożenia wynikające ze współpracy rosyjskich służb specjalnych z niektórymi obywatelami Ukrainy - powiedział premier.
Jak dodał, Ukraina rownież mierzy się z problemami sabotażu w infrastrukturze krytycznej. - Zełenski powiedział mi, że nie ma tygodnia, żeby nie identyfikowali faktu dywersji na kolejach ukraińskich - mówił Tusk.
Premier powiedział również, że "zapobieganie, eliminowanie, identyfikowanie zagrożeń ze strony Rosji jest wspólnym zadaniem Polski i Ukrainy". Jak dodał, jest to sposób działania, z jakiego Rosja słynie. Tłumaczył, że polega "na zlecaniu aktów dywersji przez rosyjskie służby specjalne za rosyjskie pieniądze, a wykonawcami są bardzo często Ukraińcy mieszkający w Polsce, w Rumunii, w Wielkiej Brytanii, w Niemczech".
Zełenski: nasze informacje są zgodne
Do słów Donalda Tuska odniósł się w mediach społecznościowych Wołodymyr Zełenski. Potwierdził, że szef polskiego rządu przekazał mu informacje na temat ostatnich aktów dywersji na polskiej kolei.
"Nasze informacje są zgodne: wszystkie fakty wskazują na rosyjski ślad. Nikt poza Rosjanami nie jest tym zainteresowany" - podkreślił prezydent Ukrainy.
Zadeklarował również, że "Ukraina jest gotowa współpracować z Polską na różnych szczeblach i dzielić się wszystkimi informacjami. Dodał: "Uzgodniliśmy utworzenie ukraińsko-polskiej grupy, która będzie pracować nad zapobieganiem podobnym sytuacjom ze strony Rosji w przyszłości".
Prezydent Ukrainy poinformował również, że Donald Tusk wyraził kondolencje w związku z zabitymi w Tarnopolu oraz dziesiątkami rannych w innych regionach Ukrainy w wyniku rosyjskich ataków dronowych i rakietowych. "Dziękuję za solidarność, Donaldzie" - napisał Zełenski.
Po południu premier Tusk poinformował, że ustalił z prezydentem Zełenskim formy współpracy polskich i ukraińskich służb specjalnych oraz kolei państwowych. "Celem będzie między innymi identyfikacja osób podejrzanych o współpracę z Rosją i zapobieganie aktom dywersji" - wyjaśnił.
Akty dywersji na kolei
Na trasie Warszawa - Dorohusk doszło między 15 a 17 listopada do dwóch aktów dywersji. Podczas pierwszego, w miejscowości Mika (woj. mazowieckie, pow. garwoliński), eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. W innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb (woj. lubelskie, pow. puławski) w niedzielę, pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej.
W środę rzecznik koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński przekazał w Sejmie dziennikarzom kolejne informacje. Jak oświadczył, polskie służby specjalne "są na tropie zleceniodawców i dochodzi do pierwszych zatrzymań".
Autorka/Autor: mgk,fil/kab
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wojtek Jargiło/PAP