Podczas piątkowych obrad Parlamentarnego Zespołu ds. Reformy Wymiaru Sprawiedliwości sędziowie Arkadiusz Cichocki i Bartłomiej Starosta mówili, że obecna Krajowa Rada Sądownictwa w ciągu czterech lat awansowała znajomych, członków rodzin oraz sędziów bez doświadczenia i kwalifikacji.
Arkadiusz Cichocki, sędzia Sądu Okręgowego w Gliwicach i były prezes tego sądu z nadania ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, w styczniu w rozmowie z reporterką "Czarno na białym" Martą Gordziewicz rzucił nowe światło na "aferę hejterską".
Teraz kolejny sędzia przerwał zmowę milczenia w sprawie nieformalnej grupy, która miała na celu szkodzenie sędziom broniącym niezależności sądów przed zmianami wprowadzanymi przez Zjednoczoną Prawicę. W reportażu "Kasta niezłomnych" sędzia Tomasz Szmydt relacjonował reporterce "Czarno na białym", jak wyglądał mechanizm zbierania haków na sędziów, którzy narazili się obecnej władzy. Mechanizm ten miał kontrolować ówczesny wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak.
Związany ze stowarzyszeniem Iustitia sędzia Bartłomiej Starosta to z kolei znany krytyk wprowadzonych przez PiS zmian w wymiarze sprawiedliwości. Miał być - jak donosiły media - jednym z sędziów hejtowanych i dyskredytowanych przez osoby zamieszane w "aferę hejterską".
W zeszły piątek trzej sędziowie (podobnie jak Waldemar Żurek) chcieli wziąć udział w posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości poświęconemu tzw. aferze hejterskiej. Przewodniczący komisji Marek Ast (PiS) nie zgodził się jednak na ich obecność i zamknął posiedzenie. W tej sytuacji cała czwórka została zaproszona na posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Reformy Wymiaru Sprawiedliwości.
Sędzia Cichocki: grupa "Kasta" była kuźnią kadr dla rządzących
W piątek zespół zebrał się ponownie i wysłuchał informacji m.in. sędziów Cichockiego i Starosty. Obaj zarzucili obecnej Krajowej Radzie Sądownictwa awanse osób bez kwalifikacji lub członków rodzin i znajomych.
Sędzia Cichocki ocenił, że grupa "Kasta" była "kuźnią kadr" dla obecnie rządzących. - Awans sędziowski najczęściej odbywa się szczebel po szczeblu, tak jak magister nie zostaje zazwyczaj od razu profesorem zwyczajnym, tak też sędzia sądu rejonowego zazwyczaj nie zostaje od razu sędzią Sądu Najwyższego - powiedział Cichocki i przytoczył kilka przykładów "awansów skokowych", których dokonała obecna KRS.
Według niego, spośród 22 sędziów z grupy "Kasta", siedmiu otrzymało "rekomendację skokową" o trzy szczeble. - Jeden z nich, sędzia Rafał Stasikowski, orzeka już w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Sędziowie: Dariusz Drajewicz, Rafał Puchalski i Andrzej Skowron, zajmujący stanowiska sędziów rejonowych, otrzymali rekomendacje KRS do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Sędziowie: Maciej Nawacki, Paweł Mroczkowski i Łukasz Piebiak otrzymali rekomendacje do awansu do NSA. Wiem, że o awanse do Sądu Najwyższego ubiegają się jeszcze sędziowie Jarosław Dudzicz i Maciej Mitera - ósmy i dziewiąty z tego kręgu - wskazał Cichocki.
O dwa szczeble obecna KRS awansowała z kolei - według niego - sędziów Konrada Wytrykowskiego (awans z sędziego sądu okręgowego do SN) oraz Przemysława Radzika (z sądu rejonowego do sądu apelacyjnego).
Sędzia Starosta: regułą było głosowanie na kolegów
Sędzia Starosta powiedział z kolei, że choć sporadycznie zdarzało się niektórym sędziom wyłączanie się w przypadku decydowania o niektórych awansach (wymienił nazwisko sędziego Leszka Mazura), to regułą w obecnej KRS było "głosowanie na kolegów". - Jest awans Puchalskiego i Drajewicza, głosują pozostali. Jest awans Nawackiego - głosują Drajewicz i Puchalski, więc oni tylko się zmieniają i udzielają sobie wsparcia - wskazał Starosta. W jego ocenie takie działanie jest "rażąco naganne", a ponadto może oznaczać przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków (art. 231 Kodeksu karnego).
Sędzia wymienił szereg przykładów (opisywanych wcześniej w mediach) awansów będących "ustawkami" KRS, gdzie promowano m.in. członków rodzin i znajomych sędziów z grupy "Kasta" lub osoby bez odpowiedniego doświadczenia. Jedną z takich osób miała być asesor sądowa Sławomira Lerman powołana na stanowisko sędziego rejonowego w Łodzi. - Asesor ma orzekać przez 36 miesięcy i ma być oceniony za 36 miesięcy, a ta pani orzekała tylko przez siedem miesięcy. Wydała tylko 28 wyroków w czasie całej asesury. Napisała tylko sześć uzasadnień, w tym jedno po terminie. Jest to córka wiceprezesa Sądu Apelacyjnego w Łodzi - mówił Starosta.
Adwokat Jacek Milczarek z Gorzowa został z kolei - według niego - rekomendowany do NSA. - Jestem z tego samego środowiska, więc wiem, że to był taki przeciętny sędzia rejonowy, więc przeskok z sądu rejonowego, przez adwokata, do NSA jest bardzo duży. Dlaczego tak się stało? Jest to mąż koleżanki Jarosława Dudzicza, członka 'neo-KRS' z aplikacji, Anny Kuśnierz-Milczarek, którą zgłosił Dudzicz na funkcję prezesa Sądu Rejonowego w Gorzowie, a ona zgłosiła Dudzicza do "neo-KRS" - mówił Starosta.
Sędzia Ewa Kołodziej-Dubowska została natomiast rekomendowana do Sądu Okręgowego w Białej Podlaskiej. - Jest to siostra członkini "neo-KRS" Anny Kołodziej-Michałowicz, której mąż Andrzej Michałowicz i szwagier byli członkami grupy "Kasta" - wskazał Starosta.
Sędzia Karol Rzęsiewicz, rekomendowany do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi i Ministerstwa Sprawiedliwości, wcześniej jedynie przez rok był asystentem sędziego w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy. - "Neo-KRS" odstąpiła od wymogu stażu. Osoba, która chce być sędzią WSA, musi mieć jakiś staż orzeczniczy, ale od tego wymogu odstąpiono i ten pan wygrał z doświadczonymi sędziami, którzy mieli staż nawet 20-letni - zaznaczył sędzia.
Gasiuk-Pihowicz (KO): będziemy dążyli do tego, aby winni tego obrzydliwego procederu zostali pociągnięci do odpowiedzialności
Przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. Reformy Wymiaru Sprawiedliwości Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO) zapowiedziała, że opozycja ponownie zwróci się o zwołanie posiedzenia komisji sprawiedliwości i praw człowieka w sprawie tzw. afery hejterskiej. - I z pewnością będziemy dążyli do tego, aby winni tego obrzydliwego procederu zostali pociągnięci do odpowiedzialności - dodała.
W piątkowych obradach zespołu parlamentarnego, który skupia posłów: KO, Koalicji Polskiej-PSL, Polski 2050 i Lewicy, wzięli też udział były rzecznik KRS, sędzia Waldemar Żurek oraz prokurator Ewa Wrzosek (oboje to znani krytycy reform PiS w sądownictwie).
Afera hejterska - czym była?
Sprawę "afery hejterskiej" w sierpniu 2019 roku opisali dziennikarze Onetu. Na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie sędziów. Uczestniczący w niej Łukasz Piebiak miał utrzymywać w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów sprzeciwiających się zmianom wprowadzanym przez rząd PiS, w tym prezesa stowarzyszenia Iustitia Krystiana Markiewicza. Miało się to odbywać za wiedzą wiceministra.
W jednej z wymienionych przez Onet korespondencji Emilii z Piebiakiem, kobieta napisała: "Pogadam z dziennikarzami i porozsyłam pisma. Anonimowo, mailem. Ale i listami. Jedyny problem to nie mam adresów i maili. Zrobię wszystko tak jak umiem, jak zawsze. Za rezultat nie ręczę ale postaram się. Mam nadzieję, że mnie nie wsadzą" (pisownia oryginalna).
Łukasz Piebiak miał jej odpowiedzieć: "Za czynienie dobra nie wsadzamy".
Piebiak, gdy rezygnował z funkcji w ministerstwie, zaprzeczył, jakoby miał związek z tymi działaniami. Zapowiedział, że będzie bronił swojego dobrego imienia.
Źródło: PAP, TVN24