Wszelkie podejrzenia i zarzuty w sprawie afery wizowej dotyczą kierownictwa Ministerstwa Spraw Zagranicznych - mówił w "Faktach po Faktach" wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna. Były wiceszef MSZ w rządzie PiS Arkadiusz Mularczyk wyraził przekonanie, że całe ówczesne kierownictwo resortu z chwilą podjęcia informacji, że są jakieś nieprawidłowości, zawiadomiło właściwe organy ścigania.
W poniedziałek odbyło się przesłuchanie byłego wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka przed sejmową komisją śledczą do spraw afery wizowej. Trwało tylko około 20 minut. Rozpoczęło się od wniosku jego pełnomocnika o wyłączenie przewodniczącego komisji z obrad. Po głosowaniu wniosek przepadł. Po udzieleniu odpowiedzi na pierwsze pytanie Wawrzyk skorzystał z prawa do odmowy zeznań.
Do przesłuchania Wawrzyka odnieśli się w "Faktach po Faktach" wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna (klub Lewicy) i były wiceszef MSZ Arkadiusz Mularczyk (klub PiS).
Szejna: wszelkie podejrzenia i zarzuty dotyczą kierownictwa MSZ
Szejna podkreślił, że wypowiada się w imieniu MSZ-etu. - Akurat sprawy konsularne nadzoruje pani minister, wybitna dyplomatka (Henryka - red.) Mościcka-Dendys i czerpię wiedzę oczywiście od niej, od pana przewodniczącego (komisji śledczej Michała - red.) Szczerby, ale też oczywiście przede wszystkim z resortu, którym współkieruję - zaznaczył.
- Nie ma wątpliwości, że podejrzenie o popełnienie przestępstwa jest zasadne. Po pierwsze chciałbym jasno powiedzieć i z naszego punktu widzenia, mówię o Ministerstwie Spraw Zagranicznych, konsulowie nie byli w żadne działania przestępcze zaangażowani. I to chcę, żeby wybrzmiało tu i teraz - mówił.
- Natomiast wszelkie podejrzenia i zarzuty dotyczą kierownictwa Ministerstwa Spraw Zagranicznych - dodał. Jak powiedział, "zarzut, który jest stawiany kierownictwu MSZ-etu jest taki (...), że to nie jest zarzut działania, tylko zaniechania". - Czyli była wiedza wśród wielu członków kierownictwa i takie mamy informacje, ale nie podjęli działania, aby ten proceder zatrzymać - podkreślił.
- To oczywiście artykuł 231 Kodeksu karnego. I to jest ogromna odpowiedzialność - dodał.
§ 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. § 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 działa nieumyślnie i wyrządza istotną szkodę, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. § 4. Przepisu § 2 nie stosuje się, jeżeli czyn wyczerpuje znamiona czynu zabronionego określonego w art. 228.
Mularczyk: dopóki toczy się śledztwo, taka jest strategia Piotra Wawrzyka
Arkadiusz Mularczyk mówił, że "toczy się śledztwo prowadzone przez prokuraturę w tej sprawie". - Piotr Wawrzyk jest w tym postępowaniu bodajże w charakterze podejrzanego. Oczywiście, dopóki nie zostanie skazany przez sąd, jest w domniemaniu niewinności, ale ma specjalny status w tym postępowaniu. To wszystko, co potencjalnie mógłby powiedzieć w tym postępowaniu, może mieć wpływ na toczące się śledztwo - powiedział.
- Nie chcę tu w pewien sposób oceniać przyjętej strategii, taktyki, przecież on również korzysta z pomocy mecenasa. Musimy mieć świadomość, że oprócz postępowania, które się toczy przed komisją śledczą, która ma swój rygor, w pewnym sensie jest teatrum politycznym, z drugiej strony toczy się śledztwo, które nie jest teatrum - zaznaczył.
- Jest to postępowanie, którego celem jest ustalenie, czy i kto dopuścił się przestępstwa w sprawie handlu wizami, czy w ogóle to przestępstwo było. Dopóki to śledztwo się toczy, to jest strategia przyjęta przez pana Piotra Wawrzyka - dodał.
Były wiceszef MSZ wyraził przekonanie, że całe ówczesne kierownictwo MSZ-etu z chwilą podjęcia informacji, że są jakieś nieprawidłowości, zawiadomiło właściwe organy ścigania.
Źródło: TVN24