Jeśli chodzi o terytorium Białorusi, od 2020 roku polskie wizy obsługiwały dwa podmioty w ramach tak zwanego konsorcjum. W tym firma zarejestrowana w Moskwie była kluczowa - powiedział w TVN24 poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba, odnosząc się do afery wizowej. Gość "Rozmowy Piaseckiego" ujawnił dokumenty, które otrzymał z Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba odniósł się w poniedziałkowym wydaniu "Rozmowy Piaseckiego" do sprawy nieprawidłowości przy wydawaniu wiz.
- Myślę, że chodzi tak naprawdę o zdradę. O zdradę ideałów, wartości, które głosił PiS. Obiecywał bezpieczeństwo, a stworzył zagrożenie. I to bardzo poważne - powiedział.
Dowiedz się więcej: Afera wizowa. Co wiemy do tej pory?
- Panie redaktorze, gdyby zgodził się u pana wystąpić (minister spraw zagranicznych - red.) Zbigniew Rau, to musiałby odpowiedzieć na kluczowe pytanie. Dlaczego w piątek, po tym jak z posłem (Dariuszem - red.) Jońskim złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury na niego, opublikował komunikat, w którym mówi, że nadzwyczajna kontrola i audyt obejmie wszystkie placówki konsularne Rzeczpospolitej Polskiej - mówił Szczerba.
- Więc nawet Rau, który jest naszym przeciwnikiem, nie uważa tej sprawy za aferkę, tak jak Kaczyński, tylko uważa za poważną aferę, a być może gigantyczny przekręt - dodał.
Szczerba: udowodniliśmy, że Rau wiedział
- Udowodniliśmy, że Rau wiedział, ponieważ jak poszliśmy do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, to otrzymaliśmy stos dokumentów, którymi były pisma, które wpływały od przedsiębiorców, od pracodawców, chociażby od Biura Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorstw, Konfederacji Lewiatan, ale konkretnych innych małych firm, które mówiły o tym, że kwitnie czarny rynek handlu wizami. I oczywiście pretensje były wobec firm pośredników, bo zgodnie z Kodeksem wizowym państwo polskie ma możliwość korzystania z firm pośrednictwa - mówił Szczerba.
Jak dodał, "ale bardzo ważne jest to, jakie te firmy są, w jaki sposób są wybierane i kto za nimi stoi". Podczas programu poseł Koalicji Obywatelskiej zaprezentował wykaz, który otrzymał z Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
- Wykaz mówi o dwóch firmach, które były wyłonione przez ten rząd. Niech pan zobaczy, kto był pośrednikiem. Są dwie umowy z 10 lipca 2020 i 22 czerwca 2021 roku. Firma, która była odpowiedzialna za cały proces przyznawania wiz, zbierania wiz, pobierania linii papilarnych, dostarczania dokumentów, to firma zarejestrowana w Moskwie. I to się działo - zaznaczył.
- Jeśli chodzi o terytorium Białorusi, od 2020 roku polskie wizy obsługiwały dwa podmioty w ramach tak zwanego konsorcjum. W tym firma zarejestrowana w Moskwie była kluczowa. Działo się to wtedy, kiedy była wojna hybrydowa na granicy polsko-białoruskiej. Działo się to wtedy, kiedy 30 krajów NATO prowadziło działania, żeby osłabić Federację Rosyjską - mówił Szczerba.
- Ta firma musiała mieć autoryzację władz rosyjskich i powierzaliśmy jej szczególne, bardzo wrażliwe dane - dodał. - Teraz to jest właśnie wytłumaczenie tego, dlaczego obok obywateli Białorusi na teren Polski wchodzili obywatele z krajów Afryki i Azji - podkreślił.
W rozmowie z tvn24.pl poseł Szczerba przekazał, że umowa zawarta w czerwcu 2021 roku była aneksem do umowy z 2018 r. i obowiązywała do końca 2022 roku. - Najwyraźniej wtedy poszli po rozum do głowy, że nie jest najlepszym pomysłem w czasie wojny hybrydowej i ataku Rosji na Ukrainę korzystanie z firmy zarejestrowanej w Moskwie - oświadczył.
Z dokumentu, który polityk KO otrzymał z MSZ, wynika, że kolejne umowy zawarto 30 grudnia 2022 roku, już tylko z firmą białoruską.
Szczerba: to nie prześwietlenie człowieka decydowało o tym, kto wjedzie do Polski
W "Rozmowie Piaseckiego" Szczerba zwracał uwagę, że "dokładnie wtedy, kiedy służby graniczne używały tak zwanych pushbacków, zrzucały osoby z polskiej granicy na teren Białorusi (...), te osoby mogły później za łapówkę w Mińsku, a być może w Moskwie, otrzymać polską wizę i wjechać jakby nic do Polski". - Osoby z krajów azjatyckich, z krajów afrykańskich, z Bliskiego Wschodu, z Iranu, z Syrii, z Iraku, z Pakistanu i tak dalej. Głównie młodzi mężczyźni - dodał.
- To udowodnił również portal Onet, Bartłomiej Bublewicz, który dotarł przez Telegram do tych ludzi, którzy byli wyrzucani właśnie w ramach pushbacków, a później trafili do pośrednika, któremu zapłacili najpierw 250, a później 1000 euro - mówił Szczerba.
Jak kontynuował gość TVN24, "to jest 1250 euro, więc jeżeli ktoś je miał, jeszcze mu zostało po tym, jak go oskubał reżim Łukaszenki, ściągając do Mińska, to mógł sobie kupić polską wizę i wjechać jakby nigdy nic".
- I to jest zdrada, bo dużo się mówi w tej kampanii o bezpieczeństwie, a PiS w tym momencie stworzył zagrożenie - podkreślił Szczerba. - To nie prześwietlenie człowieka decydowało o tym, kto wjedzie na teren Rzeczypospolitej Polskiej, ale łapówka. I łapówka była ważniejsza, a tę osobę na tacy przygotowywały firmy zarejestrowane w Mińsku i w Moskwie - dodał.
Szczerba: stawiam bardzo mocną tezę, że trwało wielomiesięczne ukrywanie tej afery
Gość "Rozmowy Piaseckiego" zwracał również uwagę na rolę zdymisjonowanego wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka.
- Dlaczego, jeżeli otoczenie Wawrzyka było już aresztowane, siedzi w więzieniu trzy miesiące, dlaczego Piotr Wawrzyk, dlaczego jego dyrektor, jeszcze do piątku dyrektor Biura Prawnego, odpowiedzialny za wszystkie kontrole, bo przecież przez niego przychodziły wszystkie dokumenty, zamiast zostać natychmiast odsunięci, zamiast tego, żeby wjechało tam CBA, przesłuchało tych ludzi, zatrzymało ich decyzję, sprawdziło maile, sprawdziło powiązania, przez trzy miesiące trzymali Wawrzyka, aż do ostatniego posiedzenia Sejmu - mówił. - Tylko po to, bo być może ten głos by im się przydał w głosowaniu - stwierdził Szczerba.
- Ja stawiam bardzo mocną tezę, bo mam również doświadczenie w innych kontrolach poselskich, że tak naprawdę trwało wielomiesięczne ukrywanie tej afery, być może nawet zacieranie śladów - dodał.
Afera wizowa
Śledztwa w sprawie nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydawanie wiz prowadzą prokuratura i Centralne Biuro Antykorupcyjne. Opozycja mówi o korupcji i twierdzi, że podejrzenia budzą setki tysięcy wydanych dokumentów. Szef PO Donald Tusk nazwał to "największą aferą XXI wieku w Polsce".
Zastępca dyrektora Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej Daniel Lerman na czwartkowej konferencji zrelacjonował, że "śledztwo wszczęte zostało 7 marca 2023 roku na podstawie materiałów przekazanych przez Centralne Biuro Antykorupcyjne".
- Dotyczy ono płatnej protekcji przy przyspieszaniu procedur wizowych w stosunku do kilkuset wiz, składanych wniosków wizowych na przestrzeni półtora roku. Z tych kilkuset wiz większa część została załatwiona decyzjami odmowymi - tłumaczył prokurator. Dodał, że proceder dotyczył wniosków o wizy dla cudzoziemców w celu wykonywania pracy na terytorium Polski.
Były wiceminister Piotr Wawrzyk, który w związku z aferą został odwołany ze stanowiska, trafił w miniony piątek do szpitala.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24