Na trasie Warszawa–Dorohusk, w dniach 15–17 listopada, doszło do dwóch aktów dywersji. W miejscowości Mika (woj. mazowieckie, powiat garwoliński) eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. Natomiast niedaleko stacji kolejowej Gołąb (powiat puławski, woj. lubelskie) pociąg przewożący 475 pasażerów musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej.
W środę polska prokuratura przekazała, że obaj Ukraińcy podejrzani o dywersję na linii kolejowej w Polsce na rzecz wywiadu Federacji Rosyjskiej, Jewhenij I. i Ołeksandr K., wyjechali na Białoruś tuż po przeprowadzeniu działań dywersyjnych.
Arłukowicz: tego będzie więcej
Pytany w "Kawie na ławę" w TVN24 o akty dywersji na polskiej kolei i reakcje państwa, Bartosz Arłukowicz (KO) powiedział, że "to jest niebezpieczne". - Czy nas to zaskakuje? Nie - dodał.
- To co się stało w Polsce, nie mam żadnych wątpliwości, to jest etap wstępny, pierwszy krok tego, co się będzie działo dalej - mówił.
Jak wskazał, "nie jest optymistą w tej sprawie". - Uważam, że tego będzie więcej - ocenił.
Czy zdaniem Arłukowicza służby zawiodły w sprawie aktów dywersji? - Uważam, że w takiej trudnej sytuacji nie zawiodły - odpowiedział.
Wskazał, że w ciągu doby zidentyfikowano podejrzanych w tej sprawie. - Na moje polityczne i amatorskie oko było to dość sprawnie i dość szybko - powiedział.
- To jest dużo ważniejsze dla kondycji emocjonalnej i psychicznej Polaków, że potrafimy tych ludzi namierzyć, niż sam fakt tego, co się wydarzyło - ocenił.
Schreiber: tragedii uniknęliśmy cudem
- Takie ataki były, są i niestety musimy się przygotować na to, że będą - skomentował akty dywersji na polskiej kolei Łukasz Schreiber (PiS).
Jego zdaniem, w sprawie tego, co wydarzyło się na trasie Warszawa-Dorohusk "nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności". - Premier Tusk przyjechał w poniedziałek, nagrał TikToka, a we wtorek zaczął od oskarżania opozycji - powiedział.
- Sprawcy najpierw to zrobili, czmychnęli na Białoruś i się śmieją teraz - mówił Schreiber. Jak ocenił, "tragedii uniknęliśmy cudem".
Stefaniak: nie wszystko trafia do opinii publicznej
Jakub Stefaniak (PSL) powiedział, że "wojna hybrydowa to jest działanie obliczone na to, żeby zaskoczyć przeciwnika". - Jest podejmowana po to, żeby zasiać w Polakach strach, niepewność, rozedrganie również polityczne - mówił.
- Nie wszystko trafia do opinii publicznej i nie powinno. Nie powinniśmy dzisiaj wszystkich informacji przekazywać za pośrednictwem środków masowego przekazu, bo też słuchają tych środków nasi nieprzyjaciele - tłumaczył.
Jak wskazał, "dzisiaj musimy też zapanować nad tym i to się dzieje (...), żeby zapobiegać panice, aktom wszelkiego rodzaju paniki, bo na tym polega wojna hybrydowa i na tym też zależy naszym przeciwnikom".
Wipler: Siemoniak odbył spotkanie z posłami naszego klubu
Pytany o komentarz w sprawie aktów dywersji na polskiej kolei i o to, kto za nimi stoi, Przemysław Wipler (Konfederacja) powiedział: - Nie mam cienia wątpliwości, że stoi za tym Federacja Rosyjska.
- Ostatni rok to dziesiątki takich przypadków w całej Europie - mówił. Jak ocenił poseł Konfederacji, "kluczowe jest to, w jaki sposób my na to będziemy reagować i czy uczymy się na tych przypadkach".
Wipler zapytany został także o sugestie partyjnych kolegów co do tego, kto był mocodawcą aktów dywersji na polskich torach. - Wierzę w tym zakresie i w wyjaśnienia pana premiera, i pana ministra Siemoniaka, który odbył spotkanie z posłami naszego klubu w tym tygodniu, (...) żeby wytłumaczyć i opowiedzieć o pewnych faktach, o których właśnie nie trzeba mówić publicznie, nie trzeba mówić w mediach - powiedział.
Gajadhur: rząd Donalda Tuska całkowicie zlekceważył akty dywersji
- Jest bardzo duże zagrożenie ze strony Federacji Rosyjskiej, trwa wojna hybrydowa - mówił w "Kawie na ławę" Alvin Gajadhur z kancelarii prezydenta.
W jego ocenie "rząd Donalda Tuska całkowicie zlekceważył akty dywersji na kolei". - Panował chaos, totalny chaos informacyjny - mówił.
Powiedział też, że pozwolono uciec osobom, które dokonały aktu dywersji. Wskazał także na potrzebę wzmocnienia kompetencji Straży Ochrony Kolei, której, jego zdaniem, "powinno się przyznać uprawnienia mundurowe".
Kucharska-Dziedzic: to punkt, który wymaga natychmiastowej korekty
Anita Kucharska-Dziedzic (Lewica) w kwestii aktów dywersji wskazała na "punkt, który wymaga natychmiastowej korekty". - Natychmiastowe informowanie się tych służb, które są służbami zaprzyjaźnionymi o możliwości takich wypadków - powiedziała.
- Kluczowe pytanie to było, dlaczego nas wystarczająco szybko Ukraińcy nie poinformowali o skazaniu tego człowieka - mówiła. Jeden z podejrzanych o akty dywersji na polskiej kolei został wcześniej zaocznie skazany przez ukraiński sąd za podobne przestępstwo.
- To jest ten rzeczywiście krytyczny punkt, żeby wzmocnić tą współpracę służb - oceniła Kucharska-Dziedzic.
Autorka/Autor: Kuba Koprzywa
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Wojtek Jargiło/PAP/EPA