We wniosku o Trybunał Stanu dla prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego jest osiem głównych zarzutów - przekazał w czwartek dziennikarz TVN24 Konrad Piasecki, który nieoficjalnie dotarł do treści tego dokumentu.
Premier Donald Tusk poinformował we wtorek, że "wniosek o Trybunał Stanu dla Adama Glapińskiego jest przygotowany i gotowy". - Zostanie złożony w najbliższych dniach - zapowiedział szef rządu podczas konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Ministrów.
Wniosek o postawienie prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu zostanie złożony do świąt - dodał w czwartek rano szef klubu KO Zbigniew Konwiński.
Podczas czwartkowego wydania "Rozmowy Piaseckiego" Konrad Piasecki, który nieoficjalnie dotarł do treści tego wniosku, przekazał, że dokument zawiera "osiem głównych zarzutów o różnej sile oddziaływania".
- To są i zarzuty o to, co się działo wewnątrz instytucji, że prezes NBP nie dopuszcza członków Rady Polityki Pieniężnej i części członków zarządu NBP do informacji. Są też zarzuty o skup obligacji w roku 2020 roku, ale są też zarzuty dotyczące premii dla Adama Glapińskiego. Jest bardzo różny ciężar gatunkowy tych zarzutów - mówił Piasecki.
Czego dotyczą zarzuty dla Glapińskiego? Konrad Piasecki wyjaśnia
Dziennikarz TVN24 omawiał wniosek w poranku "Wstajesz i wiesz". Mówiąc o pierwszym punkcie wniosku, dotyczącego skupu obligacji w latach 2020-2021. - Są tacy, którzy Adama Glapińskiego akurat w tym punkcie bronią, nawet jeśli są szalenie krytyczni wobec niego, bo to jest, przypomnijmy, moment COVID-u, budżetowi państwa ogromnie potrzeba pieniędzy. Jest pytanie, w jaki sposób te pieniądze zdobyć, związane z finansowaniem tarcz, czyli ratowaniem firm, które w COVID-zie przestały działać. Mam wrażenie, że wtedy powstał pomysł w trójkącie Mateusz Morawiecki, Paweł Borys, Adam Glapiński, żeby Państwowy Fundusz Rozwoju, BGK wypuszczały obligacje, żeby Narodowy Bank Polski je skupował - mówił.
- I rzeczywiście, w normalnych warunkach to jest w ogóle zbrodnia przeciwko państwu, przeciwko polityce monetarnej. Jest pytanie, na ile w tych absolutnie nadzwyczajnych warunkach można było taką operację przeprowadzić czy nie - dodał Piasecki. - I nawet nie widzę niczego strasznego w tym, że dzisiaj czy komisja odpowiedzialności konstytucyjnej, czy Trybunał Stanu przyjrzą się temu i powiedzą, czy w takiej nadzwyczajnej sytuacji można było to zrobić - zaznaczył.
Odnosząc się do pozostałych siedmiu zarzutów, Piasecki stwierdził, że są one "bezdyskusyjne". - To jest i kwestia tego, że Adam Glapiński podejmował na rynku interwencje walutowe, czy też kwestia stóp procentowych, które osłabiały złotego i spowodowały inflację. I tutaj właśnie nie ma ekonomistów, którzy by powiedzieli, że polityka monetarna Narodowego Banku Polskiego i Rady Polityki Pieniężnej była dobra - mówił dziennikarz TVN24.
- Jest też wątek odsuwania, czy odcinania członków zarządu Narodowego Banku Polskiego i członków Rady Polityki Pieniężnej od informacji. To też jest działalność Adama Glapińskiego, której wręcz nie sposób zrozumieć - dodał.
Mówiąc o kolejnym punkcie, Piasecki zwracał uwagę, że "o tym się dyskutowało jako być może głównym argumencie przeciwko Adamowi Glapińskiemu i głównym powodzie stawiania go przed Trybunałem Stanu, chociaż też zastanawiano się, czy do prokuratury tej sprawy nie skierować". - To jest historia z sierpnia 2023. Adam Glapiński podpisuje wtedy dokument Narodowego Banku Polskiego, który mówi o tym, że NBP za rok 2023 wypracuje sześciomiliardowy zysk. Przesyła go do Ministerstwa Finansów. Wszystko to pięknie wygląda w kampanii wyborczej. Problem w tym, że na koniec roku 2023 okazało się, że nie tylko nie ma sześciu miliardów zysku, co jest strata w wysokości 20 miliardów - podkreślał Piasecki.
- Są jeszcze dwa punkty. Jeden relatywnie błahy, chociaż budzący potężne wątpliwości, jeśli chodzi o taką przejrzystość, transparentność i uczciwość działania Narodowego Banku Polskiego. To są te premie, które w którymś momencie Adam Glapiński wpisał po prostu, że prezesi Narodowego Banku Polskiego mają dostawać premie. I po prostu je dostają, co w piękny sposób podwyższa dochody prezesa Narodowego Banku Polskiego i jego zastępców - komentował.
- I punkt ósmy, pewnie też do dyskusji i wokół niego będzie trochę dyskusji na temat tego, czy wszystko to, co robi prezes Narodowego Banku Polskiego narusza polityczność prezesa i Narodowego Banku Polskiego - dodał Piasecki.
"To obiecywaliśmy wyborcom, że będziemy rozliczać tych, którzy sprzeniewierzyli się swojej misji"
Gość "Rozmowy Piaseckiego", wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Śmiszek, mówił o zastrzeżeniach, jakie do prezesa NBP mają rządzący. Jak wskazywał, "litania zarzutów wobec pana prezesa Glapińskiego naprawdę jest imponująca". - Przez ostatnie lata pan prezes Glapiński nie kierował Narodowym Bankiem Polskim w sposób obiektywny, tylko był tak naprawdę człowiekiem na usługach Prawa i Sprawiedliwości. Realizował i wpisywał się w realizację agendy rządu Prawa i Sprawiedliwości - ocenił.
Wiceminister sprawiedliwości podkreślił, że "prezes Narodowego Banku Polskiego powinien dbać przede wszystkim i jedynie o stabilność złotówki i o finanse publiczne".
Śmiszek przekazał, że sam podpisał ten wniosek. - I bardzo się cieszę, że będzie procedowany, bo wreszcie państwo polskie zaczyna działać po latach takiej indolencji wobec wysokich urzędników państwowych, którzy nadużywali swoich funkcji i którzy wpisywali się, będąc co do zasady niezależnymi, w realizację planów politycznych partyjnych konkretnej partii - mówił.
- I to obiecywaliśmy naszym wyborcom, że będziemy rozliczać tych, którzy sprzeniewierzyli się swojej misji. Ja bardzo serio traktuję konstytucję. Jeśli przepis, norma konstytucyjna mówi, że prezes Narodowego Banku Polskiego ma być jak żona cesarza, poza jakimikolwiek politycznymi podejrzeniami, musi być czysty, nie może wskazywać, że preferuje tych czy innych, ma swoją misję, a wpisuje się w realizację tej agendy rządowej jednej partii, to dla mnie to jest bardzo mocny zarzut - dodał.
Jak zauważył, "od czegoś mamy konstytucję i od czegoś mamy wyznaczone pewne standardy, normy i kryteria". - Przecież wpisywanie się w realizację polityki jakiejś partii przez prezesa Narodowego Banku Polskiego może zachwiać stabilnością finansową państwa. I to jest gigantyczny zarzut - dodał Śmiszek.
Śmiszek: zebrane będą podpisy w tym tygodniu
Śmiszek mówił też o tym, na jakim etapie jest zbieranie podpisów pod wnioskiem, ponieważ aby go złożyć, potrzebne są podpisy co najmniej 115 posłów (istnieją jeszcze dwie inne metody - może to zrobić prezydent lub komisja śledcza).
Jak przekazał wiceminister sprawiedliwości, "każdy klub zbiera swoje podpisy". - My w Lewicy kończymy już zbierać nasze kilkadziesiąt podpisów. To będzie formalność, nie wydaje mi się, żeby to było jakoś przeciągane. Myślę, że dzisiaj, jutro te podpisy zostaną zebrane - powiedział.
Dopytywany, czy w tym tygodniu wniosek zostanie złożony, odparł: - W moim przekonaniu tak, aczkolwiek nie mogę tego zagwarantować.
- Natomiast na pewno zebrane będą podpisy w tym tygodniu, bo jest posiedzenie Sejmu. To jest dobra okazja, żeby każdy poseł, każda posłanka zapoznali się z treścią i podpisali świadomie tego typu wniosek - stwierdził.
Gość TVN24 został zapytany, co w sytuacji, gdyby Sejm zdecydował o postawieniu Glapińskiego przez Trybunałem Stanu i czy zostaje on wtedy zawieszony jako prezes NBP.
- W moim przekonaniu absolutnie zostaje zawieszony, nie ma możliwości pełnienia tej funkcji, będąc postawionym przez Trybunałem Stanu. Dla mnie jest to absolutnie bezdyskusyjne i absolutnie jasne - odpowiedział Śmiszek.
CZYTAJ W KONKRET24: Kiedy prezesa NBP można postawić przed Trybunałem Stanu? Wyjaśniamy
Kolejne wnioski? "My się dopiero rozkręcamy"
Gość "Rozmowy Piaseckiego" mówił również o tym, kogo mogą dotyczyć ewentualne kolejne wnioski o Trybunał Stanu.
- Na razie dzisiaj zajmujemy się Glapińskim - zaznaczył. Dodał przy tym, że już wcześniej, w czerwcu, mówił o tym, "kto powinien przed takim Trybunałem stanąć".
- Uważam, że to powinien być przede wszystkim prezydent Andrzej Duda. To on musi odpowiedzieć, a przynajmniej mieć świadomość, że ktoś chce go pociągnąć do odpowiedzialności konstytucyjnej, na przykład za udział w rozwalaniu Trybunału Konstytucyjnego, czyli powołanie sędziów dublerów - mówił Śmiszek.
- Myślę sobie o panu ministrze (Zbigniewie) Ziobrze, który dysponował pieniędzmi publicznymi na przykład na zakup Pegasusa. Myślę o wielu innych. Myślę o panu (Krzysztofie) Tchórzewskim, który wydatkował setki milionów, jeśli nie miliardy, polskich złotych jako minister energii na budowę elektrowni w Ostrołęce. Tych osób do rozliczenia jest cała masa. Są komisje śledcze, jest Trybunał Stanu dla Glapińskiego. Panie redaktorze, my się dopiero rozkręcamy - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24