Afera mailowa. W sieci opublikowana została domniemana wymiana maili, w której miał uczestniczyć premier Mateusz Morawiecki i podsekretarz stanu w kancelarii premiera oraz szef Rządowego Centrum Analiz Norbert Maliszewski. Miał on wysłać premierowi informacje dotyczące zależności między protestami po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji w listopadzie 2020 roku a zakażeniami koronawirusem i stwierdzić, że są one "korelacyjne".
Opublikowany mail ma pochodzić z 10 lutego 2021 roku i miał być wysłany z adresu "morawiecki@gmail.com". Premier ma w nim odpowiadać na wiadomość od podsekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz szefa Rządowego Centrum Analiz Norberta Maliszewskiego. Ma tytuł "Protesty a zakażenia - zależności korelacyjne, dla naszych mediów".
OGLĄDAJ W TVN24 GO: "Mail Dworczyka pokazuje, w jaki sposób manipulowana jest opinia publiczna"
Cytowanie badania
Maliszewski miał w mailu cytować badanie przedstawione w "Tagesspiegel" dotyczące zależności między protestami a liczbą zakażeń koronawirusem, które wykazało, że protesty przeciwko obostrzeniom w listopadzie 2020 roku w Niemczech miały wpływ na liczbę nowych zakażeń. Zaznaczono jednak, że "protestowali koronasceptycy, czyli osoby nieprzestrzegające wprowadzanych ograniczeń oraz reżimu sanitarnego".
W mailu Maliszewski miał również dodać, że "badanie pochodzi z artykułu, który nie został jeszcze przyjęty do publikacji w czasopiśmie naukowym, jest w fazie roboczej".
"W Niemczech tekst nie zwrócił szczególnej uwagi mediów, poza jednym tytułem. Natomiast to może być materiał tzw. 'wrzutka' (w 'naszych mediach' - odwołanie się do tekstu z Tagesspiegel i pokazanie podobnej zależności w Polsce), która później zostanie skrytykowana, ale w pamięci pozostanie ta zależność (a właściwie odświeżona, bo ja w Wiadomościach umieściłem w listopadzie nasze wykresy pokazujące korelacyjną zależność pomiędzy protestami a mobilnością - z wnioskiem o przyczynianiu się do wzrostu zakażeń)" - miał napisać Maliszewski.
Maliszewski miał też w mailu cytować inne badanie, które wykazało, że "nie stwierdzono wpływu protestów Black Lives Matter (w USA - red.) na wzrost zachorowań w hrabstwach, w których protesty miały miejsce". W tym badaniu zwrócono z kolei uwagę, że osoby uczestniczące w tych protestach starały się przestrzegać zaleceń. Maliszewski miał zacytować też dane dotyczące wieców wyborczych Donalda Trumpa, gdzie stwierdzono, że "wydarzenia te przyczyniły się do zwiększenia liczby potwierdzonych przypadków zachorowań". "Przytoczona analiza wskazuje na zasadność zaleceń dotyczących dystansu społecznego i noszenia masek i wskazuje na ryzyko związanego z organizowaniem dużych zgromadzeń podczas pandemii, szczególnie w sytuacji, gdy stopień przestrzegania zasad dystansowania społecznego jest niski" - miał zwrócić uwagę autor maila.
"Zależności między protestami a zakażeniami są korelacyjne"
Pokazał też dane dotyczące zakażeń w Polsce w listopadzie 2020 roku, czyli po masowych protestach przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, które odbyły się w dniach 28-30 października 2020 roku. "W listopadzie 2020 wpływ zwiększenia zapadalności wyniósł dla: a. miast wojewódzkich wyniósł 43 tys zakażeń więcej, b. miast na prawach powiatu 45 tys zakażeń więcej" - miał napisać Maliszewski.
W "uwagach dodatkowych" miał jednak zaznaczyć, że protesty w Polsce zbiegły się ze wzrostową zakażeń, co "bardzo utrudnia odseparowanie wektorów mających wpływ na wartość wypadkową", a także to, że wyższy wzrost na początku listopada "trudno powiązać bezpośrednio i jednoznacznie z protestami ponieważ wyższy wzrost zapadalności może wiązać się z innymi czynnikami". Maliszewski jako czynniki te miał wymienić "większą gęstość zaludnienia, lepszy dostęp do laboratoriów i testów, większą tolerancję dużych pracodawców na zwolnienia lekarskie, większe migracje społeczne". "A tych nie jesteśmy w stanie w łatwy i szybki sposób wyeliminować z analizy" - miał dodać.
"Zależności między protestami a zakażeniami są korelacyjne. Jeszcze raz - odradzam Ci cytowanie ich teraz, bo nie mamy tak krytycznej sytuacji epidemicznej" - miał napisać Maliszewski do premiera.
"Dobrze" - miał odpowiedzieć Morawiecki. "Jak będę mówił o tym to będę wyłącznie cytował tagesSpiegel i powiem, że to wyparciu wyłącznie o tego typu dane... i pięć razy wspomnę że to w oparciu ich niemiecką gazetę" - rzekomo dodał premier.
Afera mailowa
Członkowie rządu uchylają się od odpowiedzi na pytania, które dotyczą spraw przedstawionych w ujawnionych mailach. Centrum Informacyjne Rządu wielokrotnie podkreślało, że "Polska doświadczyła ataku cybernetycznego i dezinformacyjnego prowadzonego z terenu Federacji Rosyjskiej", w związku z czym "Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie będzie komentować treści materiałów".
W lipcu na konferencji prasowej Michał Dworczyk mówił: "Jeśli chodzi o konkretne pytania dotyczące materiałów publikowanych na rosyjskiej platformie Telegram (komunikator, gdzie początkowo ujawniano domniemane maile - red.), konsekwentnie tutaj podtrzymujemy, że nie będziemy odnosić się do pojedynczych materiałów. Bo to jest właśnie jeden z celów atakującego – wprowadzanie dyskusji słowo przeciwko słowu, tłumaczenia, co jest prawdziwe, co jest zmanipulowane, co jest całkowicie fałszywe. W związku z tym do tego nie będziemy się odnosić".
Redakcja tvn24.pl zapytała mailowo kancelarię premiera o autentyczność opublikowanych maili. Do momentu publikacji powyższego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Źródło: TVN24