Przed budynkiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie zebrała się grupa mieszkających w Polsce Afgańczyków. Proszą polskie władze o pomoc w uzyskaniu wiz dla ich rodzin, które zostały w Afganistanie. - Naprawdę tam nie jest bezpiecznie. Oni nie mogą tam mieszkać - mówiła jedna z kobiet.
Po godzinie 10 w czwartek na Lotnisku Chopina wylądował ostatni, 14. samolot z ewakuowanymi z Kabulu. Wiceszef MSZ Marcin Przydacz mówił wcześniej na konferencji prasowej, że podczas całej akcji ewakuacyjnej przetransportowano prawie 1300 osób, z czego nieco ponad tysiąc zostanie w Polsce przez najbliższy czas. Dodał, że nieco ponad 200 osób to są współpracownicy ewakuowani na prośbę innych państw i organizacji.
Afgańczycy proszą o wizy dla bliskich
W czwartek przed siedzibą Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie zebrali się Afgańczycy, którzy mieszkają w Polsce od kilku lat. Przyszli ze zdjęciami i hasłami "Save our families", czyli "Ratujcie nasze rodziny", aby prosić o pomoc MSZ.
Jak mówią, chcą, aby ich bliscy dostali wizy do Polski, aby mogli mieć podstawę prawną do wejścia na lotnisko w Kabulu. Są gotowi sami zapłacić za ich podróż oraz pobyt w Polsce. Zaznaczają, że życie ich bliskich może być zagrożone, bo talibowie szukają bliskich tych, którzy już wyjechali.
- Nikt nie chce mieszkać w innym kraju, bo jest trudno, trzeba zaczynać od zera. Wszystko - język, pracę. Pracowałam w moim kraju w radiu, ale tutaj nie było łatwo mi znaleźć pracy - wyjaśniała jedna z protestujących. Dodała, że teraz chce zaprosić do Polski swoich rodziców. - Naprawdę tam nie jest bezpiecznie. Oni nie mogą tam mieszkać - mówiła łamiącym głosem.
- Mam kilka sióstr i wszystkie są tam. One też mają dzieci - mówiła. - Te dzieci mówią teraz, że muszą cały czas siedzieć w domu i pytają: a talibowie kiedy przyjdą nas zabić, dzisiaj, jutro, pojutrze? - dodała. Mówiła też, że wcześniej jej mąż pisał i dzwonił w tej sprawie do MSZ, ale bez efektu. Odpowiedziano mu, że lista do ewakuacji jest już zamknięta.
Inne kobiety opowiadały o swoim ojcu, który pracował w jednej z firm telekomunikacyjnych w Kabulu. Miał instalować między innymi Amerykanom sprzęt komunikacyjny i w związku z tym talibowie już kilka lat temu złapali go i obcięli mu palce. Jeśli wyjdzie z ukrycia, to zdaniem zebranych na proteście kobiet grozi mu niebezpieczeństwo.
Koniec ewakuacji z Afganistanu do Polski
Premier Mateusz Morawiecki poinformował w czwartek rano o zakończeniu akcji ewakuacyjnej z Afganistanu. Jak przypomniał, pierwsze loty wykonano już w czerwcu, gdy sytuacja w Afganistanie zaczęła się pogarszać.
Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk jeszcze przed lądowaniem ostatniego samolotu z ewakuowanymi podsumował, że na moście powietrznym łączącym Kabul z Warszawą odbyły się w sumie 44 loty.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24