Zarówno premier Mateusz Morawiecki, jak i prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska mogli mieć bezpośredni wpływ na wybór p.o. prezesa jednej z nowych izb Sądu Najwyższego. Jednak Kancelaria Prezydenta nie udzieliła odpowiedzi na pytania o to, czy rzeczywiście dochodziło do rozmów w tej sprawie. Twierdzi, że pytania dotyczące przebiegu rozmów "z zasady" nie mogą być rozpatrzone w trybie i na zasadach dostępu do informacji publicznej.
Jak wynika z korespondencji, która pojawiła się w środę na stronie internetowej publikującej maile, które mają pochodzić ze skrzynki Michała Dworczyka, szefa kancelarii premiera, zarówno premier Mateusz Morawiecki, jak i prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska mogli mieć bezpośredni wpływ na wybór p.o. prezesa jednej z nowych izb Sądu Najwyższego.
W opublikowanej domniemanej korespondencji Michała Dworczyka i Mateusza Morawieckiego szef KPRM informuje między innymi, że prezydent prosi o przygotowanie listy osób, które premier krytycznie ocenia i "nie widzi możliwości kontrasygnowania na stanowisko szefa nowej izby SN". Jak wynika z korespondencji, dopiero z kandydatów, których premier by negatywnie nie ocenił, prezydent miałby wybrać osobę na to stanowisko.
Pytania do Kancelarii Prezydenta
Portal tvn24.pl zwrócił się w tej sprawie z pytaniami do Kancelarii Prezydenta RP.
Skierowalismy następujące pytania:
1. Czy opisane w treści maili sytuacje i rozmowy miały miejsce?
2. Czy minister Paweł Mucha rozmawiał z ministrem Michałem Dworczykiem na temat Leszka Boska lub innych kandydatów?
3. Czy minister Mucha rozmawiał o tej sprawie z prezydentem Andrzejem Dudą?
4. Czy premier Morawiecki zgodnie z sugestią ministra Dworczyka wskazał nazwiska "negatywnie ocenianych" kandydatów? Jeśli tak - prosimy o podanie tych nazwisk.
5. Czy prezydent Duda uwzględnił przy podejmowaniu decyzji opinie premiera?
Kancelaria Prezydenta: te pytania z zasady nie mogą być rozpatrzone
Kancelaria w odpowiedzi napisała, że "żądania zawarte we wniosku nie dotyczą informacji publicznej i jako takie znajdują się poza zakresem przepisów" ustawy o dostępie do informacji publicznej.
Dodała, że "utrwalone w orzecznictwie sądowym jest stanowisko, zgodnie z którym informacja publiczna jest pewną wiadomością dotyczącą faktów". "Tymczasem zawarte we wniosku pytania zawierają żądania ustosunkowania się do doniesień medialnych, a nie konkretnych działań adresata wniosku lub istniejących dokumentów urzędowych. Ponadto, definicja informacji publicznej obejmuje informację znajdującą się w posiadaniu podmiotu zobowiązanego do jej udostępnienia, istniejącą w formie utrwalonej (zmaterializowanej), tzn. zapisanej na nośniku informacji i dotyczącą sfery faktów" - przekazano.
"Pytania dotyczące przebiegu rozmów z zasady nie mogą być więc rozpatrzone w trybie i na zasadach dostępu do informacji publicznej" - napisała na zakończenie Kancelaria Prezydenta.
Afera mailowa
Od czerwca na komunikatorach internetowych i specjalnie do tego celu stworzonych stronach internetowych publikowane są maile, które mają być służbową korespondencją członków rządu, prowadzoną za pośrednictwem prywatnych skrzynek mailowych. Do dziś nikt nie zakwestionował ich wiarygodności. W lipcu podczas konferencji prasowej Michał Dworczyk stwierdził, że rząd nie będzie "odnosić się do pojedynczych materiałów, bo to jest jeden z celów atakującego: wprowadzanie dyskusji słowo przeciwko słowu; tłumaczenia, co jest prawdziwe, co jest zmanipulowane, co jest całkowicie fałszywe".
O korespondencję dotyczącą obsady w Sądzie Najwyższym zapytaliśmy także Trybunał Konstytucyjny.
Centrum Informacyjne Rządu odpowiedziało nam krótko, że "nie komentuje treści materiałów wykorzystywanych do akcji dezinformacyjnej prowadzonej z terenu Federacji Rosyjskiej".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24