- To jest pomysł zupełnie nie do utrzymania z punktu widzenia konstytucji - mówił w "Faktach po Faktach" Adam Strzembosz, były I prezes Sądu Najwyższego. W ten sposób odniósł się propozycji prezydenta, aby kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa mieliby wybierać posłowie w przypadku, gdy Sejm nie wybierze ich większością 3/5 głosów. Podkreślił, że "rolą prezydenta jest przestrzeganie konstytucji i jej bronienie".
- Prezydent jest powołany do obrony konstytucji. Tu niestety konstytucja się nie obroniła w tych działaniach, które podejmował - powiedział Adam Strzembosz.
W poniedziałek prezydent zaprezentował propozycje projektów ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. W ustawie o SN ma się znaleźć zapis zakładający przejście w stan spoczynku sędziów, którzy osiągnęli 65. rok życia.
"Marnowanie ludzkich talentów i zdolności"
- Tradycyjnie, sędziowie Sądu Najwyższego kończyli służbę w wieku 70 lat. I to nie dlatego, że taki był kaprys ustawodawcy. Najlepsi z najlepszych, pracujący umysłowo dziesiątki lat, byli zawsze w tym wieku 70 lat znacznie, znacznie bardziej sprawni niż ich młodsi koledzy bez doświadczenia i wiedzy prawniczej - kontynuował Strzembosz. Zaznaczył również, że to jest "marnowanie ludzkich talentów i zdolności". Gość programu zwrócił uwagę także na to, że pozostając w stanie spoczynku, sędziowie SN będą pobierać wynagrodzenie przez kolejne pięć lat.
- A Rzeczpospolita na tym nie skorzysta - skwitował Strzembosz.
- Wcześniej, ten wiek 70 lat powodował, że sędziowie kończyli służbę automatycznie, nie musieli nikogo prosić o przedłużenie. Teraz będą musieli prosić prezydenta, organ władzy wykonawczej - powiedział. Profesor dodał, że "uzależnienie w jakimś stopniu od władzy wykonawczej tak ważnego organu jak sąd Najwyższy na pewno nie jest zgodne z tym, co zakłada konstytucja, czyli trójpodział władzy".
"Przedłużenie kadencji ma jak w banku"
Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego w myśl przepisów konstytucyjnych, ma zapewnionych sześć lat kadencji - do 2020 roku. Prezydencki projekt zakłada natomiast przejście sędziów SN w stan spoczynku w wieku 65 lat, w jej przypadku w listopadzie tego roku. Sędziowie mogliby - jak zakłada projekt - zwrócić się do prezydenta o przedłużenie kadencji.
- Było dla mnie dziwne, że pan prezydent nawet się nie zająknął na ten temat. Być może w przepisach przejściowych jest powiedziane, że to wystąpienie o przedłużenie (czasu orzekania - red.) nie dotyczy pani I Prezes. Bardzo możliwe, w każdym razie na ten temat nie było mowy - powiedział.
- Z tym, że ja się o tyle temu dziwię, że pani prezes przedłużenie swojej kadencji ma jak w banku. Jeżeli zostanie odwołana, to znaczy przeniesiona w stan spoczynku, zwróci się do Trybunału Praw Człowieka. Trybunał nakaże przywrócić ją na stanowisko i wypłacenie stosownego odszkodowania - stwierdził Strzembosz. Powiedział również, że "to jest co prawda niemiła manipulacja i pewnie na jakiś czas pozbawiłaby ją pełnienia tej funkcji".
- Ale jej pozycja zostanie przywrócona - podsumował były I Prezes SN.
"Sędziowie mają chronić sądy"
Gość Katarzyny Kolendy-Zaleskiej komentował również propozycję prezydenta polegającą na tym, że kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa mieliby wybierać posłowie w przypadku, gdy Sejm nie wybierze ich większością 3/5 głosów.
- To jest pomysł zupełnie nie do utrzymania z punktu widzenia konstytucji - stwierdził Adam Strzembosz.
- Obowiązuje taki tryb wykładniczy, jak wykładnia historyczna. W uzasadnieniu ustawy z 20 grudnia 1998 roku, która wprowadzała KRS do polskiego ustawodawstwa, było powiedziane, żeby 15 sędziów wybierali inni sędziowie, żeby była ich większość. Bo to oni mają chronić sądownictwo - powiedział. Dodał również, że "trudno, aby władza wykonawcza lub ustawodawcza chroniła sądy przed sama sobą."
"Kpina z obywateli"
Gość "Faktów po Faktach" odniósł się także do jednej z propozycji prezydenta, która znalazła się w projekcie ustawy o SN. Jest nią wprowadzenie skargi nadzwyczajnej, w ramach której będzie można zaskarżyć prawomocne orzeczenie każdego sądu. Organem rozpatrującym takie skargi ma być specjalnie powołana izba kontroli nadzwyczajnej i spraw publicznych.
- Czy można traktować poważnie założenie, że będzie się rozpatrywać jeszcze raz sprawy na tak szerokiej podstawie? Tam (w projekcie ustawy - red.) są wszystkie podstawy do apelacji i wszystkie do kasacji - mówił Adam Strzembosz.
- Dotąd sąd badał zgodność orzeczenia z prawem, a tu będzie musiał zajmować się zgodnością stanu faktycznego z ustaleniami sądu. To jest ogromne obciążenie i uczyni z tej izby bardzo przewlekłą, albo będzie ona kpiną z obywateli. Bo jeśli na przykład milion osób zgłosi sprawę do ponownego rozpatrzenia, a izba będzie w stanie rozpoznać 30 czy 40 spraw miesięcznie, to zawód będzie olbrzymi - skwitował sędzia.
Autor: jz/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24