Politycy odnieśli się do kolejnych wątków pojawiających się wokół afery wizowej. - Polacy mają prawo wiedzieć i mają prawo oczekiwać jeszcze przed wyborami skali tego procederu, ale też znać nazwiska tych wszystkich polityków PiS-u, którzy w tej aferze uczestniczyli, którzy tworzyli system zgody na korupcję, łapówki, na handlowanie polskim bezpieczeństwem - mówił na konferencji sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński. Zdaniem Jacka Protasiewicza (PSL) PiS "próbuję chować pod dywan" tę aferę, ponieważ "pokazuje ona bardzo złą prawdę o tych rządach". Poseł PiS Piotr Polak mówił z kolei, że "ci, co przyjeżdżają legalnie, pracują, to są osoby, które są potrzebne w Polsce".
Polskie MSZ wysłało odpowiedź Komisji Europejskiej, a do jej treści dotarł korespondent TVN24 w Brukseli Maciej Sokołowski. Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński przekonywał w liście, że w mediach pojawiły się zarzuty, jakoby wykryty przez polskie służby proceder dotyczył kilkuset tysięcy wiz, a to - jak stwierdza - informacja nieprawdziwa.
Polskie ministerstwo podało, że w okresie objętym śledztwem, czyli przez 1,5 roku, Polska wydała łącznie ponad 500 tysięcy wiz pracowniczych, z czego prawie 80 procent stanowili obywatele Ukrainy i Białorusi. Wiz krótkoterminowych Schengen, w celu wykonywania pracy, wydano w tym okresie - jak podano - 767.
Rzeczniczka KE Anitta Hipper przekazała, że Komisja otrzymała list od wiceministra z odpowiedziami na pytania dotyczące afery wizowej. - Uznajemy, że jest on niewystarczający. List nie odpowiada w pełni na wszystkie zadane pytania, dlatego cały czas czekamy na odpowiedź ze strony polskiego rządu - przekazała.
O komentarz polityków do najnowszych danych odnośnie afery wizowej pytał na korytarzach sejmowych reporter TVN24 Radomir Wit.
"Zwracamy się z żądaniem do ministra Ziobro o odtajnienie zeznań Edgara K."
Poseł KO Cezary Tomczyk nawiązał do informacji Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, z których wynika, że Polska w pierwszym półroczu 2023 roku wydała ponad 145 tysięcy zezwoleń na pracę cudzoziemców, a najwięcej z nich otrzymali obywatele Indii, Uzbekistanu, Turcji oraz Nepalu.
- Generalnie to można się po prostu złapać za głowę. 145 tysięcy pozwoleń na pracę tylko w pierwszym półroczu 2023 roku, czyli po tym wszystkim, co się dzieje w Polsce, oni cały czas ten proceder de facto kontynuują - przyznał Tomczyk.
Tomczyk zwracał uwagę, że "ciągle nie wiemy, kto w tej sprawie pójdzie do więzienia, nie wiemy, co się dzieje z panem Wawrzykiem, nie wiemy, dlaczego pan Rau nie podał się do dymisji". - Ale jedno wiemy. Pierwsze półrocze 2023 roku to 145 tysięcy pozwoleń na pracę i absolutnie ten rząd się kompletnie w sprawie migrantów nie zatrzymał - podkreślił poseł PO.
Tomczyk o aferze wizowej mówił także na konferencji z Janem Grabcem i Marcin Kierwiński.
Kierwiński podkreślił, że "Polacy mają prawo wiedzieć i mają prawo oczekiwać jeszcze przed wyborami skali tego procederu, ale też znać nazwiska tych wszystkich polityków PiS-u, którzy w tej aferze uczestniczyli, którzy tworzyli system zgody na korupcję, łapówki, na handlowanie polskim bezpieczeństwem".
- Wiemy, że od kilku dni bardzo aktywny w tej sprawie jest pan minister Ziobro. Pan minister Ziobro mówił, że od jego woli zależy intensywność prowadzenia tej sprawy. Więc my dziś zwracamy się z żądaniem do pana ministra Ziobro o odtajnienie zeznań Edgara K. - powiedział Kierwiński jednocześnie przypominając, że "Ziobro, jak został prokuratorem generalnym, zmienił ustawę o prokuratorze tak, że w interesie publicznym dane dotyczące śledztwa, zeznania świadków mogą zostać odtajnione".
- Dziś mamy właśnie do czynienia z taką sytuacją. Z całą pewnością zeznania pana Edgara K. dotyczą polskiego bezpieczeństwa, bo dotyczą tego, w jaki sposób do Polski trafiali migranci. Dotyczą interesu publicznego, no bo mamy do czynienia z wielką aferą korupcyjną - tłumaczył. - A więc zachodzą wszelkie przesłanki do tego, aby pełen status tej sprawy pan Ziobro przedstawił opinii publicznej - podsumował Kierwiński.
Polityk nawiązał do Edgara K., 25-letniego byłego współpracownika Piotra Wawrzyka, który miał pomagać w sprzedaży polskich wiz obywatelom Indii i który usłyszał w kwietniu zarzuty płatnej protekcji i został aresztowany na trzy miesiące. Ma już nie przebywać w areszcie.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Ma nagrania z co najmniej dwoma wysokiej rangi urzędnikami rządu PiS". Edgar K. "ze statusem małego świadka koronnego"
Krajewski: jako komisja do spraw służb specjalnych zajmowaliśmy się kwestiami związanymi z cudzoziemcami
O kontrole wydawania wiz i pozwoleń na pracę zapytano także posła PiS i zastępcę szefa sejmowej komisji do spraw służb specjalnych Jarosława Krajewskiego.
Reporter TVN24 dopytywał o pismo MSZ które w korespondencji z Konfederacją Lewiatan w sprawie procesu przyznawania wiz pracowniczych do Polski, zwrócił w jednym z fragmentów pisma uwagę na to, że z USA dotarły informacje o nadużywaniu wydanych przez polskich urzędników dokumentów w Meksyku przez obywateli Gruzji. - Ale skąd pan ma takie informacje? - pytał Krajewski, któremu reporter zacytował fragment pisma polskiego resortu dyplomacji.
- Ale pan mówi o dokumencie Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a nie o dokumentach służb specjalnych. Komisja do spraw służb specjalnych zajmuje się w sposób regularny tematem zagrożeń, jeżeli chodzi o kwestie cudzoziemców przybywających na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Wystarczy sprawdzić posiedzenia Komisji ds. Służb Specjalnych i zobaczyć, że kilka razy zajmowaliśmy się tym tematem - podkreślił Krajewski.
Poseł pytany był dalej, jakie są w tej kwestii procedury bezpieczeństwa. - Dziękuję bardzo, proszę porozmawiać z rzecznikiem, z kierownictwem Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Mam też inne obowiązki, a panu udzieliłem odpowiedzi. My jako komisja do spraw służb specjalnych zajmowaliśmy się kwestiami związanymi z cudzoziemcami kilkakrotnie w tej kadencji. I ten fakt mogą na pewno potwierdzić panu przedstawiciele choćby klubów parlamentarnych - powiedział Krajewski. Na dalsze pytania nie chciał już odpowiadać.
Polak: ci, co przyjeżdżają legalnie, pracują, to są osoby, które są potrzebne w Polsce
O szerokie wydawanie pozwoleń na wizy, który to proceder opisywany jest kolejny tydzień, a także o jednoczesne straszenie migrantami przez czołowych polityków PiS pytany był poseł tego ugrupowania Piotr Polak.
- Ja się o nikim źle nie wypowiadam. Każdemu się należy szacunek. Ci, co przyjeżdżają legalnie, pracują, to są osoby, które są potrzebne w Polsce, bo rąk do pracy w Polsce, szczególnie na wsi, brakuje. I dobrze, że te osoby przyjeżdżają, bo byśmy sobie inaczej nie poradzili ze zbiorem truskawek, wiśni, jabłek - wymieniał. - Ja mam też sad i wiem, ile to kosztuje pracy. My sobie radzimy sami w moim gospodarstwie, ale są duże gospodarstwa, duże plantacje, gdzie potrzeba wsparcia rąk innych - dodał.
Pytany, czy wobec tego potrzebujemy migrantów, poseł PiS odparł, że "jeśli przyjeżdżają do Polski legalnie, są zweryfikowani, mają zgodę na legalną pracę, (to) jak najbardziej".
Protasiewicz: PiS próbuje chować aferę pod dywan, bo pokazuje ona bardzo złą prawdę o tych rządach
Sprawę komentował także polityk PSL Jacek Protasiewicz. - Jest oczywiście afera, którą PiS próbuje chować pod dywan, bo pokazuje ona bardzo złą prawdę o tych rządach. Straszą migrantami wpływającymi na Lampedusę, a jednocześnie za grube pieniądze wpuszczają ludzi z tych samych krajów, tylko dlatego, że dostają łapówki - powiedział.
Źródło: TVN24